Marcin Frączak: Trudno było się spodziewać innego wyniku niż wygranej Polonii w drugim meczu z drużyną Dogana. Jak pan ocenia to spotkanie?
Radek Mynar: Byliśmy pewni, że wygramy, bo przeciwnik nie był najwyższych lotów. Musieliśmy wygrać, wszyscy to wiedzieli. Na pewno jednak nie było nam w głowie lekceważenie rywala. 4:0 to dobry wynik, ale mogło być jeszcze trochę lepiej, bo okazji nie brakowało.
Polonia nie mogła zlekceważyć rywala zwłaszcza po tym co zrobiła w pucharach Wisła Kraków!
- Nie oglądaliśmy tego meczu, bo go nie było w telewizji, ale wiemy co się stało. Cóż tak czasem w piłce się zdarza. Nam akurat lepiej wyszedł mecz rewanżowy. W pierwszym wygraliśmy tylko 1:0, na szczęście dużo wyżej w drugim.
Na Polonię w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej czeka Breda. Wie pan już coś o tym rywalu?
- Niezbyt wiele. Jeszcze nie analizowaliśmy gry Holendrów, nie zastanawialiśmy się nad trzecią rundą. Zresztą niezbyt eleganckie byłoby zajmowanie się Bredą przed meczem rewanżowym z drużyną Dogana. Pierwsze dwie rundy to była rozgrzewka, od meczów z Bredą zacznie się właściwa gra.
Dlaczego nie dotrwał pan do końca spotkania? Co się stało?
- Coś mnie zakuło. Mam taką, pewną dolegliwość. Nie chciałem ryzykować pogłębienia się urazu i dlatego zszedłem.
W końcu gola w meczu pucharowym strzelił napastnik Polonii, bo wcześniej czynili to piłkarze odpowiedzialni za poczynania defensywne!
- Bardzo mnie to cieszy. Na razie co prawda to tylko jedna bramka, ale od czegoś trzeba zacząć. Teraz była jedna, może w meczach z Holendrami nasi napastnicy spiszą się lepiej.
Jak pan ocenia procentowo szanse Polonii w meczu z Bredą?
- Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Jesteśmy w stanie awansować dalej. Liga holenderska jest bardzo mocna, ale przecież oba zespoły rozpoczną rywalizację od stanu 0:0.
Z Polonii niedawno odszedł Radek Majewski, nie wiadomo co będzie z Sebastianem Przyrowskim i Filipem Ivanovskim. To nie wróży dobrze przed meczami z Bredą!
- To jest na razie tylko takie gdybanie. Bez Radka udało nam się wygrać z zespołem Dogana 4:0, pozostali dalej są z nami. Poradziliśmy sobie bez niego, liczę że w kolejnych rundach też staniemy na wysokości zadania.
Polonia wygrała 4:0, ale to wcale tak do końca nie pokazuje, że drastycznie wzrosła skuteczność. Zmarnowaliście wiele okazji do podwyższenia wyniku. Co pan o tym myśli?
- Owszem, nad skutecznością dalej musimy pracować, bo zbyt mało goli strzelamy. Jednak i tak jest lepiej, bo w poprzednim meczu strzeliliśmy jednego, a teraz cztery. Jest więc postęp, a że jeszcze niezbyt nas on zadowala, to już inna sprawa.
Przed meczem jedyną dyskusyjną kwestią było to ile Polonia strzeli goli. Czy ciężko było się zmobilizować na mecz rewanżowy?
- Nie, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. Widziałem już wiele takich meczów, że teoretycznie słabsze zespoły ucierały nosa faworytowi, więc akurat ja zawsze doceniam rywala. Nawet jak nie jest on z najwyższej półki, to wyższość trzeba udowodnić na boisku, wybiegać, wywalczyć. Inaczej się nie wygra.