Liga potrafi bardzo brutalnie weryfikować pewne rzeczy - rozmowa z Wojciechem Stawowym, trenerem Górnika Łęczna

Łęczyńska drużyna szlifuje formę, aby w nadchodzących rozgrywkach włączyć się do walki o awans do ekstraklasy. Na łamach portalu SportoweFakty.pl szkoleniowiec Górnika ocenia pracę wykonaną podczas okresu przygotowawczego, a także wyraża zdanie o nowych piłkarzach.

Paweł Patyra: Po meczu z Koroną wyjściowa jedenastka na Widzew jest już w pańskiej głowie?

Wojciech Stawowy: Ten mecz dużo pokazał, jedenastka powolutku się krystalizuje. Mamy teraz w niedzielę mecz z Dynamem Brześć. Myślę, że zagramy składem bardzo zbliżonym do jedenastki, która wybiegnie na mecz z Widzewem. Ten czas, który pozostał do tego meczu pozwoli nam wyeliminować pewne niedostatki, jakie pojawiły się chociażby z Koroną. Generalnie jestem zadowolony z gry mojej drużyny. Myślę, że było dużo ciekawych akcji z naszej strony, w dobrym tempie. Ten sparing był dla nas bardzo pożyteczny.

Dlaczego z Koroną graliście 3x30 minut?

- To była prośba trenera Motyki, żeby tak zagrać. Ja się na to zgodziłem. Trener chciał poćwiczyć pewne warianty, a mnie to nie przeszkadzało.

Z drużyną z ekstraklasy zaliczyliście porażkę, już kolejną w bieżącym okresie przygotowawczym...

- Uważam, że nie odbiegaliśmy w niczym od Korony. Dwie bramki straciliśmy po prostych błędach. One się zdarzają i trzeba z nich wyciągać wnioski. Myślę, że mecz był co najmniej wyrównany, a jeżeli popatrzeć na sposób rozgrywania piłki to długimi momentami Górnik Łęczna był tym zespołem, który próbował konstruować akcje zarówno środkiem, jak i skrzydłami. Nie widzę różnicy między nami.

Ale Górnik na ogół traci bramki po prostych błędach, również w lidze.

- To była taka nasza zmora, że bramki traciliśmy w głupi sposób i dalej je tracimy, co pokazał sparing z Koroną. W tym aspekcie niewiele się zmieniło, ale ja mam nadzieję, że ta karta się odwróci. Zimą podczas obozu w Turcji nie traciliśmy głupich bramek i wydawało się, że w lidze będzie naprawdę świetnie, ale się to pojawiło. Teraz w tym okresie przygotowawczym praktycznie wszystkie bramki głupio straciliśmy, dlatego mam nadzieję, że nie będziemy tracić takich bramek w lidze i ta lekcja, którą dostaliśmy w tym aspekcie będzie przez nas dobrze odrobiona, żeby już nie popełniać takich błędów.

Latem Górnik nie wygrał żadnego meczu sparingowego. Martwi to pana?

- Jeszcze mamy w niedzielę sparing i możemy go wygrać. My w trakcie gier kontrolnych ćwiczyliśmy różne warianty i na to się nastawialiśmy. Oczywiście, świetnie jest, kiedy zespół łączy te elementy, które się ćwiczy ze zwycięstwami, bo to buduje. Chcę przypomnieć, że zimą wygrywaliśmy gry kontrolne naprawdę w większości, a potem w lidze nie szło. Absolutnie to, co dzieje się w okresie przygotowawczym nie odzwierciedla tego, co będzie w lidze. Liga potrafi czasami bardzo brutalnie weryfikować pewne rzeczy. Ja martwiłbym się dzisiaj, gdyby drużyna słabo grała, słabo wyglądała motorycznie, nie miała polotu w grze, ale ten zespół ma chęć do gry. Z Koroną stworzył kilka przyjemnych dla oka akcji i jest to coś, co mnie po prostu cieszy i napawa optymizmem przed meczami ligowymi.

Ciężką pracę drużyna wykonała w Austrii. Jak będą wyglądały ostatnie dni przed inauguracją rozgrywek?

- Na pewno będziemy schodzić z objętości treningowej, bo była ona na zgrupowaniu w Austrii dość duża. Trenowaliśmy trzy razy dziennie i wykonaliśmy tam naprawdę ciężką pracę, rozegraliśmy trzy sparingi. Teraz będzie inaczej, bo ta objętość będzie mniejsze, ale nadal będziemy pracowali nad tym, co dotychczas. To nie oznacza, że pracowaliśmy w Austrii, a teraz to będziemy odpoczywać.

W meczu z Koroną zagrali trzej nowi zawodnicy. Jak pan ich ocenia?

- Grzegorz Bronowicki to zawodnik, którego ja znam z telewizji i obserwacji boiskowych, kiedy grał w drużynach przeciwnych. Nigdy nie miałem przyjemności go prowadzić, teraz mam taką przyjemność i bardzo się z tego cieszę. Co to kwestii piłkarskich to nie mam żadnych wątpliwości, bo według mnie jest to piłkarz klasy europejskiej. Natomiast oczywiście będzie nadrabiał zaległości związane z kwestiami motorycznymi. Myślę, że piłkarz o takim potencjale szybko to nadrobi. Wcale niewykluczone, że będzie on gotowy już na mecz z Widzewem. Może nie na pełne 90 minut, ale na drugą część spotkania. Tomek Mazurkiewicz to również zawodnik, po którym widać, że miał pewien okres przerwy, jeśli chodzi o rozgrywanie meczów, ale potencjał piłkarski jest w nim ogromny. To zawodnik, który jest bardzo kreatywny i myślę, że wzmocni naszą drugą linię. Ja potrzebuję takich zawodników do gry kombinacyjnej. Natomiast nie chcę jeszcze przesądzać, bo wszystko zweryfikuje liga, ale jestem bardzo zadowolony z transferu Bartka Niedzieli, który z Koroną zagrał bardzo dobre spotkanie i tak samo prezentował się na zgrupowaniu w Austrii. Bardzo chciałbym, żeby prezentował się tak również w lidze.

W poprzedniej rundzie chciał pan, żeby drużyna grała przy sztucznym oświetleniu, ale te plany szybko wzięły w łeb. Jesienią Górnik zagra u siebie m.in. o 13:00...

- Chciałem, bo jest to na pewno atrakcyjne, kiedy gra się mecz o godzinie 20 przy sztucznych światłach. To nadaje pewnego uroku, jest bardziej piłkarski klimat, jeśli mecze rozgrywane są o takiej porze. Nie ma co narzekać na porę dnia, ona jest taka sama dla obu drużyn. Na razie jeszcze nie możemy grać przy światłach. Dla mnie nieważne jest to, czy będziemy grali przy światłach, ale jak będziemy grali. Przede wszystkim na tym skupiam swoją uwagę i piłkarze również.

Źródło artykułu: