Sześć bramek na cześć Sławomira Rutki - relacja z meczu Korona Kielce - Legia Warszawa

Tak w sporcie, jak i ogólnie w życiu, liczą się gesty. Zwłaszcza te dobre. Po dobrym meczu piłkarze kieleckiej Korony zremisowali 3:3 z Legią Warszawa, ale nie wynik tego spotkania był najważniejszy. Wydarzeniem tym uczczono pamięć Sławomira Rutki, który w przeszłości grał zarówno w Kielcach, jak i w stolicy naszego kraju.

- Jestem bardzo wzruszona, chciałabym serdecznie wszystkim podziękować za wsparcie - mówiła zaraz po meczu żona Rutki, która tuż przed rozpoczęciem spotkania otrzymała czek w wysokości 20 tysięcy złotych, pokryty głównie z dochodów, jakie przyniosła Koronie organizacja meczu z Legią.

Sami piłkarze również zadbali o to, by 24 lipca nie był dniem takim, jak każdy inny, i widać było, że spotkanie sparingowe potraktowali niezwykle poważnie, choć tempo pierwszej połowy nie do końca na to wskazywało.

Szybko, bo już 13. minucie pierwszego gola w meczu strzelili warszawianie. W doskonałej sytuacji znalazł się pod bramką Radosława Cierzniaka Martins Ekwueme i niezwykle precyzyjnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce kielczan. Koroniarze, jakby trochę nieobecni, nie mogli zneutralizować pressingu podopiecznych trenera Jana Urbana i większość akcji pierwszej odsłony toczyła się na ich połowie. Wynikało to między innymi z eksperymentalnego ustawienia 3-5-2, jakim kielczanie grać zbytnio nie potrafią. - To był eksperyment, który nie do końca wypalił, ale po to są mecze sparingowe, by próbować rożne warianty - tłumaczył po meczu Marek Motyka, szkoleniowiec Korony.

Drugi gol dla Legii padł tuż przed końcem pierwszej połowy. Kluczową postacią tej akcji okazał się Roger Guerreiro. Brazylijczyk z polskim paszportem, gdy tylko dostał piłkę, "poholował" z nią kilkanaście metrów, mijając paru rywali, i mocnym uderzeniem w długi róg wpakował Koronie bramkę do szatni. - Roger zagrał dobre spotkanie, był bardzo aktywny. Jemu, Ekwueme i Radoviciowi należą się słowa pochwały - mówił po ostatnim gwizdku sędziego trener Jan Urban.

Po przerwie kielczanie, którzy przed meczem optymistycznie wypowiadali się o swoich szansach w konfrontacji z Wojskowymi, podkręcili nieco tempo, ale po błędzie w defensywie stracili w 53 minucie kolejną bramkę. Dobre dośrodkowanie Marcina Mięciela wykorzystał szybki Radović, i właściwie wszyscy mogli zacząć już myśleć, że jest po meczu. Ale Korona nie zamierzała składać broni, a w odrabianiu strat pomogła jej także niefrasobliwość warszawskich juniorów, jakich wprowadził na boisko trener Urban.

W 61 minucie szybką akcję prawą stroną boiska przeprowadził Jacek Kiełb, który na murawie pojawił się dosłownie chwilę wcześniej. Zacentrował w pole karne, a tam do piłki dopadł Paweł Buśkiwicz i silnym uderzeniem w krótki róg strzelił gola na 1:3.

Na niespełna 20 minut przed zakończeniem spotkania, z boiska zdjęty został Roger, który, co ciekawe, został pożegnany przez kieleckich kibiców dużymi owacjami. Chwilę później Korona zdobyła kontaktowego gola. Znów poszarżował prawą flanką Kiełb, znów dośrodkował futbolówkę, która tym razem spadła jednak pod nogi Michała Michałka. Młody napastnik Korony precyzyjnie uderzył piłkę tuż przy słupku i wówczas wszyscy na Arenie Kielc poczuli, że podopieczni trenera Motyki są w stanie wywalczyć remis, mimo że przegrywali już trzema bramkami.

Choć stare powiedzenie głosi, że nadzieja jest matką głupich, to jednak nie zawsze ma ono zastosowanie do rzeczywistości. Rozpędzeni piłkarze Korony przeprowadzili w tym meczu jeszcze jedną ważną akcję, i akcja ta przyniosła ogromną radość kibicom zgromadzonym na stadionie w liczbie ponad 6700. Błąd popełnił wprowadzony po przerwie bramkarz gości Konstiantyn Machnowskyi, który wybiegając do piłki wpadł na jednego ze swoich obrońców, przez co w rezultacie się z nią minął. Nogę do kozłującej futbolówki dostawił Ernest Konon i mecz zakończył się wynikiem 3:3, choć z przebiegu gry to Legia była zespołem aktywniejszym, bardziej zasługującym na zwycięstwo.

Tuż przed ostatnim gwizdem sędziego za przepychankę na murawie z boiska wylecieli Kiełb i Ekwueme. Obaj nie chcieli później tłumaczyć dziennikarzom, dlaczego nie utrzymali nerwów na wodzy.

- Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi. Ale pamiętajmy, jaki był cel tego spotkania. Uczciliśmy pamięć Sławka Rutki, i cieszę się niezwykle, że tak wielu kibiców pofatygowało się na ten mecz - podsumował spotkanie strzelec ostatniego gola dla Korony, Konon.

Korona Kielce - Legia Warszawa 3:3 (0:2)

0:1 - Ekwueme 13'

0:2 - Roger 45'

0:3 - Radović 53'

1:3 - Buśkiewicz 61'

2:3 - Michałek 85'

3:3 - Konon 90'

Składy:

Korona: - Cierzniak - Nawotczyński, Markiewicz, Hernani - Łatka (58' Kiełb) , Edi, Nowak (70' Wilk), Zganiacz (78' Paknys), Sobolewski (58' Michałek) - Gajtkowski, Buśkiewicz (78' Kozubek)

Legia: Skaba (45' Machnowskyi) - Rzeźniczak, Jędrzejczak, Kumbev, Komorowski - Borysiuk (75' Banasiak), Roger (82' Koziara), Ekwueme – Kosecki (61' Górski), Mięciel (70' Tomczyk).

Żółte kartki: Wilk (Korona) - Jędrzejczyk (Legia)

Sędzia: Mariusz Trofimiec (Kielce).

Widzów: 6700.

Najlepszy zawodnik Korony: Jacek Kiełb.

Najlepszy zawodnik Legii: Roger Guerreiro.

Najlepszy zawodnik meczu: Roger Guerreiro.

Komentarze (0)