PKO Ekstraklasa. Lech Poznań pobije rekord transferowy? "Tego lata nie ma na to szans"

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Kamil Jóźwiak
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Kamil Jóźwiak

6 mln euro - tyle wynosi transferowy rekord Lecha. Poznański klub znów może zaoferować Europie kilku wychowanków, ale o kolejny finansowy strzał będzie tego lata bardzo trudno.

Trzy lata temu "Kolejorz" sprzedał do Southampton Jana Bednarka i zainkasował za niego ogromne pieniądze. Od tamtego czasu dużych transferów nie przeprowadzał, mimo że jak podkreślał kilkakrotnie dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, dla zachowania płynności finansowej w klubie, jeden z wychowanków powinien być transferowany raz do roku.

Bednarek dał klubowi 6 mln euro zysku. To rekord poznaniaków, którzy teraz chcieliby znów solidnie zarobić, a trzeba przyznać, że w ekipie prowadzonej przez Dariusza Żurawia jest w kim wybierać. Dobrą markę od dłuższego czasu mają Kamil Jóźwiak i Robert Gumny, skauci uważnie obserwują też Jakuba Modera, Filipa Marchwińskiego czy Jakuba Kamińskiego.

Rekord nie do pobicia, przynajmniej na razie

Czesław Jakołcewicz, który niegdyś rozegrał w barwach "Kolejorza" 200 spotkań (trzykrotnie świętował z nim mistrzostwo Polski), nie kryje, że nie chciałby w ogóle transferów wychodzących z Lecha.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

- Mam nadzieję, że nowy rekord nie padnie w tym kontekście, że po prostu nikt z tej drużyny nie odejdzie. Niech młodzi zostaną, zwłaszcza że pod koniec sezonu ich gra wyglądała bardzo fajnie. Jeśli z zespołu wyjmie się np. dwa ogniwa, to znów trzeba będzie czekać aż nowi okrzepną. Poza tym uważam, że na tak duży zarobek jak na Bednarku Lech obecnie nie ma szans - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty.

Trochę bardziej optymistycznie patrzy na sprawę inny były piłkarz "Kolejorza", Bartosz Bosacki. - Nikt się nie spodziewał, że Bednarek odejdzie za tak duże pieniądze, a jednak odszedł. Jeśli ktoś będzie bardzo zainteresowany którymś z wychowanków Lecha i będzie go stać na transfer, to dlaczego miałby się nie zdecydować? Kwoty za polskich zawodników mogą być są wyższe niż jeszcze kilka lat temu. Wojciech Szczęsny, Robert Lewandowski, czy nawet ci, którzy odchodzili z Lecha wcześniej są podstawowymi graczami w mocnych ligach i robią rodakom dobrą reklamę.

Kamil Jóźwiak pierwszy w kolejce

Zatrzymanie wszystkich wychowanków przez Lecha jest mało prawdopodobne, bo klub chce na którymś z nich zarobić i nie kryje, że transfer byłby mu na rękę. - Gdybym miał wskazać tych, którzy mogą odejść w pierwszej kolejności, byłby to Kamil Jóźwiak, a zaraz za nim Jakub Moder. Pytanie jednak, czy byłyby to transfery aż za takie pieniądze jak w przypadku Bednarka. Fajnie, że w końcu Lech zaczął stawiać na młodych Polaków. Efekt biznesowy może być bardzo ciekawy. Trzeba to jednak robić z głową, żeby zespół się rozwijał. Gdy poprzednio sprzedawano wychowanków, wyniki w lidze nie były zbyt dobre - podkreślił Bosacki.

Jakołcewicz też stawia, że najprędzej Bułgarską opuszczą właśnie Jóźwiak lub Moder. - Jóźwiak to od dawna kluczowa postać "Kolejorza", zresztą przymiarki do jego odejścia były już wcześniej. Moder natomiast tuż po wejściu do składu pokazał się z bardzo dobrej strony. Ma niesamowite uderzenie z dystansu, dobrze też bije stałe fragmenty. To jest dzwonek dla innych zespołów, że warto takiego chłopaka mieć.

W przyszłości rekord może jednak pobić inny piłkarz - Filip Marchwiński. - On na razie gra zbyt mało. Powinien dostawać więcej szans, a wtedy może nadejść moment, w którym przebije Bednarka. Nie zmienia to natomiast faktu, że gdyby Lech potrafił tych piłkarzy zatrzymywać na dłużej, miałby naprawdę mocny zespół. Teraz jest tak, że co sezon się boimy o formę drużyny, a wychowankowie odchodzą zbyt szybko i w nowych klubach często muszą czekać na swoją szansę. Niech najpierw zapracują na solidną markę w Polsce i wyjeżdżają dopiero jako spełnieni w naszej lidze. Taki Moder pokazał się znakomicie, ale to przecież trwa na razie bardzo krótko. Powinien pociągnąć Lecha i udowodnić, że jego wysoka dyspozycja nie jest przypadkowa - zakończył Jakołcewicz.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: wejść w buty Christiana Gytkjaera. Mikael Ishak - zakurzony talent. Lech Poznań to dla niego szansa

Źródło artykułu: