PKO Ekstraklasa. Sebastian Rajalakso opowiedział Szwedom o Jagiellonii. "Trening z niewidzialną piłką"

Getty Images /  Nils Petter Nilsson/Ombrello / Na zdjęciu: Sebastian Rajalakso
Getty Images / Nils Petter Nilsson/Ombrello / Na zdjęciu: Sebastian Rajalakso

Po sześciu latach Sebastian Rajalakso opowiedział szwedzkim mediom o treningach, którymi, według niego, Jagiellonia Białystok zmusiła go do przedwczesnego zerwania kontraktu. Piłkarz musiał m.in. udawać, że podbija piłkę 100 razy.

Sytuacja miała mieć miejsce w pierwszej połowie 2014 roku. W kwietniu Michał Probierz zastąpił na stanowisku trenera Jagiellonii Białystok Piotra Stokowca i od razu przeprowadził porządki, w wyniku których siedmiu piłkarzy trafiło do rezerw. Jednym z nich był Szwed Sebastian Rajalakso.

Lewy pomocnik do Białegostoku trafił kilka miesięcy wcześniej - w styczniu z Djurgarden. Pod wodzą Stokowca rozegrał 7 spotkań w PKO Ekstraklasie. Nowy trener po czterech dniach pracy odesłał go do rezerw.

Rajalakso o sytuacji w klubie opowiedział dopiero w tym roku, ponieważ, jak informuje, musiał obiecać Jagiellonii, że przez pięć lat nie będzie otwarcie mówił o tym, co go spotkało w Białymstoku. Wywiad w "Aftonbladet" ukazał się w kwietniu bieżącego roku, ale dopiero teraz w polskich mediach społecznościowych nagłośnił go Piotr Piotrowicz - polski trener, który prowadził juniorów w kilku szwedzkich klubach, m.in. Hammarby IF czy Djurgardens IF.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzut wolny, z którego śmieje się cały świat. Co oni narobili?!

Rajalakso ujawnił, że został wezwany do biura klubu, gdzie zażądano od niego podpisania umowy w języku polskim. - Pewnego dnia wezwali mnie wcześnie rano do klubu. Tam rzucili jakiś papier po polsku, stanęli nade mną i kazali podpisać. Odmówiłem, ale od razu pomyślałem, czy ja w ogóle powinienem tu siedzieć sam z polską mafią. Wskazywali na papier i kazali podpisywać. Gdy odmówiłem do pokoju wszedł starszy Pan. Przedstawili mi go, jako mojego nowego trenera - powiedział były piłkarz Jagiellonii (cytat za Piotrowiczem).

33-latek nie chciał zrywać kontraktu, co, według niego, poskutkowało odwołaniem jego urlopu i przydzieleniem "osobistego trenera". - Spotykaliśmy się o godz. 6:00 w lesie i kilka godzin biegaliśmy. Potem szedłem na drugą stronę miasta, żeby się zameldować i zjeść śniadanie. O godz. 11:00 była teoria piłki nożnej po polsku. Później lunch i kilka godzin treningu po południu - opowiada zawodnik Syrianska FC.

Później, jak twierdzi Szwed, wymyślano kolejne kuriozalne treningi. Musiał ćwiczyć na stadionie lekkoatletycznym z innymi sportowcami i uważać, by nie zostać trafiony oszczepem bądź dyskiem. Miał też treningi z niewidzialną piłką. - Pewnego dnia trener rzekł do mnie, że będziemy ćwiczyć technikę. Powiedziałem, że nie mamy piłek. Trener odpowiedział "no i co z tego". Musiałem żonglować 100 razy, ale bez piłki! Liczyłem na głos żonglując niewidzialną piłką. Potem trener podawał mi niewidzialną piłkę i kazał strzelać - dodaje Rajalakso.

Okazało się, że po trzech tygodniach takich zajęć wszystkim zmęczył się sam trener osobisty. Wtedy zaczęli grać w tenisa piłkarskiego, o czym piłkarz miał nie informować kierownictwa klubu. - Nie chciałem dać im szansy na zerwanie umowy i wykonywałem rozkazy. Zgodziłem się na wszystko - wyjawia zawodnik.

Po ok. 5 tygodniach, w maju, doszło do zerwania kontraktu. "Dzięki uporowi zaoferowano mu dobre warunki, kiedy kontrakt został ostatecznie zerwany" - napisano w "Aftonbladet".

Czytaj też:
-> Transfery. PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków wzmocniła atak. Fatos Beciraj ma duże doświadczenie
-> Transfery. Waldemar Sobota wraca do Ekstraklasy. Ma grać w Śląsku Wrocław

Źródło artykułu: