Bundesliga. Krzysztof Piątek pracuje nad wykonywaniem rzutów karnych. Chce być jak Robert Lewandowski

PAP/EPA / AFP POOL / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
PAP/EPA / AFP POOL / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Krzysztof Piątek jest stałym egzekutorem rzutów karnych w Hercie Berlin. Reprezentant Polski element ten chce dopracować do perfekcji i naśladuje Roberta Lewandowskiego.

W trakcie okresu przygotowawczego Krzysztof Piątek pracuje między innymi nad wykonywaniem rzutów karnych. Z tym elementem polski napastnik dotychczas nie miał większych problemów, ale chce być jeszcze pewniejszy przy strzałach z jedenastu metrów.

Filmik z treningu rzutów karnych w wykonaniu Krzysztofa Piątka opublikował twitterowy profil Herthy Berlin. "Trening czyni mistrza, prawda Krzysztof Piątek?" - czytamy na Twitterze. Widać, jak Piątek strzela jedenastki w stylu Roberta Lewandowskiego.

Lewandowski jest jednym z najlepszych egzekutorów jedenastek na świecie. Opracował swój styl, który polega na charakterystycznym zwalnianiu tuż przed oddawaniem strzału. Polak czeka na ruch bramkarza i najczęściej strzela w przeciwny róg.

Statystyki Lewandowskiego to aż 51 wykorzystanych jedenastek przy zaledwie pięciu "pudłach". Nikt równie pewnie nie wykonywał rzutów karnych w XXI wieku jak Robert Lewandowski. To daje skuteczność na poziomie 91,1 procent.

- Sposób, w jaki Robert wykonuje rzuty karne, to kolejny z jego fenomenów. Osiągnął w tym perfekcję. Rzuty karne to nie tylko umiejętności piłkarskie, ale też gra nerwów, a Lewandowski ma nerwy ze stali. Jest znakomitym piłkarzem, który wyłącza emocje - mówił nam Adam Matysek (więcej TUTAJ).

Teraz drogą Lewandowskiego chce kroczyć Piątek, który walczy o to, by być pierwszym napastnikiem w Hercie Berlin.

Czytaj także:
Transfery. Legia Warszawa szuka skrzydłowego. Były gwiazdor Piasta na radarze mistrza Polski
Liga Mistrzów. Bayern - Chelsea. Michael Ballack wskazał faworyta do triumfu. "Nie trzeba się obawiać Barcelony i Realu"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!

Źródło artykułu: