Liga Mistrzów. Manchester City - Real Madryt. Duży może więcej, czyli jak finansowe fair play okazało się wydmuszką

Twitter / Footballogue / Na zdjęciu: kibice Manchesteru City wyrazili swoje niezadowolenie wobec decyzji UEFA
Twitter / Footballogue / Na zdjęciu: kibice Manchesteru City wyrazili swoje niezadowolenie wobec decyzji UEFA

"Manchester City na dwa lata wykluczony z Ligi Mistrzów" - takie nagłówki elektryzowały piłkarski świat. Czas pokazał jednak, że próba karania molocha to tylko niewinne grożenie palcem. Nie pierwszy zresztą raz.

"Jesteśmy rozczarowani, ale nie zaskoczeni dzisiejszą decyzją" - napisał w oświadczeniu Manchester City, gdy UEFA ogłosiła, że na dwa lata wyklucza angielski zespół z europejskich pucharów.

Taka decyzja była pokłosiem długiego śledztwa UEFA. Wykazało ono "poważne naruszenia" zasad finansowego fair-play w latach 2012-2016. Jednym z głównych przewinień klubu miało być zawyżanie dochodów z umów sponsorskich z Etihad. Nadwyżki finansować miała natomiast ADUG - spółka należąca do szejka Mansoura - właściciela klubu.

Wykluczenie z Ligi Mistrzów byłoby najbardziej dotkliwą możliwą karą. Pomijając ogromne wyrwy w budżecie wywołane brakiem wpływów z praw telewizyjnych, a także od UEFA, "The Citizens" tracili też coś znacznie ważniejszego - kartę przetargową w negocjacjach z piłkarzami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w takiej roli kolegi Roberta Lewandowskiego z Bayernu jeszcze nie widziałeś. Poszło mu świetnie

Nie ma bowiem co się oszukiwać, mniejsze czy większe braki w klubowej kasie, Arabscy właściciele jakoś by przetrawili i wyrównali. Jednak trudno byłoby nakłonić do gry w ich zespole topowych piłkarzy, oferując im przez dwa lata jedynie możliwość rywalizacji na krajowym podwórku. Nawet, jeżeli tym podwórkiem jest najlepsza liga świata jaką jest Premier League.

Roberto Martinez, selekcjoner reprezentacji Belgii, otwarcie mówił, że jego podopieczny, a zarazem mózg zespołu z Manchesteru, Kevin De Bruyne, będzie musiał w takim wypadku poważnie przemyśleć swoją przyszłość.  - Ostatnią rzeczą, na jaką możesz sobie pozwolić, jest zakończenie kariery z myślą "powinienem odejść w tamtym momencie". Kevin to bardzo dojrzały zawodnik i weźmie wszystko pod uwagę - tłumaczył na antenie "beIN Sports".

Nadzwyczajne łagodzenie kar

Kluczowe w tym wszystkim, było prawo do odwołania się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. A jak nauczyło doświadczenie, bywa ono bardzo skuteczne.

Zaledwie rok wcześniej, od jakiejkolwiek kary za ewentualne nieprawidłowości dotyczące okienka, w którym kupiono Neymara i Mbappe, wyłgało się Paris Saint-Germain. Wówczas Trybunał stanął po stronie Francuzów ostatecznie zamykając ich sprawę, bowiem... UEFA nie dostarczyła na czas wymaganych dokumentów.

Zresztą samo City już kiedyś mocno zniwelowało swoją karę za naruszenia przepisów. W 2014 roku za brak przedstawienia niezbędnych dokumentów, wykazujących przestrzeganie FFP, klub ukarano 49 milionami funtów. Trzy lata później jednak UEFA stwierdziła, że klub dostosował się do zasad i zwróciła 2/3 tej kwoty.

Tak też było i tym razem. Trybunał Arbitrażowy, oprócz zniesienia wykluczenia z pucharów, obniżył również grzywnę nałożoną na klub. I tak, zamiast 30 milionów, szejk Mansour musiał przetrawić symboliczną karę w wysokości 10 milionów euro.

Takie przypadki każą postawić sobie pytanie, na ile sensu mają takie przepisy. Bo o ile od czasu do czasu jakiś klub otrzyma grzywnę, to z reguły rozchodzi się to po kościach. Najgłośniejszym przypadkiem, gdy faktycznie wcielono w życie poważne konsekwencje, jest wykluczenie Milanu z europejskich pucharów w sezonie 2019/2020. Wówczas jednak sami Włosi niespecjalnie walczyli o mniejszy wymiar kary. Brak gry w podrzędnej dla nich Lidze Europy był im na rękę. Mogli skupić się na odbudowie pozycji na krajowym podwórku.

Wstydliwa decyzja

Ciężko zatem nie zgodzić się z Jose Mourinho, który krytykował cały mechanizm po tym, jak została zniesiona kara dla Manchesteru City.

- To wstydliwa decyzja, ponieważ jeśli City nie byłoby winne, to nie zostałoby ukarane dziesięcioma miliona euro. Nie wiem, czy Manchester jest winny czy nie, ale w obu przypadkach decyzja jest wstydliwa. Wiem, że dla nich pieniądze nie są problemem, ale dlaczego płacą skoro nic nie zrobili? Moja krytyka wynika z tej decyzji. Myślę, że nadejdzie koniec Finansowego Fair Play - grzmiał Portugalczyk.

City natomiast, po chwilowych perturbacjach, może w pełni skupić się na tegorocznych rozgrywkach. Anglicy są jednym z faworytów do końcowego triumfu turnieju finałowego w Lizbonie. Aby jednak w ogóle się w nim pojawić, muszą postawić kropkę nad "i" w dwumeczu z Realem Madryt. W pierwszym spotkaniu, rozgrywanym na wyjeździe, wygrali 2:1.

Początek spotkania o godzinie 21:00. Transmisja na kanale Polsat Sport Premium 2. Relację tekstową przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Terminarz Ligi Mistrzów 2019/20:
1/8 finału - 8 i 9 sierpnia
Juventus Turyn - Olympique Lyon (0:1)/ 8 sierpnia, godz. 21:00
Manchester City - Real Madryt (2:1) / 8 sierpnia, godz. 21:00
Bayern Monachium - Chelsea (3:0) FC / 9 sierpnia, godz. 21:00
FC Barcelona - SSC Napoli (1:1) / 9 sierpnia, godz. 21:00

1/4 finału: 12-15 sierpnia w Lizbonie
Q1: Man City/Real - Juventus/OL / 15 sierpnia
Q2: RB Lipsk - Atletico Madryt / 13 sierpnia
Q3 Barcelona/Napoli - Bayern/Chelsea / 14 sierpnia
Q4: Atalanta Bergamo - Paris Saint-Germain / 12 sierpnia

1/2 finału: 18 i 19 sierpnia w Lizbonie
Zwycięzca Q1 - Zwycięzca Q3 / 19 sierpnia
Zwycięzca Q2 - Zwycięzca Q4 / 18 sierpnia

Finał: 23 sierpnia w Lizbonie

Czytaj także: 
Liga Mistrzów. Gareth Bale i James Rodriguez poza składem Realu Madryt. Zidane rezygnuje z gwiazdorów
Transfery. Serie A. Oficjalnie: Alexis Sanchez na stałe w Interze Mediolan

Komentarze (1)
avatar
Kurt Kobajn
7.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to będzie jedyny raz kiedy potrzymam kciuki za REAL