[b]
KORESPONDENCJA Z LIZBONY[/b]
Portugalia, jak i sama Lizbona, sprawiają wrażenie regionu, który uporał się z epidemią, a przynajmniej trzyma ją w ryzach. Zakażonych przybywa, ale znacznie wolniej niż miesiąc temu - od początku sierpnia dzienny przyrost wynosi mniej niż 0,3 proc. Dla porównania, w Polsce od dwóch tygodni to ponad 1 proc. dziennie. Stolica znów tętni życiem jak przed lockdownem.
Dla miejscowych i turystów dostępne są wszystkie atrakcje poza klubami, które od pewnego czasu działają w charakterze... piekarni - dzięki temu mogą być otwarte do godz. 20. Lizbończycy przestrzegają jednak obostrzeń. Choć nie ma takiego obowiązku, na ulicach mijam ludzi noszących maseczki także w otwartych przestrzeniach. To nadgorliwość, ale też jasny sygnał, że nikt nie chce powtórki z marca i kwietnia, kiedy liczba chorych rosła lawinowo.
Red Bull, Heineken i Cebolinha
Portugalia oswoiła koronawirusa i wróciła do normalnego życia, ale turniej finałowy Ligi Mistrzów, największa piłkarska impreza tego roku, nie jest nad rzeką Tag tematem numer jeden. Brak Juventusu z Cristiano Ronaldo czy przedstawiciela gospodarzy zrobił swoje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
W telewizjach informacyjnych widzę przede wszystkim relacje z kurortów i odradzania się ruchu turystycznego. Z okładek sportowych dzienników nie spoglądają na mnie Lionel Messi czy Robert Lewandowski. "A Bolę" otwiera transfer Lyanco z Torino do Sportingu, a "Record" przedstawia Evertona "Cebolinhę" Soaresa - nowy nabytek Benfiki.
Na ulicach Lizbony słyszę rozmowy o wirusie, o polityce, a spotkani fani futbolu żyją jeszcze tym, że Benfica koncertowo przegrała wszystko, co tylko mogła przegrać i w tym roku na Marques De Pombal nie skąpała czerwień ich koszulek.
Jedyne zwiastuny zbliżającego się święta futbolu obecne w przestrzeni publicznej na kilkadziesiąt godzin przed startem Final 8 to kampania reklamowa Heinekena i rozsiane po całym mieście plakaty z wizerunkami piłkarzy RB Lipsk. Red Bull, do którego należy klub, chce dobrze wykorzystać swoje 5 minut w futbolu i debiut na tym poziomie Ligi Mistrzów.
Przez dziurkę od klucza
Na Estadio Jose Alvalade, gdzie ulokowano centrum prasowe, nie widzę jeszcze śladu tego, że zostaną tu rozegrane mecze RB Lipsk - Atletico Madryt i Manchester City - Olympique Lyon. Także podróżni przyjeżdżający na leżący nieopodal dworzec nie mogą się dowiedzieć, że Lizbona stała się stolicą piłkarskiej Europy. Dopiero na Estadio da Luz - arenie ćwierćfinałów Atalanta - PSG i Barcelona - Bayern - można dostrzec powiewające chorągwie UEFA.
Na razie życie pod stadionami toczy się jak co dzień. Galeria Estadio Jose Alvalade jest otwarta i bez żadnych problemów można zrobić zakupy w Lidlu, zjeść coś na szybko w Burger Kingu czy wykonać trening na siłowni. Także centrum fitness na Estadio da Luz było dostępne dla klientów, podobnie jak mieszczący się tam MediaMarkt.
To zmieni się w porze meczów. Organizatorzy zamierzają stworzyć wokół stadionów specjalne strefy zamknięte dla mieszkańców i kibiców. - Obie areny będą odgrodzone i zabezpieczone przez policję i ochronę, aby nikt poza piłkarzami, trenerami, sędziami i obsługą medialną nie mógł się do nich zbliżyć - mówił nam w zeszłym tygodniu Rui Ventura z dziennika "A Bola".
Ochrona już teraz działa ze wzmożoną czujnością. Do wejścia na Estadio Da Luz mogłem zbliżyć się na kilka sekund i zrobić tylko jedno zdjęcie fragmentu trybun. Widoczny na nim znak "stop" nie jest przypadkowy. Mieszkańcy Lizbony będą mieć wielki futbol pod nosem, ale będą go oglądać przez szybę.
Z dala od zgiełku
8 najlepszych drużyn sezonu 2019/20 w Europie skoszarowanych będzie w mieście o powierzchni Wrocławia. Lizbona to trzecia najmniejsza stolica w Unii Europejskiej po Luksemburgu i Valletcie na Malcie. Uczestnikom turnieju finałowego Ligi Mistrzów udało się jednak wybrać hotele i ośrodki treningowe, które gwarantują im spokój i anonimowość. Wszyscy postawili na przedmieścia aglomeracji.
PSG i Bayern pierwsze dni w Portugalii spędzą w ogóle w Algarve, wakacyjnej stolicy, do której zjeżdżają turyści z całego kraju i nie tylko. Region ten oblegają również Brytyjczycy czy Niemcy. Głównie ze względu na ceny o wiele niższe niż te, które uświadczymy w hiszpańskich czy francuskich kurortach.
Paryżanie i monachijczycy przeniosą się do Lizbony dopiero dzień przed meczami. PSG skorzysta z położonego w Alcochete ośrodka treningowego Sportingu. To pilnowany przez zastęp ochroniarzy obiekt za grubą bramą. Do tego bardzo słabo skomunikowany z miastem, co wykluczy obecność gapiów. Bayern natomiast zamieszka daleko na północny-zachód od Lizbony - w Mafrze.
O wiele bliżej przygotowania zaczął RB Lipsk. W położonym ok. 20 km od aren zmagań Estoril Niemcy wybrali dwa piętra w pięciogwiazdkowym hotelu. Co jednak ciekawe, obiekt jest ogólnodostępny dla innych gości, więc trudno mówić w tym przypadku o stuprocentowej izolacji zespołu. Po zawodników codziennie przyjeżdża autokar i wiezie ich na oddalony o 5 minut stadion Antonio Coimbra da Mota.
Najbliżej Lizbony będzie trenować Atalanta, która wybrała Estadio Pina Manique - stadion II-ligowego klubu Casa Pia. Atletico przygotowywać się będzie na obiektach Benfiki w Seixal, Barcelona na wiekowym Stadionie Narodowym, ale wciąż oficjalnym tego typu obiektem w Oeiras, a Manchester City w oddalonym w prostej linii 500 metrów od boiska treningowego Barcelony - City of Football, które jest własnością portugalskiego związku piłki nożnej.
Wielka zagadka
Kibice nie zostaną wpuszczeni na stadiony, ale, jak podaje "Correio da Manha" miasto spodziewa się najazdu ok. 13 tys. fanów z innych krajów. Na razie jednak nie widać ich na ulicach Lizbony. Sama UEFA zgłosiła natomiast przyjazd około 3300 oficjeli: 600 członków sztabów, 400 dziennikarzy, 1000 osób wspierających organizację wydarzenia, 1000 gości UEFA, 200 pracowników produkcji telewizyjnej i 42 sędziów.
Turniej to duże wyzwanie dla lokalnych służb, zwłaszcza w dobie pandemii COVID-19. Portugalska policja oddelegowały do pracy w Lizbonie 400 funkcjonariuszy, którzy będą patrolować ulice miasta w "cywilu". Organizacja Final 8 ma też jednak swoje zalety. Według wyliczeń Portugalskiego Instytutu Administracji i Marketingu (IPAM), stolica Portugalii może zarobić w dwa tygodnie ok. 50,4 mln euro.
Z drugiej strony, Portugalskie Stowarzyszenie Hotelarzy jest sceptyczne, jeśli chodzi o wielkość potencjalnych zysków. Według danych, które posiada, obłożenie hoteli na czas turnieju wynosi zaledwie ok. 25-40 proc. Wielka niewiadoma organizacyjna w jednej z najmniejszych stolic Europy sprawia, że turniej finałowy Ligi Mistrzów staje się ekscytującą zagadką nie tylko z uwagi na sportowy ciężar gatunkowy.
Final 8 Champions League startuje w środę wieczorem. W meczu otwarcia na Estadio Da Luz Atalanta zagra z PSG. Kolejne ćwierćfinały odbędą się w czwartek, piątek i sobotę. Półfinały zaplanowano na 18 i 19 sierpnia, a finał zostanie rozegrany 23 sierpnia.
Maciej Rogowski z Lizbony
Czytaj również -> UEFA ogłosiła nowe zasady w Lidze Europy i Lidze Mistrzów
Czytaj również -> Terminarz spotkań i program transmisji Ligi Mistrzów