Liga Mistrzów. Atalanta Bergamo - Paris Saint-Germain. Byli w strefie zero, dziś spełniają marzenia
Lombardia była epicentrum koronawirusa w Europie, a o wyjeżdżającym z Bergamo "transporcie grozy" mówił cały świat. Dziś, dzięki Atalancie, mieszkańcy regionu na chwilę zapomną o epidemii. Ludzie ze strefy zero przyjechali do Lizbony po marzenia.
Po wybuchu epidemii COVID-19 włoscy dziennikarze nazwali Bergamo miastem duchów. Szpitale pękały w szwach, pełne były też kostnice, a w krematoriach brakowało miejsca. Zmarłych przybywało tak szybko, że ciała były wywożone z miasta wojskowymi ciężarówkami. Nekrologi w gazetach zajmowały po kilkanaście stron.
Ten "transport grozy" mieszkańcy mogli śledzić tylko w mediach społecznościowych albo z okien. Ulice były opustoszałe, a miasto zamknięte na kilka tygodni. W samym Bergamo z powodu koronawirusa zmarło około 6 tysięcy osób.
Wybuch epidemii przyćmił największy sukces w historii Atalanty. 10 marca zespół Gian Piero Gasperiniego zapewnił sobie awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Na występ w nim zespół czekał pięć miesięcy, więc nic dziwnego, że fani Atalanty tłumnie zjawili się w Lizbonie - we wtorek ulice miasta należały właśnie do nich. Na środowy mecz z PSG nie wejdą, ale musieli tu być.
- Przylecieliśmy w poniedziałek wieczorem z tatą. Na bilet na ten historyczny mecz wydałbym wszystkie pieniądze świata - mówi mi Roberto, kibic Atalanty z pokolenia na pokolenie. Spotykam ich, gdy próbują podglądnąć trening zespołu na Pina Manique.
- Od samego początku szukaliśmy miejsc, w których pojawi się nasza drużyna. Jak tylko dowiedzieliśmy się, że Atalanta trenuje na Pina Manique, ruszyliśmy w stronę stadionu. Nie wpuszczono nas, ale - jak widziałeś - znaleźliśmy lukę w murze - uśmiecha się Roberto.Trudno temu się dziwić. Kilka miesięcy temu byli w wirusowym piekle, a teraz stoją u wrót piłkarskiego raju. Mecz 1/4 finału Atalanta - PSG w środę o godz. 21:00.
Maciej Rogowski z Lizbony
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!