Jacek Kurski: Wielu ludzi bardzo się zdziwi

ONS.pl / Jerzy Dąbrowski / Na zdjęciu: Jacek Kurski
ONS.pl / Jerzy Dąbrowski / Na zdjęciu: Jacek Kurski

Mateusz Borek nie będzie następcą Dariusza Szpakowskiego w Telewizji Polskiej, a zakończenie kariery dziennikarskiej przez Włodzimierza Szaranowicza to duża strata dla TVP. Tak przynajmniej twierdzi prezes Jacek Kurski.

Kibice większość meczów turnieju finałowego Ligi Mistrzów w Lizbonie mogą oglądać na otwartych kanałach Telewizji Polskiej. W tym oba półfinały i finał zaplanowany na 23 sierpnia.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Jest pan zadowolony z wyników oglądalności meczów Ligi Mistrzów w otwartym kanale TVP?

Jacek Kurski, prezes zarządu Telewizji Polskiej: Z realnej oglądalności jestem zadowolony. Z tej mierzonej przez monopolistę telemetrycznego - średnio. Przepada nam nawet 1-1,5 mln widzów.

ZOBACZ WIDEO: Damian Kądzior szczerze o Robercie Lewandowskim. "To najlepszy piłkarz na świecie"

To znaczy?

Wyniki gwałtownie zmniejszyły się po zmianie sublicencjonodawcy transmisji, od którego kupujemy prawa do pokazywania meczów. Mam na myśli rezultaty wykazywane przez Nielsena. Zmienił się posiadacz praw do transmisji z jednego nadawcy PPV [pay per view - przyp. red.] na innego, ale o podobnym zasięgu. Nie można więc mówić o znaczącej różnicy w zasięgu technicznym. Tymczasem średnia oglądalność spadła o 40, a nawet 50 proc. Nie potrafię tego wytłumaczyć inaczej niż zaburzeniem pomiaru.

Nie ma możliwości, że druga telewizja pokazująca mecze Ligi Mistrzów zgarnia większą liczbę widzów?

Nie, bo obie telewizje - ta, od której kupowaliśmy prawa wcześniej i ta, z której praw korzystamy obecnie - są zakodowane. Liczba abonentów, oficjalnie znana, również jest podobnej wielkości.

Może wyniki publikowane przez TVP są liczone po prostu na korzyść telewizji publicznej?

Nie, bo uczciwość naszego podejścia do pomiaru polega na tym, że model oglądalności rzeczywistej bazuje na jednym z operatorów, którego posiadaczem jest właśnie aktualny posiadacz praw do meczów Ligi Mistrzów. Model oglądalności rzeczywistej z sieci kablowej opiera się na danych z 200-300 tys. gospodarstw domowych. Według tych danych oglądalność meczu Bayern - Barcelona to średnio 3,4 mln, w piku 4,3 mln. Według Nielsena natomiast - 2,2 mln. To 2/3 całej wartości. Jestem więc zadowolony, ale z rzeczywistej oglądalności. Jesteśmy w końcu po to, aby wszyscy mieli dostęp do wysokogatunkowego sportu. Ale słupków żal. Bo jesteśmy pozbawiani tego, co realnie mamy.

Planuje pan działać na rzecz ujednolicenia wyników oglądalności?

Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji do regulatora rynku należy badanie treści i odbioru programów radia i telewizji. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji od ponad dwóch lat zajmuje się projektem telemetrii. Nie chcę utyskiwać, ale uważam, że już dawno powinno się wprowadzić nowoczesny system badań. Technologia mocno się rozwinęła, więc nie powinno być problemu ze zwiększeniem dokładności badania uzupełniając je danymi rzeczywistymi z gospodarstw domowych. Wciąż nie ze wszystkich oczywiście, ale to byłaby masa krytyczna dająca sprawiedliwy rezultat. Najmniej zbadany jest system telewizji naziemnej, jednak jest szansa, że już w przyszłym roku będziemy posiadać wiedzę o oglądalności rzeczywistej po ścieżce zwrotnej z kolejnych gospodarstw w naziemnej telewizji cyfrowej. Reasumując, za rok możemy mieć wyniki rzeczywiste i moim zdaniem wielu ludzi bardzo się zdziwi, kiedy zostaną opublikowane.

Także w przyszłym sezonie kibice będą mogli obejrzeć mecze Ligi Mistrzów w otwartym kanale TVP?

Tak, oczywiście. Posiadamy prawa również na przyszły sezon. Uważam, że każdy Polak powinien mieć możliwość obejrzenia, bez dodatkowych opłat, najciekawszego meczu kolejki. Oczywiście wolałbym pokazywać mecze i we wtorki, i w środy, ale to niemożliwe, bo położyłoby opłacalność transmisji kodowanych. Zostaje nam zatem środowy "pik". Ale to piękna tradycja, bo ten dzień tygodnia zawsze kojarzył się nam z piłką nożną.

Ogląda pan mecze Ligi Mistrzów?

Jasne.

Każdy mecz ćwierćfinału i półfinału?

Byłem nieco rozdarty, bo TVP miała sporo spektakularnych produkcji tożsamościowych live, więc starałem się śledzić wydarzenia pół na pół. Na szczęście włączyliśmy dwa telewizory, koncert na jednym odbiorniku, a mecz na drugim - z wyłączoną fonią. I tak przeżyliśmy z żoną emocje zarówno kulturalne, tożsamościowe i sportowe. Uczta.

W środę o 21.00 półfinał Ligi Mistrzów, mecz Bayernu z Lyonem. Drużyna Lewandowskiego wygra? [Wywiad przeprowadzony przed meczem - przyp. red.]

Tak. Czuję, że Lyon spuchnie z powodu nadmuchania bańki ambicji i oczekiwań. I nie udźwignie expectation game. Będzie 3:0 dla Bayernu.

Transmisje których większych wydarzeń sportowych w niedługim czasie będą realizowane w otwartych kanałach TVP?

Mecze reprezentacji narodowej w piłce nożnej w Lidze Narodów, wydarzenia związanie z siatkówką, a zimą oczywiście Puchar Świata w skokach narciarskich. Przez pandemię koronawirusa przełożyliśmy festiwal opolski na dni 4-7 września i niestety zbiega się to z dwoma meczami polskiej kadry w piłce nożnej. 4 września w Lidze Narodów gramy z Holendrami, a 7 z Bośnią i Hercegowiną. Na to jednak nie da się nic poradzić.

Do zespołu redakcyjnego TVP Sport dołączył Mateusz Borek [18 sierpnia dziennikarz dołączył też do C+ - przyp. red.]. Usłyszymy go w roli komentatora także w TVP?

Nie miałbym nic przeciwko, bo stworzenie konkurencji zawsze przynosi pozytywne skutki. Mateusz Borek ma swoją markę. Wiem natomiast, że dyrektor Szkolnikowski planuje jego pracę raczej w ramach wydarzeń bokserskich, ale to bardzo atrakcyjny komentator. Zobaczymy. Myślę, że jesień może być ciekawa.

Mateusz Borek to naturalny następca Dariusza Szpakowskiego?

Nie. Naturalnym następcą Dariusza Szpakowskiego jest raczej Jacek Laskowski. Ale Mateusz Borek mógłby stanowić wzmocnienie ekipy.

Wydarzeń sportowych w TVP nie komentuje już Włodzimierz Szaranowicz, żywa legenda polskiego dziennikarstwa sportowego. To olbrzymia strata. Ma pan jeszcze z nim kontakt?

Dzwoniłem do niego, kiedy miał urodziny. Czyli w końcu marca. Miał już miejsce benefis Włodzimierza Szaranowicza, pożegnaliśmy go jako komentatora, ale wciąż o nim pamiętamy.

Jest szansa, że zaprosi go pan jeszcze na antenę TVP? Choćby w innej roli?

Z przyjemnością. Kiedy z odbiorników słychać jego głos, natychmiast odczuwa się pozytywny dreszcz. Zresztą nawet kiedy milczy, komentarz jest bezbłędny. Wszyscy pamiętamy jego pauzy podczas relacjonowania wydarzeń lekkoatletycznych. Brak Włodzimierza Szaranowicza w TVP to dla nas duża strata.

Jan Nowicki zachwycony piłkarzem. "To nie tylko wielki zawodnik, ale też wspaniały człowiek" >>

Źródło artykułu: