Arsenal FC trafił do tego meczu rzutem na taśmę. 1 sierpnia uratował sezon, wygrywając finał Pucharu Anglii z Chelsea FC. Zdobył trofeum, zapewnił sobie miejsce w europejskich pucharach, a na deser mógł rzucić wyzwanie Liverpoolowi. Mistrzostwo Anglii dla podopiecznych Juergena Kloppa było praktycznie pewne ponad pół roku temu jeszcze przed piłkarskim lockdownem.
Konfrontacja na stadionie Wembley tradycyjnie otworzyła sezon w Anglii. Czasu na odpoczynek, przygotowania, zmiany kadrowe czy taktyczne było niewiele - mniej niż miesiąc. Liverpool FC zdążył wyjechać na zgrupowanie do Austrii i rozegrać dwa mecze towarzyskie. Jego przeciwnik sprawdził się w zaledwie jednym oficjalnym sparingu.
W poprzednim sezonie Liverpool mógł pochwalić się nieporównywalnie lepszymi liczbami niż Arsenal w Premier League, ale akurat poprzednie bezpośrednie starcie drużyn było dla londyńczyków. W lipcu wygrali 2:1 i był to kolejny dowód, że latem znaleźli sposób na mocarzy angielskiego futbolu. W sobotę postanowili go wykorzystać raz jeszcze i postawili na swoim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiej muskulatury może mu pozazdrości nawet Lewandowski. Imponująca sylwetka piłkarza Bayernu
Arsenal w pierwszej połowie przypominał lepszą wersję siebie zaprezentowaną na finiszu poprzedniego sezonu. Ponownie przemieszczał się po boisku z dyscypliną i z żelazną konsekwencją odpierał ataki Liverpoolu. W przodzie Kanonierzy mogli liczyć na Pierre'a-Emericka Aubameyanga.
W 12. minucie Gabończyk oddał efektowne uderzenie na 1:0. Najskuteczniejszy zawodnik Arsenalu opanował piłkę po crossowym podaniu Bukayo Saki w okolicy narożnika pola karnego, poradził sobie z Neco Williamsem i przymierzył do bramki Alissona. Nawet taki specjalista jak Brazylijczyk miał małą szansę na zatrzymanie piłki. Aubameyang cieszył się z dubletów w półfinale i w finale Pucharu Anglii, a w sobotę ponownie huknął do bramki na Wembley.
Liverpool powoli, ale przyspieszał i po przerwie zaczął poddawać obronę przeciwnika coraz większej presji. Juergen Klopp dał impuls swojej drużynie zmianami. Naby Keita oraz Takumi Minamino wnieśli ożywienie do ofensywy The Reds, a Japończyk w 73. minucie strzelił gola na 1:1. Minamino przymierzył do bramki po raz pierwszy w barwach klubu z Anfield po wymianie podań z Mohamedem Salahem.
Wynik 1:1 utrzymał się do końca, więc sędzia Andre Marriner zarządził konkurs rzutów karnych. Arsenal wykonał bezbłędnie pięć jedenastek, a w Liverpoolu spudłował Rhian Brewster.
Od soboty Arsenal znajduje się samodzielnie na drugim miejscu w klasyfikacji wszech czasów rozgrywek. Klub zdobył trofeum po raz 16. w historii. Jest wyłącznie za Manchesterem United, który triumfował w 21 edycjach, a trzeci jest pokonany Liverpool z 15 zwycięstwami w meczu o Tarczę Wspólnoty na koncie.
Arsenal FC - Liverpool FC 1:1 (1:0) k. 5:4
1:0 - Pierre-Emerick Aubameyang 12'
1:1 - Takumi Minamino 73'
Rzuty karne:
0:1 - Mohamed Salah
1:1 - Reiss Nelson
1:2 - Fabinho
2:2 - Ainsley Maitland-Niles
X - Rhian Brewster
3:2 - Cedric Soares
3:3 - Takumi Minamino
4:3 - David Luiz
4:4 - Curtis Jones
5:4 - Pierre-Emerick Aubameyang
Składy:
Arsenal: Emiliano Martinez - Rob Holding, David Luiz, Kieran Tierney (82' Sead Kolasinac) - Hector Bellerin (58' Cedric Soares), Granit Xhaka, Mohamed Elneny, Ainsley Maitland-Niles - Bukayo Saka (82' Joseph Willock), Eddie Nketiah (82' Reiss Nelson), Pierre-Emerick Aubameyang
Liverpool: Alisson - Neco Williams (59' Neco Williams), Joe Gomez, Virgil van Dijk, Andrew Robertson - James Milner (59' Naby Keita), Fabinho, Georginio Wijnaldum (90' Rhian Brewster) - Mohamed Salah, Roberto Firmino (82' Curtis Jones), Sadio Mane
Żółta kartka: Milner (Liverpool)
Sędzia: Andre Marriner
Czytaj także: Mikel Arteta - tytan pracy ceniony przez największych w swoim fachu
Czytaj także: David Beckham zakłada piłkarską agencję menedżerską