Robert Pich w Krakowie najpierw wykorzystał rzut karny, po którym Śląsk prowadził 1:0, potem znów dał WKS-owi prowadzenie, pokonując Mateusza Lisa w sytuacji sam na sam, a na koniec meczu wywalczył "11", z której wynik spotkania ustalił Waldemar Sobota.
- Rzadko mówię indywidualnie o zawodnikach, bo zwycięstwo to zawsze efekt zespołowej pracy, każdy zawodnik musi dołożyć coś od siebie. Ale myślę, że Robert Pich zasłużył na dobre piwo po meczu. Zrobił dużo dobrej roboty dla drużyny, a równocześnie pokazał wysoką efektywność - komentuje Vitezslav Lavicka.
Z dobrej strony przy Reymonta 22 pokazał się też Mateusz Praszelik. To po faulu na nim sędzia Szymon Marciniak podyktował pierwszy rzut karny dla Śląska. A potem 19-latek popisał się kapitalnym podaniu przy drugim golu Picha. Sprowadzony z Legii Warszawa pomocnik asystował w drugim występie z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: Nie tylko FIFA The Best. Robert Lewandowski ma szansę na kolejną prestiżową nagrodę
- Mam nadzieję, że dalej będzie tak grał i miał udział przy bramkach. On krok po kroku adaptuje się do drużyny, do nowych zawodników. Ma bardzo dobre zagrania, z Wisłłą przygotował sytuacje dla Picha, ale jest w jego grze jeszcze wiele do poprawienia - mówi Lavicka o swoim nowym podopiecznym.
- Jesteśmy zadowoleni, że chce pracować i pokazywać swoją jakość. Ma nasze wsparcie. Jest jednak duża rywalizacja, na swoją szansę czekają inni młodzieżowcy, to dopiero drugi mecz sezonu - dodaje trener Śląska.
Wrocławianie zaczęli sezon od dwóch zwycięstw. - Nie wszystko się nam udało. Były też trudne momenty w trakcie tego spotkania. Szacunek dla gospodarzy, ale dla nas również, bo wywalczyliśmy trzy punkty. Cieszymy się, że mamy komplet punktów, ale to dopiero drugi mecz sezonu. Teraz trzeba iść dalej - kończy Czech.
Czytaj również -> Śląsk na zwycięskiej ścieżce
Czytaj również -> Savić: Zadecydowała rozmowa ze Skowronkiem, a nie Błaszczykowski