Bilans sparingów Śląska w przygotowaniach do nowego sezonu wygląda fatalnie. Wrocławianie wygrali tylko dwa z ośmiu spotkań, a ulegli w większości drużynom teoretycznie dużo słabszym. Beniaminek rumuńskiej ekstraklasy FC Ploiesti pokonał zespół Ryszarda Tarasiewicza 5:1.
- Wyniki gier kontrolnych nie były rewelacyjne, ale było do przewidzenia, że tak właśnie będzie. Zmieniliśmy tryb pracy, moi piłkarze mogą jeszcze po rozpoczęciu sezonu przez dziesięć dni dochodzić do formy po ciężkim okresie przygotowawczym. Trzeba się liczyć z tym, że w sobotę na inaugurację ligi z Cracovią dyspozycja zawodników nie będzie najwyższa. Mają prawo być nadal zmęczeni - przyznaje szkoleniowiec.
"Taraś" już kilka miesięcy temu oświadczył, że przyjdzie czas na intensywny trening kondycyjny, nawet kosztem wyników. Teraz spełnia swoją zapowiedź. - Różnica między polskim zawodnikiem, a piłkarzem szkolonym na Zachodzie polega na tym, że tamci są w stanie dwa dni po meczu zregenerować się i w kolejnym spotkaniu przez dziewięćdziesiąt minut walczyć na pełnych obrotach. U nas można zrobić to samo, ale zawodnicy muszą to odczuć na własnych tyłkach w przerwie między rundami - twierdzi.
Eksperyment nie znajduje jednak w uznania w oczach wielu ekspertów piłki nożnej w naszym kraju. - Zawsze znajdzie się jakiś malkontent, który będzie twierdził, że latem nie powinno się tego robić, bo przerwa jest za krótka, zimą też nie, bo trzeba walczyć o puchary - dodaje Tarasiewicz.