Fortuna I Liga. Widzew - ŁKS: dwa ciosy i po sprawie. Wygrana gości w derbach Łodzi

PAP / Grzegorz Michałowski / Piłkarze Widzewa Łódź Merveille Fundambu (L) i Karol Czubak (P) oraz Michał Trąbka (2L) i Jan Sobociński (P) z ŁKS Łódź podczas meczu Fortuna 1. liga
PAP / Grzegorz Michałowski / Piłkarze Widzewa Łódź Merveille Fundambu (L) i Karol Czubak (P) oraz Michał Trąbka (2L) i Jan Sobociński (P) z ŁKS Łódź podczas meczu Fortuna 1. liga

Byli jak wytrawny bokser. 65. piłkarskie derby Łodzi dla ŁKS-u. Biało-czerwono-biali wygrali na wyjeździe z Widzewem 2:0 po bramkach Maksymiliana Rozwandowicza i Adriana Klimczaka.

O wyjątkowości takich meczów nie trzeba nikogo przekonywać. Nie tylko w samej Łodzi, ale i w całej Polsce. 65. wydanie piłkarskie święta Łodzi obejrzało "zaledwie" jednak około sześciu tysięcy widzów, czyli o trzy tysiące mniej niż by mogło, gdyby nie kara od PZPN za ekscesy na stadionie przy Piłsudskiego po ostatnim meczu sezonu w II lidze ze Zniczem Pruszków.

Za faworyta uchodził ŁKS, który w dwóch pierwszych spotkaniach sezonu Fortuna I Ligi nie tylko wygrał oba spotkania, to jeszcze zdobył w nich łącznie siedem goli, a nie stracił żadnego.

- Siła i walka, bo w sercu jest przeplatanka. Zżyłem się już bardzo z klubem, z piłkarzami, z otoczeniem, z ludźmi, którzy pracują w klubie oraz kibicami. Dostaję od nich bardzo dużo SMS-ów zagrzewających do pracy. To dla mnie tak samo ważny mecz, jak dla każdego ełkaesiaka, ale nad emocjami należy panować. Ważne jest to, aby na mecz nie wyjść przemotywowanym - zapowiadał trener ŁKS-u Wojciech Stawowy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze

Z kolei szkoleniowiec Widzewa, Enkeleid Dobi namawiał swoich piłkarzy, by w walce o pierwsze punkty w sezonie, zostawić na boisku oprócz zdrowia, serca czy duszy także wątrobę, a nie zostawiać w szatni koncentracji, przez której brak czerwono-biało-czerwoni stracili cztery gole z Radomiakiem i trzy z Chrobrym Głogów.

Albańczyk na to spotkanie, zgodnie z zapowiedziami, zaszachował składem. W bramce zadebiutował Miłosz Mleczko, na środku obrony pojawili się Michał Grudniewski i Krystian Nowak, a z przodu, poza Marcinem Robakiem pojawili się Karol Czubak oraz Merveille Fundambu. Przez pierwsze minuty widzewiacy nawet przebywali na połowie przeciwnika, ale niewiele z tego wynikało.

Ełkaesiacy z kolei często pod bramką rywali nie gościli zbyt często, ale gdy już do tego dochodziło, kibice mieli prawo drżeć o wynik. Ten zmienił się na korzyść przyjezdnych w 16. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkował Pirulo, a głową piłkę do siatki skierował Maksymilian Rozwandowicz. Pochodzący z Pabianic to jeden z bardzo nielicznych piłkarzy obecnych tego wieczoru na boisku, który pamięta ostatnie derbowe spotkanie z Widzewem.

Gospodarze starali się kreować sytuacje, przebywali w okolicach pola karnego przeciwników, ale... głównie na tym się kończyło. Nie przekładało się to nawet na strzały. Gdy obie drużyny uśpiły nieco czujność widzów, wydawało się, że nic się już nie wydarzy. Jednak w ostatnich minutach odnotowaliśmy pudło Pirulo, zablokowany strzał Domingueza i - z drugiej strony dobrą próbę z ostrego kąta Fundambu.

Od początku drugiej części gry czerwono-biało-czerwoni "przebywanie" na połowie ŁKS-u rozszerzyli o akcje. Bardzo aktywny i coraz bardziej rozpędzony był wspominany Fundambu, a w 55. minucie Arkadiusz Malarz musiał wyciągnąć się niczym struna do strzału Karola Czubaka. Młody napastnik był wyraźnie wściekły, że ta piłka nie wpadła do siatki.

W 64. minucie ŁKS prowadził już 2:0. Wygrany rzut sędziowski w okolicach koła środkowego, długa piłka do totalnie niepilnowanego Adriana Klimczaka na lewą stronę, a ten mógł zrobić wszystko, więc strzelił i trafił do bramki, tuż przy słupku. Tu dały o sobie znać koncentracja i boiskowe cwaniactwo ekipy trenera Stawowego. U rywali próżno było ich szukać.

Do końca spotkania warte odnotowania były jeszcze główka rezerwowego Daniela Tanżyny i dwie okazje wchodzących z ławki zawodników gości - Piotra Gryszkiewicza i Tomasza Nawotki. Wyniku już żadna z drużyn nie zmieniła.

Z derbowego punktu widzenia to pierwsze zwycięstwo ełkaesiaków na terenie lokalnego rywala od 2011 roku. Z kolei patrząc przez pryzmat czasów współczesnych, ekipa trenera Wojciecha Stawowego zgarnęła komplet punktów w trzech ligowych meczach i legitymuje się bilansem bramkowym 9:0.

W następnej kolejce liderujący w tabeli Fortuna I Ligi ŁKS jedzie do Sosnowca na mecz z Zagłębiem. Widzew, który nie może uciec z ostatniej pozycji, podejmie przy Piłsudskiego 138 Stomil Olsztyn.

Widzew Łódź - ŁKS Łódź 0:2 (0:1)
0:1 - Maksymilian Rozwandowicz 16'
0:2 - Adrian Klimczak 64'

Składy:

Widzew: Miłosz Mleczko - Łukasz Kosakiewicz, Michał Grudniewski (68' Daniel Tanżyna), Krystian Nowak, Filip Becht (80' Patryk Stępiński) - Patryk Mucha, Bartłomiej Poczobut - Merveille Fundambu (80' Mateusz Michalski), Karol Czubak (72' Michael Ameyaw), Dominik Kun (72' Henrik Ojamaa) - Marcin Robak.

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Maciej Wolski, Maciej Dąbrowski, Jan Sobociński, Adrian Klimczak - Maksymilian Rozwandowicz (65' Jakub Tosik), Antonio Dominguez (60' Dragoljub Srnić) - Pirulo (87' Tomasz Nawotka), Michał Trąbka, Adam Ratajczyk (65' Piotr Gryszkiewicz) - Samu Corral (87' Łukasz Sekulski).

Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)

Żółte kartki: Poczobut, Nowak, Michalski (Widzew) - Trąbka, Dąbrowski, Pirulo, Klimczak, Wolski (ŁKS)

Czerwona kartka: Poczobut (Widzew) - za drugą żółtą

Komentarze (0)