Raków Częstochowa nie przegrał od pięciu kolejek, a i zdobycie w tym okresie 13 z możliwych 15 punktów wiążę się z małym niedosytem. To dlatego, że w meczu z Cracovią podopieczni Marka Papszuna stracili gola na 2:2 w doliczonym czasie. Telewizyjna analiza wskazała, że sędziowie w wozie VAR nie powinni zmieniać decyzji sędziego asystenta, który pokazał spalonego.
- Przystąpiliśmy do meczu z Wisłą Płock kilka dni po spotkaniu w Krakowie. Były w nas wkurzenie, rozczarowanie, niedosyt. Nie mieliśmy na to wpływu, że pomyłka sędziowska zabrała nam punkty. Chcieliśmy to przekuć w sportową złość i zagrać dobry mecz - mówi Marek Papszun, trener Rakowa.
Drużyna prowadzona przez Papszuna wykonała zadanie. Rządziła na boisku i potwierdziła to wynikiem 3:0. Do bramki Krzysztofa Kamińskiego strzelili kolejno Tomas Petrasek, Marcin Cebula oraz David Tijanić. Po przeciwnej stronie boiska Jakub Szumski praktycznie nie miał możliwości popełnienia błędu, ponieważ Wisła Płock nie oddawała uderzeń celnych.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. 31 zakażonych w jednym klubie. "Powroty mogą być trudne"
- Spotkanie było interesujące ze względów taktycznych. Wisła gra w podobnym systemie do naszego. Miała ona swoje atuty, grała twardo i dobrze organizowała się. Cieszę się, że znaleźliśmy antidotum na zdecydowaną postawę przeciwnika - analizuje Papszun. - Kibice mogą być usatysfakcjonowani i czuliśmy to na boisku. Mam nadzieję, że taka sama atmosfera będzie na stadionie, kiedy przyjdzie trudniejszy moment. Drużyna wypadła dobrze i wierzę, że tak będzie dalej.
Papszun zwrócił uwagę, że tak mocno "osłabiony" powołaniami jak w najbliższej przerwie reprezentacyjnej Raków jeszcze nie był.
- Wyjedzie 1/3 zespołu, sześciu zawodników, więc muszę podrapać się po głowie i zastanowić się, co tu dalej robić. Cieszę się i kibicuję reprezentantom kraju. Wierzę, że pokażą się z dobrej strony i wrócą zdrowi do klubu. Ich nieobecność będzie pewnym utrudnieniem, ale nie można mieć wszystkiego. Inni zawodnicy zostają w Częstochowie, z nimi podejmujemy pracę, a i nasz kolejny przeciwnik Górnik Zabrze ma przecież swoich kadrowiczów - mówi szkoleniowiec Rakowa.
Powodów do zadowolenia nie ma Radosław Sobolewski, którego drużyna w Bełchatowie w zasadzie statystowała na boisku. - Martwią mnie gole stracone po stałych fragmentach gry i to, że kreujemy mało dogodnych sytuacji podbramkowych. Przegraliśmy mecz z naprawdę dobrym zespołem. Przed nami przerwa reprezentacyjna, postaramy się spożytkować ją optymalnie i pewne sprawy wyprostować - mówi Sobolewski.
Czytaj także: Damian Bohar już w nowym klubie. NK Osijek sprowadził lidera KGHM Zagłębia Lubin
Czytaj także: RB Lipsk wzmocnił atak. Alexander Sorloth ma zastąpić Timo Wernera