Koronawirus. Zmiana nastrojów w Czechach. "Ludzie przestali ufać władzy"

Getty Images /  Gabriel Kuchta  / Koronawirus w Czechach
Getty Images / Gabriel Kuchta / Koronawirus w Czechach

Drastyczny wzrost liczby przypadków, kolejne obostrzenia i stan wyjątkowy wprowadzany od poniedziałku spowodował, że Czesi przestali grzecznie słuchać rządzących. - Nastroje się zmieniły - przyznaje trener Werner Liczka.

3 października w Czechach zanotowano 2 554 nowe przypadki zakażeń koronawirusem. To więcej niż dzienny rekord w Polsce wynoszący 2 367. Najwięcej zachorowań na Covid-19 nasi południowi sąsiedzi mieli 2 października. Ogłoszono wtedy 3 796 nowych przypadków. Warto przypomnieć, że w Czechach żyje niemal czterokrotnie mniej ludzi niż w Polsce, bo 10,7 mln.

40 821 to liczba aktywnych przypadków za naszą południową granicą. 3 października koronawirus spowodował 12 zgonów. Od początku pandemii w Czechach na Covid-19 zmarło 711 osób. Tyle przynajmniej podają oficjalne statystyki.

Stan wyjątkowy w Czechach będzie wprowadzony w nocy z niedzieli na poniedziałek. Od 5 października zacznie obowiązywać zakaz organizowania imprez masowych z udziałem więcej niż 10 osób w przestrzeniach zamkniętych i 20 w plenerze. Czesi nie będą mogli organizować koncertów, spektakli teatralnych i innych imprez artystycznych, w których dominuje śpiew. W przedstawieniach bez śpiewu może uczestniczyć maksymalnie 500 osób. Limit podczas wydarzeń sportowych to 130 osób. W restauracjach i innych lokalach gastronomicznych przy jednym stole będzie mogło siedzieć nie więcej niż sześć osób.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Marcin Animucki: Piłkarze, to najlepiej przebadana grupa społeczna w Polsce

Dla czeskiego sportu oznacza to praktycznie brak kibiców na stadionach. Jak informuje Werner Liczka, taki stan rzeczy ma trwać przynajmniej przez 14 dni. Potem decyzje będą podejmowane na bieżąco.

- Aby finansowo pokryć organizację jednego meczu, trzeba sprzedać przynajmniej tysiąc biletów. Na piękne stadiony Sparty czy Slavii przychodziło ok. 8-10 tysięcy fanów. Mimo tego udało się tak przeprowadzić spotkania, żeby dla każdego były bezpieczne. Nasza władza twierdzi jednak, że największym problemem jest to, co kibice robią po meczu. Że chodzą do restauracji, pubów, że wspólnie spędzają czas - tłumaczy były reprezentant Czech i trener m.in. Wisły Kraków, Górnika Zabrze i Polonii Warszawa.

Liczka podkreśla, że nastroje w Czechach diametralnie się zmieniły: - Czesi z grubsza uważają, że obostrzenia nie przynoszą pożądanych efektów. Ludzie przestali ufać władzy. Przynajmniej obecnie jest taki trend.

Na południe od Polski przeważa opinia, że należy być ostrożnym i zdyscyplinowanym. Szczególnie w przypadku ludzi chorych, lekarzy i seniorów. To jednak nie wszystko.

- Sport na wolnym powietrzu to jest coś zupełnie innego i wręcz korzystnego dla zdrowia! Stąd niezrozumienie decyzji władz w środowisku sportowym. Mamy teraz bardzo dziwny czas - puentuje rozmowę z WP SportoweFakty Czech.

Oficjalnie: Mecz Warta Poznań - Legia Warszawa został odwołany >>
Koronawirus w VfL Wolfsburg. Zakażony piłkarz w czwartek grał mecz >>

Źródło artykułu: