Roztoka - mała wieś w województwie dolnośląskim, położona ledwie kilka kilometrów od Świdnicy. Żyje w niej około tysiąca mieszkańców. Tu każdy zna każdego. Wielu myśli o tym, jak wyrwać się do większego miasta. Do Wrocławia jest stąd ok. 70 kilometrów. Godzina drogi z haczykiem i można zobaczyć większy świat.
W trasę do Wrocławia 25 września wybrał się Maciej Aleksiuk. Wcześniej zdążył odwiedzić swój klub, w którym grał od kilku miesięcy - Granit Roztoka. Zapowiedział, że stawi się w niedzielę na kolejnym meczu. Gdy tego nie zrobił, zapaliła się lampka ostrzegawcza. Maciek zaginął. We Wrocławiu ruszyły poszukiwania 20-latka na szeroką skalę.
Maciej Aleksiuk - talent z Roztoki
W tej historii nie było happy endu. Maciej Aleksiuk zaginął w nocy z 25 na 26 września, po tym jak wyszedł z klubu X-Demon. W jego poszukiwania włączyły się służby oraz dziesiątki wolontariuszy. Sprawa bulwersowała, bo pojawiło się w niej sporo znaków zapytania - jak chociażby wątek ewentualnego pobicia w klubie X-Demon czy też mężczyzny podążającego za nim niczym cień na ostatnich nagraniach z miejskiego monitoringu.
Aleksiuk w 2019 roku rozpoczął studia w Szkole Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Wcześniej wydawało się jednak, że jego życie w pełni będzie związane z piłką nożną. Już jako dziecko wyróżniał się poziomem i było widać, że ma do tego talent.
Na pierwsze treningi w wieku 9-10 lat woził go Hubert Kołosowski, prezes Granitu Roztoka. Szybko stało się jasne, że talent Maćka jest na tyle duży, że musi się rozwijać w większych ośrodkach. I tak trafił najpierw do Victorii Świebodzice, a następnie do Lechii Dzierżoniów.
Przez akademię tego drugiego klubu przewinął się w okresie, gdy trenowali tam też Krzysztof Piątek czy Patryk Klimala. O ile oni grają dziś na zachodzie Europy, o tyle Maćkowi los nakreślił inne plany.
- Chciał rzucić piłkę, po tym jak dostał się na studia w Warszawie - mówi prezes Granitu Roztoka. To właśnie Hubert Kołosowski namówił Aleksiuka do powrotu do gry w futbol. - Podchodziłem go na różne sposoby, wiedziałem na co go stać. Mówiłem, by przyszedł na jeden trening i zobaczył jak się czuje, że nic na siłę - zdradza prezes klub z Roztoki.
Maciej Aleksiuk - skrzydłowy nie z tej ligi
Jak mówi prezes Kołosowski, ważną rolę w namówieniu Macieja Aleksiuka do powrotu na boisko odegrał kapitan Granitu Roztoka, który na co dzień jest strażakiem. Zresztą drużyna bardzo dobrze przyjęła 20-latka, bo okazał się być jej mocnym ogniwem.
Maciej Aleksiuk grał jako lewoskrzydłowy. Lubił schodzić do środka i stamtąd oddawać strzały. W ostatnich meczach zdążył zdobyć siedem goli. - Może to było ledwie kilka spotkań, ale miał taki wpływ na zespół, że Granit zaczął wygrywać, a ludzie przychodzić na mecze - opowiada prezes klubu.
Granit Roztoka jest obecnie wiceliderem wałbrzyskiej klasy okręgowej. Prezes Kołosowski miał świadomość tego, że w najważniejszych meczach może zabraknąć Aleksiuka. W końcu zaczynał się rok akademicki. - Mówił, że wraca do szkoły, więc będzie nam w stanie pomagać tylko przy okazji przyjazdu do rodziny do Roztoki. Nikt nie zakładał, że Maćka zabraknie z powodu takiej tragedii - komentuje sternik Granitu.
W ubiegłą sobotę, 3 października Granit Roztoka miał mierzyć się z KS Zdrój Jedlina-Zdrój. Spotkanie przełożono, bo cały sztab szkoleniowy i piłkarze Granitu włączyli się w poszukiwania swojego piłkarza. Jeździli do Wrocławia, chodzili w miejsca wskazane przez służby. Gdy przeszukiwali Las Osobowicki przestraszyli się, bo nagle znaleźli dziwny pakunek. Okazało się, że był to zwinięty dywan, który ktoś wyrzucił do lasu i przysypał ziemią.
- Mecz z drużyną z Jedlina-Zdroju został przełożony po moich rozmowach, mocno na to nalegałem. I dobrze się stało, bo byśmy tego dnia nie wyszli na boisko - mówi Kołosowski i przypomina, że ciało Maćka wyłowiono z Odry we Wrocławiu na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem.
Maciej Aleksiuk - Granit Roztoka nie zapomni
W piątek cała drużyna Granitu ma pojawić się na pogrzebie Macieja Aleksiuka, który rozpocznie się o godz. 13 w kościele p.w. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Roztoce.
- Wie pan, my jesteśmy jak Spartanie. Straciliśmy jednego z naszych. Wojownika. To boli, tego nie da się zapomnieć ot tak. Roztoka to mała wieś, tu wszyscy się znają. Ojciec Maćka to katecheta, więc uczył naszych piłkarzy, przygotowywał ich do kolejnych sakramentów. Dlatego wszyscy włączyli się w poszukiwania Maćka, dlatego wszyscy są tak poruszeni tą tragedią - mówi prezes Granitu.
W Granicie Roztoka nie gra się dla pieniędzy. Piłkarze w nim nie zarabiają. Chodzi o pasję. Dzięki wsparciu gminy wkrótce klub doczeka się jednak nowej szatni na stadionie. Właśnie trwają przy niej ostatnie prace wykończeniowe.
- W szatni zawiśnie duże zdjęcie Maćka. To już postanowione. Chcemy, żeby zawsze był z nami, tak jakby nigdy nie opuścił tej ekipy - zdradza prezes Granitu.
Kołosowski chciał mieć w Granicie Roztoka obu braci Aleksiuków. To właśnie Mateusz koordynował poszukiwania Maćka we Wrocławiu w ostatnich dniach. Pojawił się też w reportażu TVN w programie "UWAGA". - Mateusz jest starszy, ma bodajże 24 lata. I też ma talent do piłki. Namawiałem go raz, drugi do treningów, by przyszedł z bratem. Zawsze się jednak jakoś wykręcał - opowiada prezes Granitu.
Piątkowy pogrzeb będzie dla prezesa Kołosowskiego trudnym przeżyciem. Przyjdzie mu pożegnać najlepszego piłkarza w historii Roztoki, jak sam nazwał Maćka. A potem życie będzie musiało wrócić do normy. Już w niedzielę Granit czeka kolejny mecz. - Już zamówiłem czarne opaski, które założymy na koszulki. Wyjdziemy, by wygrać ten mecz dla Maćka - kończy sternik klubu z Roztoki.
Czytaj także:
Brat Maćka Aleksiuka: Życie bym za niego oddał
W piątek pogrzeb Macieja Aleksiuka