Czasami hitowe mecze nie powalają na kolana. Sobotni remis nie przejdzie do historii potyczek obu drużyn (0:0). Dla ŁKS-u Łódź była to pierwsza strata punktów w tym sezonie Fortuna I ligi. Podopieczni Wojciecha Stawowego wygrali poprzednie siedem spotkań, co stawiało ich na pozycji faworyta przed pojedynkiem nad morzem. - Wydaje mi się, że byliśmy lepszą drużyną, szczególnie w 2 połowie, kiedy prowadziliśmy grę - ocenił Adam Marciniak z Arki Gdynia, cytowany przez oficjalną stronę nadmorskiego klubu.
Łodzianie na gdyńskim stadionie nie stworzyli zbyt wielu sytuacji do strzelenia gola. Kapitan żółto-niebieskich nie przypomina sobie momentów, kiedy trener Ireneusz Mamrot mógł mocniej obawiać się o stratę bramki. - W mojej ocenie - może poza jedną sytuacją, która wynikała z błędu sędziego - gdzie był ewidentny faul na Szymonie Drewniaku przed polem karnym, no to ŁKS chyba nie miał więcej sytuacji bramkowych - przyznał.
Czyste konto cieszy w szczególności każdego zawodnika grającego na defensywnej pozycji. Marciniak do nich przecież należy. - Dobrze broniliśmy jako zespół, natomiast w przyszłości musimy być jeszcze bardziej zdeterminowani pod bramką przeciwnika, bo pomimo tego, że było to niezłe spotkanie w naszym wykonaniu, to jednak nie udało się zdobyć bramki, a wiemy, że "u siebie" trzeba wygrywać - dodaje 32-letni obrońca.
Doświadczony piłkarz zdradził plan Arki na ten mecz. - Zarówno ŁKS, jaki i nasz zespół - byliśmy dobrze zorganizowani w obronie, stąd o te klarowne sytuacje bramkowe było zdecydowanie trudniej. Wiedzieliśmy o tym, że drużyna gości dobrze rozgrywa piłkę od własnej bramki, więc trener uznał, że najskuteczniejszym sposobem będzie nasze wysokie podejście, pressing i odbiór piłki na połowie na przeciwnika - zakończył.
Zobacz także: Fortuna I Liga. Arka Gdynia - ŁKS Łódź. Hit bez rozstrzygnięcia. Ireneusz Mamrot i Wojciech Stawowy zadowoleni
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Oficjalnie: Piast Gliwice zatrudnił Michała Chrapka
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomaszewski zachwycony nagrodami Lewandowskiego. "To jeden z najszczęśliwszych dni polskiego futbolu"