[tag=2850]
Dawid Janczyk[/tag], Przemysław Tytoń, Jakub Tosik, Filip Burkhardt, Jakub Hładowczak. To część kadry Polski U-19, która reprezentowała nasz kraj na mistrzostwach Europy U-19 w 2006 roku. Ostatniego z nich na boisku już nie spotkamy. Hładowczak rozpoczął nowy rozdział w życiu. Został kulturystą.
Z Zakopanego do Ekstraklasy
Jutrzenka Zakopane, Sandecja Nowy Sącz, Widzew Łódź - tak wyglądała droga Jakuba Hładowczaka do ekstraklasy. W niej zgrał w sześciu meczach, wpuścił 12 bramek. Później grał jeszcze w Stilonie Gorzów Wlkp. i choć miał wtedy tylko 22 lata - był to dla niego ostatni przystanek w poważnej piłce.
- Rozwiązałem kontrakt z GKP Gorzów Wielkopolski w związku z przeciągającą się kontuzją biodra. Rozpocząłem wtedy studia dzienne na krakowskim AWF-ie, późniejszą grę traktowałem jako przyjemność. Trenowałem z drużyną tylko raz w tygodniu, grałem mecz w IV, a później w III lidze - opowiada Hładowczak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny ruch Brighton. Zobacz, co z piłką potrafi zrobić Jakub Moder
Przyznaje, że żałuje tak niefortunnego przebiegu kariery, którą zaczął od młodzieżowej kadry Polski, a skończył w tak młodym wieku. - Tak jednak miało być. Zawsze trenowałem na sto procent, pod tym względem nie mam sobie nic do zarzucenia. Po prostu nie wyszło - stwierdza były bramkarz Widzewa.
Piłkarz z nadwagą
Choć przez lata Hładowczak poświęcał większość czasu futbolowi, nieodłączonym elementem jego życia była siłownia. Jako nastolatek ćwiczył w domowym garażu, w trakcie studiów pracował z kolei jako trener personalny.
Sportowy tryb życia nie uchronił go jednak od publicznej krytyki. Gdy Hładowczak grał w Widzewie, trener Janusz Wójcik otwarcie powiedział o nadwadze swojego bramkarza. - Badania Jakuba Hładowczaka wykazały u niego 6 kg nadwagi - mówił, żaląc się, że nie ma bramkarza z prawdziwego zdarzenia.
- Nigdy nie należałem do małych i lekkich. Do tego zawsze dużo ćwiczyłem na siłowni. Jak na bramkarza byłem ciężki, ale trener Wójcik nie sprawdził wyniku zawartości tkanki tłuszczowej, który wynosił wtedy u mnie 8-9 proc. W Gorzowie miałem podobny problem. Szkoda, że trenerzy patrzyli na masę, a nie skład ciała - opowiada po latach Hładowczak.
Z bramki na wybieg
W nowej profesji Hładowczaka nie ma mowy o dodatkowych kilogramach i zwiększonym poziomie tkanki tłuszczowej. Kulturystyka, bo właśnie w tej dyscyplinie spełnia się obecnie były bramkarz ekstraklasy, nie wybacza zachwianej dyscypliny żywieniowej.
Nieodłączonym elementem, obok ścisłej diety, jest trening. Hładowczak na siłowni spędza całe dnie. - Faktycznie jestem na siłowni od rana do wieczora, ale związane jest to z moją pracą: prowadzeniem treningów personalnych i zajęć fitness. Jeśli chodzi o mój trening, ćwiczę zazwyczaj 5-6 razy w tygodniu, po dwie godziny na sesję. Przed zawodami kulturystycznymi czas treningu wzrastał do 2,5-3 godzin dziennie - tłumaczy.
Jego wysiłki już zostały nagrodzone. W lutym tego roku Jakub Hładowczak został mistrzem Polski w kulturystyce i fitness.
- Bardzo cieszę się z wygranej. To zwycięstwo kosztowało mnie bardzo wiele wyrzeczeń, bo w przygotowania włożyłem wiele wysiłku. Świetnie było znów rywalizować. Nie spodziewałem się wygranej, byłem bardzo zaskoczony. Tym bardziej że do zawodów przygotowywałem się sam - mówi.
Co dalej? Niewykluczone, że za rok Hładowczaka będziemy oglądać poza Polską. Były bramkarz Widzewa myśli nad startem w zagranicznych zawodach kulturystyki naturalnej.
Zobacz:
MMA. UFC. Jan Błachowicz: Jon Jones przede mną uciekł
MMA. KSW 55. Nokaut Chalidowa podbija internet. Rekordowa liczba wyświetleń