Już przed tym spotkaniem było wiadomo, że jego stawką będzie drugie miejsce w grupie 5. Dzięki triumfowi 4:1 nad Łotwą zwycięstwo i awans na mistrzostwa Europy zapewnili sobie Rosjanie, którzy przed rozpoczęciem wtorkowych zmagań mieli cztery punkty przewagi nad drugą reprezentacją Polski. Biało-Czerwoni uzbierali dotąd oczko więcej od Bułgarów. Awans uzyskuje pięć zespołów z drugich miejsc w grupach z najlepszym bilansem.
- Liczyliśmy te warianty. Wcześniej się tym nie zajmowaliśmy, ale musieliśmy spojrzeć po porażce z Serbią. Dużo się może wydarzyć, bo są grupy pięcio i sześcio zespołowe. Mogą tu nawet decydować bramki. To, ile ich się strzeli przedostatniej drużynie będzie mieć większe znaczenie niż ostatniej. Aby myśleć o awansie, musimy zdobyć sześć punktów. Taka szansa na pewno jest, ale wszystko zależy od meczu z Bułgarią - zapowiadał przed spotkaniem trener Czesław Michniewicz, który potwierdził, że był to jego ostatni mecz w roli selekcjonera młodzieżowej kadry.
Przez pierwsze pół godziny spotkania w Gdyni jeśli ktoś coś kreował z przodu, byli to Bułgarzy. Dominik Jankow kilka razy zaprezentował wysoki poziom wyszkolenia technicznego i wkręcał naszych defensorów w trawę. Kilka razy wespół z Jurokowem zdecydował się na strzał na bramkę Kamila Grabary. Kapitan reprezentacji Polski spisywał się dobrze.
ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Polska - Bośnia i Hercegowina. Szczere wyznanie Macieja Rybusa. "To nie byłoby fair"
Gdy w ostatnim kwadransie Polacy ruszyli nieco żwawiej (i mieli nawet niezłą szansę po zagraniu Puchacza z lewej strony, ale minęli się z piłką Klimala i Kamiński), Zdrawko Dimitrow ośmieszył obronę Biało-Czerwonych i zdobył gola. Bułgar wbiegł w pole karne z lewej jego strony, minął dwóch piłkarzy i wrócił w okolice półkola przed szesnastką. Później wykonał kolejny zwód, przełożył sobie piłkę na lewą nogę i strzałem w dolny róg bramki otworzył wynik meczu.
Ekipa trenera Michniewicza długo nie mogła się otrząsnąć. Ba, Jankow miał w pierwszym kwadransie drugiej części gry dwie świetne okazje na podwyższenie prowadzenia. Później jednak nadeszła 66. minuta i rzut rożny dla Polski. Piłka doszła do Patryka Klimali, ten huknął w poprzeczkę, ale na szczęście dla nas we właściwym miejscu i czasie był Bartosz Bida, który doprowadził do remisu.
Bułgarzy z każdą minutą byli coraz bardziej przygaszeni i to Polacy grali na ich połowie. Jednak z poważnych zagrożeń można wymienić tylko to z 85. minuty, gdy po rzucie wolnym piłka spadła pod nogi Bidy, ale jego strzał z kilku metrów został zablokowany. W odpowiedzi kapitalne uderzenie w doliczonym czasie gry oddał Andrea Hristow, ale jeszcze lepiej spisał się w bramce Grabara.
Więcej okazji jedni i drudzy nie stworzyli. Ten remis bardzo komplikuje sytuację Polaków, gdyż - choć zachowają oni drugie miejsce w grupie 5., są zdani na pomyślne rozstrzygnięcia w innych meczach. Mecz z ostatnią w tabeli Łotwą, który odbędzie się 17 listopada w Łodzi w razie zwycięstwa Polaków i tak nie będzie brany do bilansu porównawczego z innymi ekipami. Więcej o zasadach pisaliśmy TUTAJ.
Polska U-21 - Bułgaria U-21 1:1 (0:1)
0:1 - Zdrawko Dimitrow 41'
1:1 - Bartosz Bida 66'
Polska: Kamil Grabara - Karol Fila, Kamil Piątkowski, Jakub Kiwior, Tymoteusz Puchacz - Marcin Listkowski, Bartosz Slisz, Mateusz Bogusz - Maciej Rosołek (61' Paweł Tomczyk), Patryk Klimala (83' Bartosz Białek), Jakub Kamiński (46' Bartosz Bida).
Bułgaria: Daniel Naumow - Wiktor Popow, Petko Hristow, Andrea Hristow, Angel Liaskow - Dominik Jankow (86' Tonislaw Jordanow), Walentin Antow (87' Asen Czandarow), Ilja Jurukow (77' Ilian Iljew) - Stanisław Iwanow (87' Martin Minczew), Kalojan Krastew, Georgi Rusew (6' Zdrawko Dimitrow).
Sędziował: Allard Lindhout (Holandia).
Żółte kartki: Listkowski, Bida (Polska) - Liaskow, Jurokow, Czandarow (Bułgaria).