[tag=60394]
Michał Karbownik[/tag] pod koniec okienka transferowego został sprzedany za 5,5 mln euro do Brighton and Hove Albion. Polski zawodnik trwający sezon spędzi jeszcze na zasadzie wypożyczenia w Legii Warszawa. Okazuje się, że 19-latek pozostałby w stołecznym klubie na dłużej w przypadku awansu do fazy grupowej w europejskich pucharach.
- Do zbilansowania budżetu i dynamicznego rozwoju potrzebujemy gry w pucharach. Jeśli tego nie ma, to wdrażamy coś na kształt planu B - czyli sprzedaż zawodnika. Dlatego Karbownik został sprzedany, żeby zbilansować budżet - podkreślił prezes Legii Dariusz Mioduski w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z WP SportoweFakty (cały wywiad TUTAJ).
W lecie spekulowano, że Karbownik zostanie pierwszym piłkarzem, który odejdzie z Ekstraklasy za 10 mln euro. Ostatecznie Legia na razie zarobi na nim prawie dwa razy mniej. - Inne kluby też wiedzą, że gdy do końca okienka zostają dwa dni, a jeszcze jest pandemia, to ta cena nie idzie do góry - tłumaczy Mioduski. Prezes Legii dodał, że klub zarobi też na kolejnym transferze Karbownika (według medialnych doniesień 10 proc.).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kompletnie zaskoczył bramkarza. Komentator "odleciał"
Co ciekawe, mimo pandemii rekord transferowy Ekstraklasy w ostatnim okienku padł - Brighton pozyskało także drugiego Polaka. Za Jakuba Modera z Lecha Poznań zapłacono jednak 11 mln euro.
Jednocześnie Mioduski zapewnił, że sytuacja finansowa Legii jest "stabilna". - Zwiększyły się nasze wpływy komercyjne, zarabialiśmy na transferach, coraz sprawniej zarządzamy organizacją i stąd właśnie ten zysk. A wszystko to w czasie pandemii, która dla polskiej piłki, a dla takiego klubu jak Legia szczególnie, jest wyniszczająca. Gdyby nie pandemia, byłoby zdecydowanie lepiej, a gdybyśmy weszli do pucharów, to bylibyśmy już w zupełnie innym miejscu - dodał Mioduski.