Miłośnicy Bundesligi muszą się szykować na spore zmiany. W sierpniu 2021 r. na polski rynek medialny wejdzie NENT Group (Nordic Entertainment Group). Skandynawski koncern zrobi to z przytupem, bo wykupił właśnie prawa do pokazywania w naszym kraju meczów ligi niemieckiej. "Bundesliga to jedna z najbardziej atrakcyjnych lig w Polsce. Gwiazda Bayernu Monachium, Robert Lewandowski, jest jedną z najbardziej znanych osobowości sportowych w kraju" - czytamy w komunikacie na stronie NENT Group.
W tym sezonie mecze Bundesligi pokazywane są w Eleven Sports i w Canal+. Od sezonu 2021/22, przez cztery lata, spotkania Bayernu Monachium, Borussii Dortmund czy RB Lipsk oglądać będzie można na platformie internetowej Viaplay, należącej do skandynawskiego koncernu.
Znamy już kwotę, jaką trzeba będzie zapłacić za oglądanie meczów Bundesligi w przyszłym sezonie. To 34 zł miesięcznie.
ZOBACZ WIDEO: Roman Kosecki chce powołań dla Milika i Grosickiego. "Nie wiem, czy stać nas rezygnację z takich graczy"
Fani futbolu obejrzą ligę niemiecką, będą mieć także dostęp do 8000 filmów i seriali (materiały nordyckie, zagraniczne oraz lokalne). Inne wydarzenia sportowe w Viaplay? Na razie brak, ale Anders Jensen, prezes i dyrektor generalny NENT Group, w oficjalnym komunikacie zapowiedział zakup kolejnych praw.
Problem, który będzie narastał
- 34 złote? Myślę, że bardzo prawdopodobne jest, że polski kibic się obrazi - mówi prof. Arkadiusz Lewicki, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, który zwraca uwagę na problem rozdrobnienia platform oferujących rozrywkę, nie tylko tę sportową.
- Wyraźniej widać to na rynku serialowo-filmowym, gdzie z jednej strony mamy Netfliksa, z drugiej HBO, mamy także Amazona, który na polskim rynku mimo dużo niższej ceny radzi sobie znacznie gorzej w liczbie abonentów. Jest też Disney+, który powoli zaczyna wchodzić do Europy, ale do Polski się jeszcze nie przymierza. Pojawia się problem, który będzie narastał. Za ile przeciętny widz jest w stanie zapłacić, żeby dostać kontent? Jeżeli będzie to bardzo rozdrobnione, to w pewnym momencie nie będziemy za to płacili. Uznamy: "trudno, nie obejrzymy Lewandowskiego i paru szwedzkich seriali, a wolimy oglądać Netfliksa (który oferuje podstawowy abonament także za 34 zł - przyp. red.)" - dodaje prof. Lewicki w rozmowie z WP SportoweFakty.
Miłosz Marek, redaktor naczelny SportMarketing.pl, mówi w podobnym tonie. Już teraz kibice muszą albo słono płacić (za kilka abonamentów), albo dokonywać wyboru, co oglądać.
- Wejście nowego gracza na rynek to na pewno problem dla konsumentów, bo to kolejna opcja i ewentualne koszty, które, z tego co wiemy na teraz, nie będą wcale małe w stosunku do otrzymanych korzyści. Kibic zacznie wybierać, z którymi rozgrywkami się zwiąże. Już teraz musi płacić osobno za PKO Ekstraklasę, Ligę Mistrzów i rozgrywki zagraniczne - podkreśla.
"Cena zdecydowanie nieadekwatna"
Zdaniem redaktora naczelnego SportMarketing.pl, 34 zł miesięcznie za oglądanie meczów Bundesligi to cena wygórowana. Porównuje on aktualną ofertę sportową Viaplay do tego, co proponują inni gracze na polskim rynku.
- Uważam, że to zdecydowanie cena nieadekwatna. Proszę zauważyć, jak sytuacja kształtuje się obecnie. Pakiet kanałów Eleven Sports za pośrednictwem WP Pilot można wykupić już za 13,99 zł. A Eleven dysponuje znacznie bogatszą ofertą. Poza Bundesligą mają obecnie Serie A, La Ligę, Puchar Anglii, Formułę 1 oraz żużlową PGE Ekstraligę. Z drugiej strony jest Canal+, który ze swoją nową wersją strony pokazuje PKO Ekstraklasę, Premier League oraz także mecze z Niemiec i Hiszpanii. Tam koszt dostępu do sportowej części platformy to 50 złotych - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Miłosz Marek.
Czy ofertę Viaplay można więc potraktować jako próbę wpasowania się między dwóch wyżej wymienionych graczy?
- Ani trochę - twierdzi Marek. - Skandynawska firma da co prawda pakiet filmów, ale to zupełnie nie wynagrodzi kibicowi sportowemu dość wysokiej ceny. Jeśli Viaplay myśli o utrzymaniu takiej ceny, to bezwzględnie musi jeszcze coś dorzucić do swojej oferty. Wbrew pozorom są jeszcze nisze, które platforma mogłaby zapełnić np. sporty amerykańskie. W krajach skandynawskich oferta jest już teraz bogata. Występuje w niej piłkarska Liga Mistrzów, Premier League, UFC czy F1 - dodaje redaktor naczelny SportMarketing.pl.
Anders Jensen, prezes i dyrektor generalny NENT Group, podkreślił, że jego koncern ma duże ambicje związane z Viaplay. - Zamierzamy zająć pozycję lidera w Polsce i zmienić krajobraz streamingu po kolejnych przejęciach praw - powiedział Jensen.
A może sublicencja?
Pozostaje pytanie, czy platforma Viaplay rzeczywiście będzie wyłącznym nadawcą Bundesligi w Polsce.
- To, co mnie zastanawia i co jest w tym interesującego, to czy skandynawska grupa będzie odsprzedawała te prawa kolejnym graczom na rynku. Nie można tego wcale wykluczyć - podkreśla prof. Arkadiusz Lewicki.
W przeszłości zdarzało się bowiem, że główny nadawca "dzielił się" z inną telewizją na zasadzie sublicencji. Tak było m.in. w październiku 2017 r., gdy posiadający prawa do pokazywania meczów Bundesligi Eleven Sports porozumiał się z Canal+.
Jaką przyszłość ma przed sobą rynek praw do transmisji sportowych w Polsce? Prof. Arkadiusz Lewicki kreśli następujący scenariusz.
- Mam wrażenie, że to będzie proces, który zaczyna się jak większość tego typu procesów - od rozdrobnienia na rynku. A skończy się - choć powstaje pytanie, jak to będzie rozciągnięte w czasie - na konsolidacji tych różnych platform. Przeciętny Kowalski jest w stanie zapłacić za dwie, trzy, może cztery, ale nie za siedem czy dziewięć, które będą się pojawiały. Raczej podejrzewam, że będzie dochodziło do różnego typu przejęć, co jest raczej oczywiste, jeśli uświadomimy sobie, że na świecie mamy tak naprawdę 5-6 graczy, którzy obstawiają w zasadzie cały rynek medialny. Konsolidacje także w Polsce są chyba nieuniknione - kończy medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Czytaj także: Liga portugalska w telewizji Eleven Sports
Czytaj także: Liga Mistrzów. Kolejny hit w TVP. To może być mecz, który zadecyduje o awansie z grupy