Rewolucja w kadrze toczy się na żywym organizmie i nie jest to wcale operacja, od której zależy czyjeś życie. Wręcz przeciwnie - pacjent leży na stole i podczas zabiegu żartuje, ma się świetnie. Tak mniej więcej wygląda zmiana warty w ostatnich meczach reprezentacji Polski.
Jesteśmy po kolejnym towarzyskim spotkaniu, tym razem z Ukrainą (2:0), w którym skład zespołu jest totalnie przemeblowany. Może i niektóre nazwiska nie za wiele mówią szerszej publiczności, może jeszcze są pewne mankamenty, ale co ważne - w dalszej perspektywie te zmiany mają sens.
Tym razem zobaczyliśmy w akcji Roberta Gumnego i Przemysława Płachetę. Pierwszy - solidny, czasem zbyt "poprawny", ale nie odstawał. Płacheta z kolei nie bał się zaatakować, uderzyć na bramkę i ruszyć na rywala - wypracował też drugiego gola. A pamiętajmy, że w pierwszej kadrze znalazł się z doskoku. Został przesunięty z reprezentacji do lat 21 przez problemy innych piłkarzy. Brzęczek wystawił Gumnego i Płachetę na jedną stronę, rzucił ich na głęboką wodę, obaj debiutowali w pierwszej reprezentacji i na pewno nie utonęli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny mecz. Trwał… 5 sekund
A wcześniej byli inni: Sebastian Szymański, Krystian Bielik, Michał Karbownik, Kamil Jóźwiak, Jakub Moder. Tak jak i na poprzednim zgrupowaniu w meczu z Finlandią (5:1), Jerzy Brzęczek dokonał wielu zmian i wpuścił na boisko młodych chłopaków. Oczywiście - są błędy, zwłaszcza w środku obrony Pawła Bochniewicza i Sebastiana Walukiewicza, ale możemy wyciągnąć znacznie więcej plusów.
Piłkarze, których dotąd kojarzyli głównie wierni kibice polskiej ligi, za chwile staną się znani ludziom oglądającym piłkę od wielkiego dzwonu. Tak dzieje się na przykład z Jakubem Moderem. Na początku sezonu jeszcze mocno anonimowym, ale po rekordowym transferze za 11 milionów euro do Brighton, pochwałach od Roberta Lewandowskiego i premierowym golu wydaje się, że pomocnik jest w reprezentacji od miesięcy. A w środę rozegrał dopiero czwarty mecz w kadrze.
Brzęczek na początku stopniowo wprowadzał do drużyny młodych graczy. Teraz pozwolił sobie na więcej i tym wygrywa. Mecz z Ukrainą był dziwny. Rywal grał lepiej w piłkę, stwarzał groźne sytuacje i zmarnował rzut karny przy stanie 0:0. Ale to Polacy wygrali. Zawodnicy, którzy wychodzą z cienia już w krótce mogą stać się wizytówką tej reprezentacji.