Temat powraca jak bumerang przy okazji każdego domowego meczu reprezentacji Polski. W ostatnich miesiącach po każdym ze spotkań, niezależnie od stadionu, wielkie kontrowersje wzbudzał stan murawy.
I sytuacja powtórzyła się w środę. Boisko Stadionu Śląskiego w Chorzowie, po którym biegali piłkarze reprezentacji Polski i Ukrainy, było w kiepskim stanie. Zawodnicy wielokrotnie mieli problemy z utrzymaniem równowagi.
Rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej wyznał nam, że i tak widać było ogromną różnicę w stanie murawy w porównaniu do tego, jak wyglądała ona jeszcze kilka tygodni temu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie sztuczki Hansiego Flicka. Dobry jest!
- My już miesiąc temu interweniowaliśmy u operatora obiektu, bo boisko było w katastrofalnym stanie. Gdyby zobaczył pan murawę wtedy, złapałby się pan za głowę. Dlatego właśnie pojawił się temat zmiany lokalizacji spotkania - mówi nam Jakub Kwiatkowski.
Dlaczego operator Stadionu Śląskiego miał tak wielkie problemy z przygotowaniem boiska? Rzecznik prasowy obiektu Przemysław Plisz mówił jeszcze w październiku, że po meczach dzieci trawę zaatakował grzyb (więcej TUTAJ).
Dlatego też na kilka tygodni przed meczem z Ukrainą zdecydowano się wymienić część murawy. - Kładziemy jak najgrubsze rolki trawy, aby przyśpieszyć proces zakorzeniania. Dodatkowo już od półtora tygodnia uruchomione jest podgrzewanie murawy, wszystko po to, by zapewnić odpowiedni wzrost trawy - dodawał pod koniec października Bartłomiej Kowalski, Dyrektor Generalny Stadionu Śląskiego.
Mimo zapewnień zabrakło jednak czasu, aby trawa się odpowiednio zakorzeniła.
- Na dodatek doszło tam do zmiany ludzi odpowiedzialnych m.in. za pielęgnację boiska. Odbyły się też zawody lekkoatletyczne, podczas których miał miejsce konkurs rzutu młotem. I tak wykonano dużo pracy, żeby boisko wyglądało lepiej - dodał Kwiatkowski.
Niestety, po środowym spotkaniu boisko jest w złym stanie, a już za tydzień Biało-Czerwoni będą musieli na nie wrócić i zagrać mecz Ligi Narodów z Holandią.
Rzecznik PZPN zdradził też, że za przygotowanie murawy nie odpowiadała tym razem firma "Trawnik", kładąca ją na Stadionie Narodowym w Warszawie czy Stadionie Energa w Gdańsku. Po meczu z Włochami na tym ostatnim obiekcie gracze przyznawali, że od lat nie widzieli tak fatalnego boiska.
Po środowym starciu głos w temacie murawy zgodnie zabrali selekcjonerzy obu reprezentacji.
- Dla nas to ciągle powtarzająca się historia, że nawierzchnie boisk, na których gramy w kraju, nie są optymalne. Mam nadzieję, że w którymś momencie odpowiedzialni za to ludzie przygotują murawę w odpowiedni sposób. Całe szczęście - odpukać - nikt nie odniósł poważniejszej kontuzji - mówił po spotkaniu z Ukrainą trener Jerzy Brzęczek.
- Ciężko nam się grało na tej murawie. Nie była najlepszej jakości i trudno było kontrolować piłkę. Z tego wynikała pomyłka naszego golkipera, przez co straciliśmy pierwszego gola - dodawał Andriej Szewczenko.
Próbowaliśmy skontaktować się ze Stadionem Śląskim w Chorzowie, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Ukraińskie media po meczu w kółko piszą o jednym piłkarzu. Czytaj więcej--->>>