[b]
Piotr Koźmiński, WP Sportowe Fakty: Jak pan ocenia baraż Irlandii Północnej ze Słowacją? Nasi sąsiedzi wygrali 2:1 i znamy już polską grupę na EURO. Zagramy z Hiszpanią, Szwecją i właśnie ze Słowacją…[/b]
Zbigniew Boniek, prezes PZPN: Los przydzielił nam Słowaków i tyle. Każdego rywala trzeba szanować, a prawda jest taka, że w ostatnich latach to Słowacy bardziej "kaleczyli" nas niż my ich (w ostatnich 20 latach na 5 meczów Polacy wygrali raz, przegrali trzy spotkania - przyp. red.). To solidny, dobrze poukładany zespół. Do EURO jeszcze daleko, dlatego na dogłębne ocenianie rywala już teraz, czy snucie wyjściowej jedenastki Polaków w finałach jeszcze za wcześnie. Po drodze dzieją się różne rzeczy. Kontuzje, występy lub ich brak w klubach. Poczekajmy.
Co do meczu z Ukrainą: oni grali ładniej, ale to Polska wygrała 2:0.
Oczywiście, gdyby wykorzystali karnego, mecz mógłby się inaczej potoczyć. Ale w piłce trzeba też mieć trochę szczęścia i ono było po naszej stronie. Mecz dał odpowiedzi na kilka pytań. Jeden problem Jurek Brzęczek ma już z głowy, czyli kwestię bramkarzy: Skorupski zagrał bardzo dobrze i potwierdził, że jest poważnym kandydatem do wyjazdu na EURO. Mamy Szczęsnego, Fabiańskiego… Myślę, że tu kwestia mocno się wyklarowała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela brat Wayne'a Rooneya. Bramka-marzenie
Cieszy ta wygrana nad Ukrainą, ale… mam wrażenie, że ostatnio nasze stadiony są trochę jak garnitur. Piękna marynarka, krawat, spodnie, ale wszystko psują brudne buty, czyli fatalny stan muraw. Naprawdę tak musi być?
Najłatwiej byłoby mi znaleźć kilka przykładów za granicą, gdzie ze stanem boiska było tak samo albo jeszcze gorzej. Ja swoje najlepsze spotkania wcale nie rozgrywałem na "dywanach". Ale rozumiem te… nawet nie narzekania, tylko stwierdzenia faktów, że murawa była jaka była. Trzy tygodnie przed meczem coś mnie tknęło i poprosiłem ludzi z PZPN, żeby się wybrali na Śląsk i przyjrzeli tej murawie. My, jako PZPN, wynajmujemy obiekt w całości, a więc również z murawą. I też chcielibyśmy ją dostać w jak najlepszym stanie. No, ale mamy klimat jaki mamy.
Tę trawę o tej porze roku trzeba by dopieszczać na mnóstwo sposobów. Dogrzewać od dołu, dać lampy od góry, a to kosztuje sporo pieniędzy. I trochę się nie dziwię stadionowi, który w epoce pandemii ma jeden-dwa mecze na pół roku, że nie wyda na to milionów złotych. Zresztą, dlaczego z Włochami nie gramy w Rzymie, a przecież taki był plan? Właśnie ze względu na obawy o stan murawy. Choć oczywiście tam głównie ze względu na intensywność meczów. No, ale oni mają inny klimat. I tak dobrze, że nie padało u nas, bo wtedy gralibyśmy pewnie w błocie…
Wcześniej było mnóstwo narzekań na kadrę i Brzęczka, ale po ostatnich meczach wydaje się że, choć w bólach, coś się jednak może z tego urodzić…
Nie zgadzam się, że w bólach. Z czysto wynikowego punktu widzenia za Brzęczka tego bólu nie ma prawie wcale. Pewnie awansowaliśmy na EURO, a teraz mamy szansę wygrać grupę Ligi Narodów, co patrząc na to - jakich mamy rywali, byłoby super osiągnięciem. Choć wiem, jak dwa trudne mecze przed nami. Choćby właśnie ten najbliższy, z Włochami.
Wyniki wynikami, ale styl… Z hasła "Łączy Nas Piłka" zrobiono nawet "Męczy Nas Piłka"…
W złośliwościach to my jesteśmy numer jeden w Europie. Ale zgadzam się, że ten styl był i jest do poprawy. Wszyscy chcemy, żeby reprezentacja nie tylko wygrywała, ale żeby robiła to ładnie. Mam nadzieję, że to się stanie. Też chciałbym, żeby nie rozgrywać tylko przez obrońców, od razu, wertykalnie, mocno do przodu, żeby więcej pograć piłką.
Coś się chyba zaczyna dziać, jeśli chodzi o młodzież w kadrze?
Taki był nasz plan. Jurek Brzęczek otrzymał to jako jedno z zadań: wprowadzić młodych do kadry i to się dzieje.
Ostatnio jest moda na Modera.
Ale tu nie chodzi tylko o niego. Jest i Jóźwiak, Walukiewicz, Szymański. Walukiewicz zagrał przeciw Ukrainie świetny mecz, niestety trochę przykryty dwoma błędami. Ale kiedy młody ma robić błędy jak nie teraz, jak nie w meczu towarzyskim? Cieszy mnie, że nie tylko mamy młodych w reprezentacji. Cieszy mnie, że to nie jest cicha grupka, a grupa, która ma już na sobie pewien ciężar odpowiedzialności.
Na drugim biegunie znów Piotr Zieliński i ogólnonarodowa dyskusja o jego przydatności. Ja już nie wiem, czy my od niego za dużo wymagamy, czy on za mało jeszcze daje.
Nie zamierzam brać w tym udziału. Powiem tak: przed meczem z Ukrainą usiadłem na kawie z jednym z reprezentantów, który naprawdę potrafi świetnie grać w piłkę. I nawet go zapytałem: a co ty sądzisz o tym naszym Piotrku? Wie pan co mi odpowiedział?
Nie wiem.
Panie prezesie, oceniając po treningach, to on umie trzy razy więcej od nas wszystkich.
Tylko że…
Tylko że my byśmy może chcieli, żeby na przykład Zieliński miał taką pazerność na gole jak Lewandowski i tak dalej. A Zieliński to Zieliński. Pamiętajmy i doceńmy: on niedawno walczył z koronawirusem, nie grał długo, a potem zaczynał w Napoli na ławce, dochodząc do siebie. A w meczu z Ukrainą w pierwszej połowie nieźle się nabiegał za rywalem na tej lewej stronie. Reasumując: Piotr Zieliński to jeden z najważniejszych piłkarzy tej reprezentacji.
To pozostańmy, że tak powiem, w Neapolu. Co z Milikiem? No przecież nie da się rok nie grać regularnie w piłkę i pojechać w formie na EURO.
Absolutnie się nie da.
Czyli możemy mieć kłopot.
Powtarzam: nie znam zawodowego piłkarza, który nie grając rok, byłby w dobrej formie. To byłoby zbyt piękne, ale w rzeczywistości to po prostu niemożliwe. Piłkarz, który długo nie gra, przestaje być reprezentacji potrzebny. Z bardzo prostego powodu: nie da jej tyle, ile ona i on sam by chciał. Dlatego mam głęboką nadzieję, że Milik i Kamil Grosicki, bo jego też to dotyczy, zaczną jednak grać.
Pan w jakimś sensie rozumie prezesa Napoli, który skreślił Milika z gry w Serie A i Lidze Europy, czy to po prostu chamstwo?
Nie chcę wchodzić w ten spór. Gdzieś czytałem to, co sądzą w tym temacie działacze Napoli: że włożyli w niego dużo pieniędzy, opiekowali się nim po ciężkich kontuzjach, że chcą coś z tego odzyskać, skoro nie dojdzie do przedłużenia kontraktu. Nie ma jednak wątpliwości: zmiana klubu zimą wydaje się nieunikniona i tu duża rola zwłaszcza dla otoczenia piłkarza.
No ale gdyby spełnił się czarny scenariusz: Milik zostaje i nie gra do lata, to wtedy jego wyjazd na EURO jest zagrożony?
Powtarzam: nie wyobrażam sobie piłkarza w kadrze, który ma za sobą rok bez gry. Przecież jeśli Arek zacznie grać w styczniu, to i tak będzie potrzebował z miesiąc, żeby dojść do formy. Kocham wszystkich piłkarzy kadry, Arka również, nawet bardzo, bo to świetny zawodnik, ale musi zacząć grać, bo jak nie, to stanie się to, o czym mówiłem. Przestanie być potrzebny reprezentacji.
Wciąż świat, również piłkarski, walczy z pandemią. Pana też dopadł koronawirus. Jak pan to przeszedł?
Muszę przyznać, że bardzo łagodnie. Nawet byłem trochę zdziwiony…
Objawy?
Przez jeden dzień bolała mnie głowa. I to wszystko. No ale pozytywny wynik był, więc siedziałem w domu. We Włoszech każdy, kto miał pozytywny wynik, ma potem jeszcze jeden test. I dopiero gdy wychodzi negatywny, to może wyjść z domu. W Polsce widzę, że generalnie jest inaczej. Mieliśmy na przykład kilka przypadków ludzi, od których nie wymagano dodatkowych testów, więc ostatecznie wychodzili z domu. Ale potem byli potrzebni przy organizacji meczów, do pracy w strefie zero. Robiliśmy testy i niektórym znów wychodził plus.
Skoro o tym mowa. Edyta Górniak powiedziała, że pandemia to ściema, a w szpitalach leżą statyści. Jak pan skomentuje takie słowa? Brzmi przerażająco.
To, co powiedziała pani Górniak, wręcz nie mieści się w głowie. Mogę dać pani Edycie adresy włoskich cmentarzy, gdzie leżą moi znajomi, zmarli z powodu koronawirusa. Jest takie powiedzenie, że ktoś stracił okazję, żeby milczeć w jakiejś sprawie. Pani Górniak niestety ją straciła. Takie słowa nigdy nie powinny paść.
Skoro rozmawiamy o koronawirusie. Pan podał na Twitterze nazwisko piłkarza Legii, który miał pozytywny wynik. Legia miała pretensje, bo zalecenia Komisji Medycznej PZPN są takie, aby nazwisk nie podawać. Choć szczerze mówiąc, to bez sensu, bo cały świat podaje.
No właśnie! My w PZPN przyjęliśmy zasadę, że jeśli chodzi o kadrę i koronawirusa, to pełna transparentność. Co to za dane wrażliwe? Bez przesady! W świecie internetu, dzisiejszych mediów, pięć minut potem i tak wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Przecież to żaden wstyd, że komuś wyjdzie plus… A zalecenia komisji? To ciało niezależne…
Wciąż w pandemicznym klimacie. Kamera pokazała pana na meczu z Ukrainą bez maseczki… Jak to wytłumaczyć?
Jak się ktoś chce przyczepić, to powód znajdzie. Ja wszystkich norm przestrzegam, prezes ukraińskiej federacji siedział trzy metry ode mnie. A maseczka? Nie miałem jej w momencie, gdy śpiewałem hymn. Trudno chyba, żebym śpiewał w maseczce?!
Wspominaliśmy szalone słowa Edyty Górniak. To akurat dobra znajoma Marcina Najmana. A mam wrażenie, że upodobał sobie pan zaczepianie go na Twitterze…
Marcin Najman to sympatyczny człowiek. Wprawdzie czasem trochę mnie dziwi ta jego popularność, ale ok. Natomiast muszę powiedzieć, że on niedługo znów walczy, więc trochę przyjrzałem się jego rywalowi. Taki trochę śmieszny się wydaje. Ale… lubię pożartować, natomiast Marcin może być spokojny: na żaden pojedynek do klatki go nie wyzwę, przy mnie niczego nie będzie musiał odklepywać. Pożartujemy w sieci i tyle.
Wróćmy zatem do piłki. Polska rzeczywiście może być organizatorem finału Ligi Narodów?
Tak, ale to nic nowego. Mówiłem już rok temu, że organizację finałów dostanie ten kraj, którego reprezentacja wygra grupę A. Chyba że ten kraj będzie miał jakieś duże problemy, na przykład związane z pandemią. W teorii więc Polska wciąż jest kandydatem.
A co z finałami EURO? Różne plotki krążą, na przykład, że mogą zostać przeniesione do Rosji…
Żyjemy w świecie, w którym wojnę medialną zacząć bardzo łatwo, fake news krąży dookoła. Dziś jeśli na przykład Koźmiński coś u siebie napisze, to zaraz może to przepisać cała Europa. Ale spokojnie. Oczywiście, widzimy, że na przykład Azerbejdżan ma teraz pewne problemy polityczne, a Baku to jedna z aren EURO, niemniej poczekajmy. Wiadomo, że są różne plany: A, B itd. Wydaje mi się jednak, że w tym momencie za wcześnie, aby sięgać po jakieś rezerwowe opcje.
Na koniec znów odskocznia od piłki. 11 listopada mieliśmy święto narodowe, ale wiadomo, jak przebiegało. Chyba nie tak to powinno wyglądać…
Dla mnie to, co oglądaliśmy, to nie było żadne święto narodowe. Przez święto narodowe rozumiem uśmiech, przyjaźń, dobre nastawienie do bliźniego, fajną zabawę, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jestem przekonany, że 99 procent Polaków, patrząc na to, co się działo, głęboko się z takim obchodzeniem święta nie zgadzało.
Czytaj także:
Boniek niczym cichy agent. Pomaga załatwiać zawodników do Polonii Bydgoszcz
Włosi zapytali Bońka o koronawirusa w Polsce. "Sytuacja jest dramatyczna"