Fortuna I Liga. ŁKS Łódź zagrał "po profesorsku". Czy zdoła to powtórzyć?

Materiały prasowe / Radosław Jóźwiak / Cyfrasport / Na zdjęciu: radość piłkarzy ŁKS-u Łódź
Materiały prasowe / Radosław Jóźwiak / Cyfrasport / Na zdjęciu: radość piłkarzy ŁKS-u Łódź

- Mecz z Koroną Kielce wyglądał jak wykłady na uczelni. Na nich wszystko jest w porządku. A gdy profesor ma przerwę, zdarzają sie przestoje - uważa trener Łódzkiego Klubu Sportowego Wojciech Stawowy. Jego zespół zagra w sobotę z GKS-em Jastrzębie.

Łodzianie cały czas są w środku maratonu meczów. Spotkania "planowe" - rozgrywane w weekendy - mieszają się z potyczkami zaległymi, które drużyna gra w środku tygodnia. Pierwszą z nich ełkaesiacy mają już za sobą. W środę pokonali u siebie Koronę Kielce 2:0.

- Uważam, że byliśmy zdecydowanie lepsi od rywala. Szczególnie, jeśli chodzi o organizację czy kulturę gry. Było bardzo dużo dobrych momentów. W drugiej połowie zespół zrobił to, czego po nim oczekuję, czyli poszedł za ciosem. Ten mecz wyglądał trochę jak wykłady profesora na uczelni. Na samych wykładach wszystko jest w porządku, a gdy profesor ma przerwę, zdarzają się przestoje. ŁKS zagrał "po profesorsku" - uważa Wojciech Stawowy.

- Ten mecz dobitnie pokazał ile nam jeszcze brakuje i jaka różnica jest między tymi dwoma zespołami. Wiemy czego nam brakuje, ile jeszcze pracy przed nami i w którą stronę podążać. Straciliśmy w bardzo prosty sposób te dwie bramki. Jeśli popełnia się błędy w meczu z takim rywalem, nie można myśleć o zdobyciu punktów - wtórował Stawowemu szkoleniowiec Korony Kielce Maciej Bartoszek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny mecz. Trwał… 5 sekund

Łódzki Klub Sportowy ma jednak przed sobą kolejną przeszkodę, GKS 1962 Jastrzębie. Kibicom biało-czerwono-białych Jastrzębie-Zdrój kojarzy się jednak dobrze, bo to właśnie w tym mieście w maju 2019 roku świętowali wraz z piłkarzami awans do PKO Ekstraklasy. W tym sezonie jastrzębianie radzą sobie słabo. Zdobyli cztery punkty i są przedostatni w tabeli.

- Teraz sytuacja GKS-u wygląda lepiej jeśli chodzi o wyniki, bo zaczęli punktować. Początek mieli bardzo zły, więc na pewno będą chcieli się przełamać u siebie, a my będziemy koncentrować się na swojej grze i własnych zadaniach, które dostaniemy. Jeśli będzie okazja to postaram się zdobyć gola, bo napastników rozlicza się z bramek. Jestem głodny gry i chcę te bramki zdobywać. Tego sobie życzę, ale najważniejsze są trzy punkty dla ŁKS-u - zapowiada Łukasz Sekulski.

Ostatnio jednak w drużynie z al. Unii show kradną Hiszpanie, którzy strzelają bramki. Jednak od wszystkich piłkarzy płynie sygnał pt. "nieważne kto trafia, ważne, by dopisywać kolejne punkty do tabeli. A ŁKS jest przecież w niej liderem.

- Musimy uciekać, a nie ewentualnie po jakimś czasie gonić, bo jest to na pewno lepsze i bardziej komfortowe. Jak się ma przewagę, jest się pewniejszym siebie i jest łatwiej. Inni mogą nam przypisywać punkty przed meczem, ale jeśli my tak zaczniemy myśleć, to zazwyczaj takie mecze się przegrywa. Nie można wychodzić z taką mentalnością. Musimy wyjść i pokazać na boisku, że jesteśmy lepszą drużyną i wygrać - dodaje Michał Trąbka, który w środowym meczu z Koroną zaliczył asystę.

Początek spotkania GKS 1962 Jastrzębie - ŁKS w sobotę o godzinie 12:30. Będzie to pierwszy mecz ekipy ze Śląska na własnym obiekcie. Dotąd trwały prace związane z przystosowaniem go do wymogów licencyjnych.

Sprawdź również: Fortuna I liga: Arka Gdynia i Stomil Olsztyn z bolesnymi porażkami

Komentarze (0)