Liga Narodów. Włochy - Polska. Wstydliwy występ Biało-Czerwonych. Wystarczy rzut oka, by złapać się za głowę

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Włoch Nicolo Barella (z lewej) oraz Polacy Kamil Jóźwiak (w środku) i Grzegorz Krychowiak (z prawej)
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Włoch Nicolo Barella (z lewej) oraz Polacy Kamil Jóźwiak (w środku) i Grzegorz Krychowiak (z prawej)

Ani jednego strzału, wejść w pole karne mniej niż w najmniejszej paczce tabletek Apap. Robert Lewandowski tylko raz podbiegł pod bramkę, ale bez kontaktu z piłką. Pierwsza połowa starcia z Włochami to powody do wstydu.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Polski dała się całkowicie zamknąć w pierwszej połowie meczu z Włochami w ramach Ligi Narodów UEFA. Miała spore problemy z wyprowadzeniem piłki. Gdy już udawało się podejść pod pole karne, natychmiast brakowało miejsca na podanie. Italia robiła, co chciała, szczególnie na swojej prawej stronie, sprawiając ogromne problemy Arkadiuszowi Recy. Włosi objęli prowadzenie po bramce Jorginho z rzutu karnego.

Pierwsza połowa to bardzo słaba postawa Polaków w ofensywie. Nie udało się ani razu wejść w pole karne Włochów z piłką. Raz wbiegł Robert Lewandowski, gdy w 19. minucie Jakub Moder posłał miękkie dośrodkowanie. "Lewy" nie sięgnął futbolówki, uprzedził go wychodzący z bramki Gianluigi Donnarumma.

Poza tym Polaków praktycznie nie było w "szesnastce" rywala. Biało-Czerwoni nie oddali ani jednego strzału w pierwszej połowie, podczas gdy Włosi uderzali na naszą bramkę osiem razy.

Poniższa mapa pokazuje wszystkie kontakty z piłką Polaków. Nie było ani jednego w polu karnym Włochów.

Kontakty Polaków z piłką w pierwszej połowie. Grafika z portalu whoscored.com
Kontakty Polaków z piłką w pierwszej połowie. Grafika z portalu whoscored.com

Pierwszy kontakt pod bramką zanotował Kamil Grosicki na początku drugiej połowy, to był od razu pierwszy strzał Polski w tym spotkaniu.

W drugiej połowie było nieco więcej prób kontrataku, ale i tak Włosi powstrzymywali je z dość dużą łatwością. "Biało-czerwoni" oddali w sumie dwa strzały. Raz uderzał Kamil Grosicki z pola karnego, a raz "Lewy" z dystansu. Próbę naszego napastnika śmiało można nazwać "strzałem rozpaczy" - piłka poleciała wysoko nad poprzeczką. Oprócz tego w "szesnastce" Italii udało się zanotować osiem kontaktów z piłką.

Włosi za to uderzali z praktycznie każdej pozycji. Łącznie zanotowano 19 strzałów, w tym cztery celne, siedem niecelnych i osiem zablokowanych.

Ostatecznie skończyło się wygraną Włochów 2:0. Drugą bramkę zdobył Domenico Berardi.

Czytaj też:
Mecz Rumunii z Norwegią odwołany
Błędy Marciniaka w hicie LN

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, poprzeczka, a potem... coś niewiarygodnego! To może być bramka roku

Źródło artykułu: