Reprezentacja Polski U-21 sama skomplikowała sobie sytuację z awansem na mistrzostwa Europy. Biało-Czerwoni w ostatniej kolejce musieli pokonać Łotwę (wygrali 3:1), a potem m.in. liczyć na to, że w innej grupie Dania pokona Rumunię. Przez moment wydawało się to realne.
Skandynawowie prowadzili, ale tylko przez 22 minuty. W dodatku przed bramką na 1:1 jeden z zawodników otrzymał czerwoną kartkę. Niestety, remis satysfakcjonował obie drużyny, więc końcówka meczu była kuriozalna.
Od około 83. minuty zaczęła się farsa. Rumuni wymieniali podania na własnej połowie, a rywale nawet nie kwapili się, aby ją odebrać. Od razu przypomina się mecz Japonia - Polska (0:1) z mistrzostw świata 2018, kiedy to rywalom awans dawała porażka jedną bramką, a nasi piłkarze zachowywali się dokładnie tak samo, jak teraz Duńczycy.
ZOBACZ WIDEO: Włochy - Polska. Czego zabrakło Biało-Czerwonym? Szczera odpowiedź wiceprezesa PZPN
Adam Nawałka wtedy tłumaczył, że jego zawodnicy stosowali niski pressing. A co miał do powiedzenia teraz Adrian Mutu?
- Kazałem moim zawodnikom tak grać. Po co mieliśmy podejmować ryzyko? Po co mieliśmy szukać gola i ryzykować kontratakiem? - mówił po meczu selekcjoner Rumunów.
Wydarzenia z końcówki meczu Dania - Rumunia możecie zobaczyć poniżej. W swoim stylu skomentował je na Twitterze Wojciech Kowalczyk.
"Rumuni i Duńczycy oglądali i się nauczyli jak ustawiać mecz" - napisał były piłkarz.
Pamiętacie taki mecz Polska - Japonia? -
— Adam Sławiński (@AdamSlawinski) November 17, 2020
Tak wyglądał doliczony czas gry meczu Rumunia - Dania Duńczycy mieli już awans, Rumuni przy remisie tez. Niestety naszym kosztem. pic.twitter.com/LsK1659u7C
El. ME U-21. Polska - Łotwa. Rozkręcali się długo, ale wykonali swoją część zadania. Wygrana Biało-Czerwonych >>
Niepewna pozycja Jerzego Brzęczka. Mecz z Holandią kluczowy >>