Wynik pierwszego meczu pozwoli poznaniakom ze spokojem podejść do rewanżu. I choć nie będą musieli do upadłego walczyć o wynik, to w Lechu nikt nie myśli o rozluźnieniu. Wszystkich interesuje tylko zwycięstwo. - Nie zamierzamy się wygłupiać przed własną publicznością, więc traktujemy ten mecz jak najbardziej poważnie - mówi Jacek Zieliński, który nie obawia się problemów z mobilizacją zawodników. - Dlaczego mam ich specjalnie mobilizować? To jest w dalszym ciągu Liga Europejska i uważam, że gramy z silnym przeciwnikiem. Zawodnicy zdają sobie sprawę, że jest to bardzo ważne spotkanie.
W pierwszym meczu lechitom poszło bardzo łatwo, ale mimo to trener Kolejorza wypowiada się o rywalu z respektem i unika lekceważenia Norwegów. - Wynik 6:1 przyjąłem z wielką radością, ale zdaję sobie sprawę, że trudno byłoby go powtórzyć - uważa Zieliński, który zwraca uwagę, że Fredrikstad również miało swoje okazje do strzelenia bramek. - Jest to słabszy zespół od nas, ale to nie było tak, że mecz był jednostronny. My oddaliśmy 16 strzałów na bramkę, a oni 15. Mieli dużo dobrych sytuacji, tylko ich nie wykorzystali. W dalszym ciągu uważam, że jest to solidny zespół. Mieli pecha, bo my byliśmy perfekcyjnie skuteczni - wspomina szkoleniowiec, który chce zapomnieć o zeszłotygodniowym pojedynku i skoncentrować się na rewanżu. - Nie ma co do tego meczu wracać myślami, bo jest już historią. Teraz czeka nas rewanż, a potem trudne ligowe spotkanie z Koroną.
Fredrikstad w tym sezonie prezentuje się o wiele słabiej. Po 20 kolejkach zajmuje dopiero dwunaste miejsce w tabeli i musi walczyć o utrzymanie w lidze, bowiem ma tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Sytuację poprawiło zwycięstwo 1:0 z drużyną Viking. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Celso Borges. 21-letni Kostarykańczyk to autor honorowego gola w spotkaniu z Lechem. - Widać po nich, że powoli wychodzą z kryzysu. Wygrali ostatni mecz i odbijają się od dołu tabeli. Przyjadą tutaj zmazać plamę. Czeka nas trudny mecz - opowiada Zieliński.
Szkoleniowiec Lecha bardzo pozytywnie wypowiada się o Norwegach, co jednak nie oznacza, że boi się Fredrikstad. - My się nie wystraszymy takich rywali. Wynik z pierwszego spotkania pokazał, że bez bojaźni podeszliśmy do tego meczu. Między strachem, a szacunkiem jest różnica. Dlaczego po zwycięstwie 6:1 mam Norwegów traktować jako maluczkich? Oni tacy nie są, bo ranking europejski pokazuje co innego. Fredrikstad to czołowy klub norweski - z ogromną historią i tradycją, parokrotny mistrz Norwegii. My żyjemy cały czas historią z lat 70-tych i 80-tych, a trzeba zejść na ziemię - mówi Zieliński.
Mimo pogromu w pierwszym meczu, norweski zespół momentami prezentował się poprawnie, szczególnie w ofensywie. Czy poznaniakom wpadł w oko któryś z zawodników Fredrikstad? - Jest tam paru fajnych chłopaków. Tylko pytanie czy oni są do wyjęcia. Nie ma co gdybać na ten temat, bo są to dyskusje akademickie. Trudno byłoby sprowadzić dobrego zawodnika z Norwegii, bo oni raczej emigrują na Wyspy Brytyjskie. Może kiedyś, kto wie... - zakończył trener Kolejorza.