Takiej piłki Zagłębie nie grało od lat - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Ślęza Wrocław

Wiele rzeczy, które tego wieczoru miały miejsce na Stadionie Ludowym, wydarzyło się po raz pierwszy od wielu lat. Począwszy od wyniku, przez styl gry, kończąc na świetnej zabawie na trybunach. Wygląda na to, że w Sosnowcu rodzi się drużyna, która może powalczyć o I ligę.

Najpierw o gościach. Patrząc na to, co działo się na boisku, trudno uwierzyć, że na Stadionie Ludowym pojawiła się trzecia drużyna minionego sezonu. Ślęza próbowała atakować skrzydłami, jednak w polu karnym rządził bośniacki obrońca Dżenan Hosić, który do spółki z Tomaszem Balulem przechwytywał większość piłek. Nawet jeżeli jakaś już przeszła, to nie miał kto wpakować jej do siatki. Jedynym pomysłem wrocławian były piłki do silnego jak tur Daniela Onyekachiego, który przyjmował futbolówkę tyłem do bramki i obracał się z obrońcą na plecach. Wyszła z tego jedna groźna sytuacja, bo przeciwnicy szybko zorientowali się w tej taktyce. Czarnoskóry napastnik mijał jednego rywala, ale jak spod ziemi wyrastało mu dwóch następnych. - Nie mieliśmy dzisiaj atutów, które moglibyśmy przeciwstawić tak grającemu Zagłębiu - przyznał trener Jerzy Szaliński.

Bo sosnowiczanie grali świetną piłkę. - Mamy teraz wybuchową mieszankę młodości i doświadczenia. Doszli piłkarze, którzy nadali drużynie nową jakość - mówił Krzysztof Myśliwy. Doświadczony napastnik miał zagrać najwyżej 20 minut, bo przechodził zapalenie płuc i stracił praktycznie cały okres przygotowawczy. Kontuzji doznał jednak Sławomir Pach i trener wpuścił go na boisko już po dwóch kwadransach. Myśliwy to chyba fizjologiczny fenomen. Po ciężkiej chorobie i dwóch dniach treningu, szybkościowo i technicznie bił na głowę rywali. Ukoronowaniem jego występu był 50-metrowy rajd, okraszony minięciem po drodze dwóch przeciwników i uwieńczony dograniem do Michała Filipowicza, który zamknął całą akcję bramką. - Mój organizm po prostu bardzo szybko się regeneruje - z uśmiechem wyjaśniał swój powrót do gry Myśliwy.

Mocną stroną sosnowiczan wydają się stałe fragmenty, które uparcie szlifują na treningach. Wychodzą raz lepiej, raz gorzej, ale trzeba przyznać, że są pomysłowe. - Biliśmy je inaczej niż zwykle, bo nie chcieliśmy ułatwiać zadania osobom, które pojawiły się na trybunach - mówił trener Piotr Pierścionek. Tymi osobami byli szkoleniowcy Ruchu Radzionków i Górnika Polkowice, którzy chcieli zobaczyć jak gra bezpośredni konkurent w walce o najwyższe miejsca. Okazji do wykonywania stałych fragmentów sosnowicznie mieli dużo i jedną zamienili na bramkę. Marcin Lachowski uderzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się jeszcze od kogoś w murze, myląc tym zupełnie Grzegorza Paukszta. Lachowski schodził z boiska żegnany owacją na stojąco. Kibice udowodnili tym samym, że wybaczyli mu dawne grzechy. To już jego druga bramka w tym sezonie.

Do tej pory pisaliśmy o zawodnikach doświadczonych, a przecież pierwszy gol, to zasługa młodzieżowców. Szalejący na lewej stronie Rafał Pietrzak świetnie dograł do Dawida Ryndaka, a ten szczupakiem wbił piłkę do siatki. Zresztą młody pomocnik, który dopiero w tym sezonie przebił się do wyjściowego składu, odwdzięczył się asystą przy bramce Tomasza Łuczwka. - Jestem bardzo szczęśliwy, tylko teraz będę musiał zapłacić kolegom wpisowe - mówił. Co to takiego "wpisowe"? Zapytany o to trener Pierścionek, tylko znacząco się uśmiechnął.

Zagłębie mogło wygrać dużo wyżej. Gdyby korzystali z prezentów, jakie sprawiał im niepewny w bramce Paukszt, gdyby kilka razy Myśliwy zechciał dograć lepiej ustawionemu koledze… to wynik byłby pewnie dwucyfrowy. Trenera Pierścionka bardziej niż rozmiary zwycięstwa, cieszy postawa drużyny. - Jestem przekonany, że gdybym teraz chciał zmienić, któregoś piłkarza, to byłby wkurzony. W poprzednim sezonie, dla niektórych zmiany były zbawieniem. Zresztą, nie ma sensu wyciągać trupów z szafy…

Zagłębie Sosnowiec - Ślęza Wrocław 4:0 (2:0)

1:0 – Ryndak 33'

2:0 – Lachowski 45'

3:0 – Filipowicz 55'

4:0 – Łuczywek 66'

Zagłębie: Bensz - Strojek, Hosić, Balul, Pietrzak (67' Pajączkowski), Ryndak (70' Wściubiak), Bodziony, Pach (32' Myśliwy), Dorobek, Lachowski (58' Łuczywek), Filipowicz.

Ślęza: Paukszt - Kątny, Wójcik, Pruchnicki (62' Pałys), Adamski, Brusiło, Bortnik, Piwowar, Kowal (79' Wiaderkiewicz), Jaskólski (46' Kamiński), Onyekachi.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Żółte kartki: Bodziony (Zagłębie) oraz Adamski, Wiaderkiewicz (Ślęza).

Widzów: 3000.

Najlepszy piłkarz Zagłębia: Dawid Ryndak.

Najlepszy piłkarz Ślęzy: Daniel Onyekachi.

Piłkarz meczu: Dawid Ryndak

Komentarze (0)