Niemal całą swoją karierę Wojciech Grzyb spędził w klubach z Górnego Śląska. Grał m.in. dla Ruchu Radzionków, Odry Wodzisław Śląski i Ruchu Chorzów. Zaliczył 302 występy w Ekstraklasie i jest jedną z legend ligi. Karierę zakończył już kilka lat temu i myśli o pracy jako trener. Póki co w podjęciu tego wyzwania ogranicza go żona Kinga Grzyb, która jest reprezentantką Polski w piłce ręcznej.
Latem Grzyb dostał nawet ofertę pracy jako trener w II-ligowej Skrze Częstochowa, ale musiał odmówić. - Wciąż jestem mocno nastawiony na pracę przy piłce, tylko że przez najbliższe pół roku muszę się jeszcze wstrzymać. Dopóki żona gra zawodowo, moja praca w poważniejszych klubach, czyli od trzeciej ligi w górę, jest wykluczona. Tam są już dwudniowe wyjazdy na mecze, treningi po 4-5 razy w tygodniu. Nie miałbym czasu - powiedział Grzyb w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Grzyb ukończył kurs UEFA Pro i ma wszelkie uprawnienia, by pracować na najwyższym szczeblu. Ze spokojem podchodzi jednak do swojej przyszłości. Przede wszystkim chce wraz z żoną wrócić na Górny Śląsk. Do pracy trenera przygotowuje się w nietypowy sposób. Były piłkarz Ruchu został sędzią piłkarskim.
46-latek ukończył specjalistyczny kurs i jest arbitrem liniowym w meczach Klasy A i B na Dolnym Śląsku. To pomaga mu w obserwowaniu zachowań trenerów. Sam przyznał, że nie odważyłby się bycia arbitrem głównym podczas piłkarskich meczów, a sędziowanie nazywa "szkołą życia".
- Zobaczyłem piłkę z innej perspektywy. Poznałem dokładnie przepisy. Mogłem się przyjrzeć, jak zachowują się trenerzy przy linii bocznej. Niektórzy nie wystawili sobie laurek. Uświadomiłem sobie, że podpowiedzi z ławki rezerwowych nie zawsze są dobre. Ale na kurs sędziowski poszedłem też z ciekawości. Już jako piłkarz chciałem zobaczyć, jak to jest być sędzią - dodał Grzyb.
Czytaj także:
El. MŚ 2022. Grzegorz Lato skomentował losowanie. "Zawsze ta Anglia stawała nam na drodze"
Anglia, czyli za jakie grzechy? "Stał i mruczał pod nosem coś o pieprzonej Polsce"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"