PKO Ekstraklasa: Stal Mielec - Lech Poznań. Ogromne problemy wicemistrza Polski. Remis wyszarpany w końcówce

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Stal Mielec Andreja Prokić (z prawej) i Lubomir Satka (z lewej) z zespołu Lech Poznań
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Stal Mielec Andreja Prokić (z prawej) i Lubomir Satka (z lewej) z zespołu Lech Poznań

Lech Poznań grzęźnie w środku tabeli PKO Ekstraklasy. Zespół Dariusza Żurawia tylko zremisował na wyjeździe ze Stalą Mielec, ratując jeden punkt po golu w końcówce.

Napięty terminarz, brak czasu na odpoczynek i treningi - wicemistrz Polski w końcówce rundy nie ma łatwej sytuacji, ale w starciu z beniaminkiem był zdecydowanym faworytem - choćby dlatego, że mielczanie przegrali ostatnio w fatalnym stylu z Pogonią Szczecin (0:2), nie potrafiąc zaoferować kompletnie nic w ofensywie.

W niedzielę jednak było zupełnie inaczej. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego wyszli na boisko "napompowani" i całkowicie zaskoczyli "Kolejorza". Przejęli inicjatywę, sprawiali znacznie lepsze wrażenie i regularnie zagrażali bramce Filipa Bednarka. Każdy stały fragment dla gospodarzy wzniecał pożar w szeregach obronnych poznaniaków i gol wisiał w powietrzu.

Ta przewaga została udokumentowana w 27. minucie. Po akcji oskrzydlającej Kamil Kościelny zgrał piłkę do Andreji Prokicia, a ten był zupełnie niekryty kilka metrów przed bramką i pokonał Bednarka główką przy dalszym słupku.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomasz Iwan ocenia grę reprezentacji Polski. "Kadra jest w trakcie budowy. Gra bez pomysłu i tożsamości"

Stal zasłużenie objęła prowadzenie, a tuż po zmianie stron mogła je podwyższyć, gdyby Łukasz Zjawiński był minimalnie bardziej precyzyjny i nie trafił w słupek.

Później jednak przebudzili się też poznaniacy, którzy wreszcie podkręcili tempo i zaczęli przypominać, że to ich uznawano za faworyta. Z ostrego kąta nieznacznie pomylił się Pedro Tiba, zaś w 64. minucie beniaminek miał mnóstwo szczęścia. W ogromnym zamieszaniu Marcin Flis nastrzelił Mikaela Ishaka i po tym bilardowym zagraniu piłka wpadła do siatki. Gol jednak nie został uznany, bo podczas wideoweryfikacji sędziowie wychwycili zagranie ręką Szweda.

Lech starał się naciskać, po przerwie był już częściej przy piłce, ale w ataku pozycyjnym szło mu jak po grudzie. Momentami brakowało przyspieszenia, brakowało też dokładności przy ostatnim podaniu, przez co drużyna Dariusza Żurawia nie stwarzała zbyt wielu sytuacji. Mimo to dopięła swego i w 87. minucie wyrównała. Przeciętnie dysponowany do tej pory Tiba zachował zimną krew w asyście kilku rywali i uderzeniem z 13 metrów trafił do siatki po rykoszecie.

Końcówka była bardzo emocjonująca i "Kolejorz" mógł nawet zwyciężyć, bo Ishak trafił w poprzeczkę, a rezerwowy Hubert Sobol - w słupek. Pytanie tylko, dlaczego zespół ze stolicy Wielkopolski obudził się tak późno. Przez większą część tego meczu grał słabo i na wygraną po prostu nie zasłużył.

Dzięki niedzielnemu remisowi Stal odskoczyła od zamykającego tabelę Podbeskidzia Bielsko-Biała na odległość jednego punktu. Lech ma 17 "oczek" - o 12 mniej niż liderująca Legia Warszawa.

Stal Mielec - Lech Poznań 1:1 (1:0)
1:0 - Andreja Prokić 27'
1:1 - Pedro Tiba 87'

Składy:

Stal Mielec: Michał Gliwa - Krystian Getinger, Mateusz Żyro, Kamil Kościelny, Bożidar Czorbadżijski, Marcin Flis, Grzegorz Tomasiewicz, Maciej Domański, Robert Dadok (57' Mateusz Mak), Andreja Prokić (74' Paweł Tomczyk, 88' Petteri Forsell), Łukasz Zjawiński (74' Przemysław Maj).

Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Djordje Crnomarković, Wasyl Kraweć, Pedro Tiba, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz (72' Filip Marchwiński), Dani Ramirez (83' Hubert Sobol), Jakub Kamiński (72' Muhammad Awad), Mikael Ishak.

Żółte kartki: Mateusz Żyro, Bożidar Czorbadżijski (Stal Mielec) oraz Wasyl Kraweć, Djordje Crnomarković, Filip Marchwiński (Lech Poznań)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Źródło artykułu: