Premier League. Tego się nie spodziewano. Potwornie nudne derby Manchesteru

PAP/EPA / Phil Noble / Na zdjęciu: Mason Greenwood (z lewej) oraz Raheem Sterling
PAP/EPA / Phil Noble / Na zdjęciu: Mason Greenwood (z lewej) oraz Raheem Sterling

Brak goli, polotu, finezji, przyspieszeń. Obie ekipy teoretycznie miały motywację do wygranej, ale sprawiały wrażenie, jakby w ogóle nie chciały punktów. Bezbramkowy remis w derbach Manchesteru mógł uśpić kibica.

Derby Manchesteru od lat mocno elektryzowały fanów angielskiej piłki. Obie strony miały dodatkową motywację, żeby sięgnąć po trzy punkty. United chciało odkuć się za odpadnięcie z Ligi Mistrzów i utrzymać się przed City w tabeli Premier League. Z kolei "Obywatele" muszą dogonić czołówkę natychmiast, jeśli chcą być w grze o mistrzostwo.

Pierwsze kilkanaście minut przypominały piłkarskie szachy. Obie ekipy nie forsowały tempa, nie próbowały zdobyć dominacji w środku pola, dość spokojnie rozgrywały piłkę. Dokładniejsi byli piłkarze Pepa Guardioli, pierwsze skrzypce starał się grać Kevin De Bruyne.

Po ponad 25 minutach gry wyższy bieg starała się wrzucić drużyna z Old Trafford, a najbardziej aktywny był Bruno Fernandes. Jednak partnerzy nie byli w stanie za nim nadążyć lub w łatwy sposób psuli akcje.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomasz Iwan ocenia grę reprezentacji Polski. "Kadra jest w trakcie budowy. Gra bez pomysłu i tożsamości"

Pierwsza połowa mocno rozczarowała, zawiodły ofensywy. Raheem Sterling i Gabriel Jesus nie potrafili przebić się pod bramkę, a De Bruyne posyłał piłki nie w tempo. Z drugiej strony Marcus Rashford i Mason Greenwood praktycznie nie istnieli.

Druga połowa mogła zacząć się od karnego dla "Czerwonych diabłów". Rashford był potrącony przez Kyle'a Walkera, sędzia po chwili zawahania się wskazał na "wapno". Potrzebował jednak analizy VAR, po której anulował karnego - dopatrzył się spalonej napastnika MU.

Z biegiem czasu United zaczynało się cofać, City więcej grało piłką, ale sytuacji kreowało jak na lekarstwo. Szwankowała komunikacja, brakowało wyczucia siły w zagraniach. Bramkarze byli praktycznie bezrobotni.

W końcówce szczęścia szukali jeszcze Fernandes i Rodri, ale ich strzały pewnie łapali bramkarze.

Manchester United - Manchester City 0:0

Manchester United: David de Gea - Aaroon Wan-Bissaka, Victor Lindelof, Harry Maguire, Luke Shaw - Fred, Scott McTominay, Paul Pogba - Bruno Fernandes - Marcus Rashford, Mason Greenwood (74' Anthony Martial). Trener: Ole Gunnar Solskjaer.

Manchester City: Ederson - Harry Maguire, John Stones, Ruben Dias, Joao Cancelo - Rodri, Fernandinho - Riyad Mahrez (67' Ferran Torres), Kevin de Bruyne, Raheem Sterling - Gabriel Jesus. Trener: Josep Guardiola.

Żółte kartki: Maguire (Man. United), Fernandinho (Man. City).

Sędzia: Chris Kavanagh.

Czytaj też:
Grosicki w końcu zagrał
Surowa kara dla angielskiego kibica

Komentarze (0)