Był to dla obu drużyn ostatni mecz przed zimową przerwą. Choć mistrzowie Polski byli w nim murowanymi faworytami, to trener Czesław Michniewicz na przedmeczowej konferencji prasowej ostrzegał, że właśnie ze względu na zbliżające się święta Bożego Narodzenia może zdarzyć się coś niespodziewanego.
- To ostatnie spotkanie w rundzie, a wiemy jak one wyglądają. Choćbyśmy zaklinali rzeczywistość, to wielu zawodników, nie tylko u nas, ale i na całym świecie, myśli o świętach. Chcemy ograniczyć myślenie o świętach, urlopach, tylko skupić się na tym, co czeka nas w piątek - najważniejszy mecz w sezonie. Wynik ostatniej gry w roku będzie siedział w głowie przez półtora-dwa miesiące - mówił.
Jego słowa okazały się prorocze. Już w czwartej minucie Łukasz Zjawiński faulowany był w polu karnym Legii przez Artura Jędrzejczyka. Warto dodać, że było to przewinienie zupełnie niepotrzebne, ale brzemienne w skutkach, bo po chwili z jedenastu metrów Artura Boruca pokonał Maciej Domański.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale wściekłość! Trener w Rumunii wpadł w szał
Legia zdołała odpowiedzieć po niespełna piętnastu minutach. Ładna wrzutka Pawła Wszołka z prawego skrzydła w pole karne do niepilnowanego Bartosza Slisza, a ten efektownym szczupakiem trafił do bramki Michała Gliwy. W 24. minucie Tomas Pekhart wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, choć przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego bardzo "pomógł" mu Andreja Prokić, który przedłużył tę piłkę głową.
Ale przed przerwą znów sędzia Bartosz Frankowski przyznał jedenastkę Stali i ponownie stało się to po faulu na Zjawińskim. Tym razem faulował go Mateusz Wieteska, a Maciej Domański raz jeszcze nie pomylił się z "wapna". Trzeba pochwalić beniaminka za odważną grę do przodu mimo zaledwie 30-procentowego posiadania piłki w pierwszej połowie.
W 58. minucie jednak znów faulowany był Łukasz Zjawiński przez Artura Jędrzejczyka. Tym razem jednak Domański nie mógł już wykonać jedenastki, gdyż chwilę wcześniej zszedł z boiska. Ale Grzegorz Tomasiewicz również pokazał, że potrafi wykonywać rzuty karne bezbłędnie, co zaprezentował na zamknięcie pierwszego kwadransa drugiej połowy.
Do samego końca Legioniści napierali na bramkę Michała Gliwy, ale z każdą minutą rosła frustracja z powodu braku możliwości znalezienia drogi do siatki. Mieli też problemy z celnością ostatniego podania oraz strzałów.
Do remisu nie udało się doprowadzić, więc trzecia porażka w sezonie, a pierwsza pod wodzą Czesława Michniewicza, stała się faktem. Z tego powodu ekipa z Łazienkowskiej może znów stracić pozycję lidera. A mielecka Stal dzięki tej wygranej wspięła się z przedostatniego na 13. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.
Legia Warszawa - Stal Mielec 2:3 (2:2)
0:1 - Maciej Domański 4' - z karnego
1:1 - Bartosz Slisz 17'
2:1 - Tomas Pekhart 24'
2:2 - Maciej Domański 43' - z karnego
2:3 - Grzegorz Tomasiewicz 60' - z karnego
Składy:
Legia: Artur Boruc - Josip Juranović, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović - Paweł Wszołek (73' Maciej Rosołek), Bartosz Slisz, Andre Martins (60' Joel Valencia), Luquinhas, Kacper Skibicki (60' Mateusz Cholewiak) - Tomas Pekhart.
Stal: Michał Gliwa - Kamil Kościelny, Mateusz Żyro, Bożidar Czorbadżijski, Marcin Flis, Krystian Getinger - Robert Dadok (46' Mateusz Mak), Grzegorz Tomasiewicz (89' Mateusz Matras), Maciej Domański (46' Petteri Forsell), Andreja Prokić (59' Maciej Urbańczyk) - Łukasz Zjawiński (74' Damian Pawłowski).
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Żółte kartki: Jędrzejczyk, Luquinhas, Wieteska (Legia) - Tomasiewicz, Żyro, Pawłowski (Stal)
Czytaj też: Czesław Michniewicz: Valencia zostaje w Warszawie, reszta decyzji po meczu