Boniek z Hondurasu: Świąteczne życzenie? Spotkać w końcu prawdziwego Bońka

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Oscar Boniek Garcia z rodziną
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Oscar Boniek Garcia z rodziną

Oscar Boniek Garcia jest dowodem na to, jak duży wpływ może mieć pasja do piłki na czyjeś życie, a dokładnie... imię. Jego ojciec tak zafascynował się Polakiem, że uhonorował go w wyjątkowy sposób. - A ja kontynuuję tę tradycję - mówi nam Honduranin.

Oscar Boniek Garcia przyszedł na świat 4 września 1984 roku w Tegucigalpie, stolicy Hondurasu. Jego ojciec miał wtedy jeszcze żywo w pamięci popisy piłkarza z bardzo dalekiego kraju, który zachwycił wszystkich grą na mistrzostwach świata w Hiszpanii. Kiedy na świecie pojawił się junior, pan Garcia dał małżonce... prawo wyboru.

- Na serio. Tata fascynował się grą Zbigniewa Bońka, ale i Jairzinho, brazylijskiego skrzydłowego. I powiedział mamie, że chce uhonorować jednego z tych piłkarzy. Ostateczny wybór pozostawił jej. Czyli, jak to często w domu bywa, na końcu i tak decyduje kobieta - uśmiecha się w rozmowie z WP SportoweFakty 127-krotny reprezentant Hondurasu (to czwarty najlepszy wynik w historii tej kadry).

Ana Maria Ramirez stanęła więc przed dylematem, ale rozwiązała go bardzo szybko.
- Mama zdecydowała, że będę jednak Bońkiem, a nie Jairzinho. Po pierwsze, to o wiele łatwiejsze do wymówienia, a po drugie - mama też oglądała mecze i potrafiła docenić klasę - zapewnia nas Boniek z Hondurasu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski ma groźnego rywala. Popis piłkarza Bayernu

Lubią mówić do niego per Zbigniew

To właśnie otoczenie mamy (rodzice nie są już razem, ojciec mieszka w USA, w Nowym Jorku, pani Ramirez pozostała w Hondurasie) zwraca się do Oscara w (nie)typowy sposób. - To prawda. Lubię mówić na mnie... Zbigniew - przyznaje zawodnik amerykańskiego Houston Dynamo.

Do Major League Soccer Boniek Garcia przyjechał w lipcu 2012 roku. Poprosił, aby na koszulce mieć właśnie "Boniek". Wstydu prezesowi PZPN nie przyniósł. Jest jednym z najbardziej doświadczonych graczy w historii Houston, rozegrał w jego barwach 219 meczów sezonu regularnego, strzelając 13 bramek. Jest też drugim w historii klubu asystentem (ponad 30 decydujących podań).

Pierwszy wybór młodych Latynosów

- Czy MLS się zmienia? Zdecydowanie tak. A czy zmienia się na lepsze? Tak - mówi stanowczo Honduranin. - Owszem, przez lata walczyliśmy ze stereotypem, że to liga dla "emerytów", ale teraz fakty mówią same za siebie. Coraz więcej Latynosów, 20-22 letnich, traktuje MLS jako pierwszy wybór. Tu też można się pokazać, zrobić karierę, a potem odejść do Europy - zapewnia honduraski pomocnik.

Choć właśnie gra w Europie jest jednym z niespełnionych marzeń dwukrotnego uczestnika mistrzostw świata (2010 i 2014).

- Już chyba się nie uda... Mam 36 lat, w tym miesiącu kończy mi się kontrakt z Houston. Chciałbym go przedłużyć, jeszcze tu pograć. Najlepiej właśnie w Houston, a jeśli nie, to w innym amerykańskim klubie. Mam zieloną kartę, nie zajmuję miejsca dla cudzoziemca - tłumaczy Boniek Garcia.

Coraz więcej honduraskich Bońków

A jak u honduraskich Bońków będą wyglądać święta? - Inaczej by wyglądały, gdybym je spędzał z rodziną w Hondurasie. Tam jest hucznie, są spotkania z rodziną, tańce, śpiewy. W Houston będzie spokojniej, wszystko jest też dodatkowo stonowane przez pandemię - przyznaje Boniek.

Od lewej: Jaden Boniek, Jose Boniek
Od lewej: Jaden Boniek, Jose Boniek

A o tym jak Oscar jest przywiązany do "bońkowej" tradycji świadczy fakt, że urodzonym 26 października 2013 roku bliźniakom też dał na drugie imię... Boniek.
- Nie wahałem się ani chwili. Jeden ma więc na imię Jose Boniek, a drugi Jaden Boniek - wyjaśnia i ochoczo przysyła nam zdjęcia synów, którzy rosną, jak na drożdżach. - Ten grubiutki to Jose, ten chudszy to Jaden - wyjaśnia z uśmiechem. - A czy grają w piłkę? Coś tam kopią. Jeden woli być napastnikiem, drugi skrzydłowym...

"Polska grupa" pomaga Hondurasowi

Boniek Garcia ma też córkę, Lourdes. Nietrudno zgadnąć, na czyją cześć. Choć ta historia jest nieco głębsza. - Miałem siostrę o imieniu Lourdes, ale niestety szybko zmarła - przyznaje Boniek Garcia. - Moja córka dostała więc imię, aby ją upamiętnić.

W Hondurasie Oscar Boniek Garcia jest znany nie tylko z gry w piłkę, ale i wielkiego serca. Od lat bierze udział w różnego rodzaju akcjach pomocy biednym rodakom albo poszkodowanym przez nawiedzające kraj huragany.

- Mogę powiedzieć, że w jakimś sensie pomagamy jako "polska" grupa. Bo te różne akcje prowadzę z Carlo Costlym, który grał kiedyś w Polsce i Osmanem Chavezem, który obecnie jest parlamentarzystą. Osman był tu zresztą niedawno, wzięliśmy udział w charytatywnym meczu - przyznaje Boniek Garcia.

Zdobyć tytuł i zobaczyć Bońka

Jako że święta tuż, tuż, zapytaliśmy też honduraskiego Bońka, czego by sobie życzył w tym szczególnym czasie.

- To piłkarskie życzenie to przedłużenie umowy z Houston i - marzenie - zdobycie tytułu mistrzowskiego. A skoro o życzeniach mowa, to jednym z nich jest to, aby w końcu spotkać osobiście prawdziwego Bońka. Bo nie miałem do tej pory okazji. Wiadomo, że w najbliższych dniach to się nie uda, ale liczę, że nasze drogi się kiedyś zejdą. Do tej pory mieliśmy tylko kontakt przez Twittera, ale to nie to samo. Spotkać się oko w oko, jak Boniek z Bońkiem, to byłoby coś - uśmiecha się na koniec przesympatyczny reprezentant Hondurasu.

Źródło artykułu: