Stoke - Tottenham. Urodzony zwycięzca. Jose Mourinho celuje w Puchar Ligi

PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: Jose Mourinho
PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: Jose Mourinho

Nie od dziś wiadomo, że Jose Mourinho to menadżer, dla którego wygrywanie trofeów znajduje się na pierwszym miejscu. Portugalczyk zdaje sobie sprawę, że pod tym względem w Tottenhamie liczy na niego wiele osób.

Tottenham Hotspur, mimo zameldowania się w ścisłej czołówce zarówno w angielskiej, jak i w europejskiej piłce już kilka lat temu, nie może pochwalić się żadnym zmaterializowanym sukcesem. Ostatnie zmiany w klubowej gablocie z trofeami to rok 2008 i triumf w Pucharze Ligi. Wiele wskazuje na to, że pod batutą Jose Mourinho Spurs będą starali się powtórzyć ten wynik.

Były szkoleniowiec m.in. Manchesteru United i Chelsea zapowiedział, że nie potraktuje po macoszemu tegorocznego ćwierćfinału Pucharu Ligi. Portugalczyk przekonuje, że pośle do boju mocną "11", a szansę na naładowanie baterii dostanie nie więcej niż trzech piłkarzy spośród grupy, stanowiącej trzon całego zespołu.

To ważna informacja zważywszy na fakt, że rywalem Tottenhamu w walce o półfinał będzie, występujące na co dzień w The Championship, Stoke City. Mourinho nie ma jednak zamiaru bagatelizować rywala ze względu na grę w niższej klasie rozgrywkowej. Przeciwnie, Portugalczyk wie, że to spotkanie ma niebagatelne znaczenie dla zrealizowania długoterminowego celu, o którym, choć tylko między wierszami, ale wspomina.

- Aby wygrać ten turniej, musimy wygrać trzy mecze. Zwycięstwo w Pucharze Ligi to trudne zadanie. Stale zmierzamy w kierunku, który wyznaczyliśmy sobie na początku sezonu. Następny mecz to mecz, który chcemy wygrać. Teraz czas na Stoke - zapewnia 57-letni menadżer, którego wypowiedzi można znaleźć na łamach brytyjskiego "Guardiana".

Ćwierćfinał Pucharu Ligi między Stoke City a Tottenham odbędzie się w środę, 23 grudnia. Początek o godzinie 18:30 na Bet365 Stadium.
Zobacz także: 

Marek Wawrzynowski: Wsparcie dla Michała Żewłakowa przekracza granice przyzwoitości [FELIETON]
Zobacz także: 

Boniek z Hondurasu: Świąteczne życzenie? Spotkać w końcu prawdziwego Bońka

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: brutalny faul, a potem... bijatyka!

Komentarze (0)