Polski sędzia piłkarski, dziennikarz, hungarysta i działacz sportowy, prezes PZPN w latach 1999-2008, Michał Listkiewicz jest wielkim zwolennikiem rozwiązań systemowych na Węgrzech, jeśli chodzi o kulturę fizyczną i sport młodzieżowy.
W najnowszym felietonie w "Super Expressie" 67-letni Listkiewicz przekonuje, że węgierskie przepisy są godne naśladowania. Były arbiter międzynarodowy wskazuje m.in. na lekcje wychowania fizycznego, podczas których dziecko z katarem lub szybko męczące się w trakcie biegu musi być obecne na zajęciach (np. pomaga nauczycielowi ustawiać pachołki, zapisuje wyniki itd.). Nie ma możliwości zwolnienia go z lekcji.
Na Węgrzech ulgi podatkowe dla inwestujących w sport młodzieżowy obowiązują nawet przez 10 lat. Zdaniem Listkiewicza, jest to świetny pomysł. Co więcej, Listkiewicz zdradził, że obecny premier Węgier Viktor Orban i były premier Polski Donald Tusk w przeszłości byli bliskimi przyjaciółmi. Wtedy nikomu nad Wisłą nie przychodziło do głowy, by kpić z naśladowania braci Węgrów.
"Przyjaźń z bliskiej zmieniła się w szorstką, by zupełnie zaniknąć. A skoro po naszej stronie przyjaciółmi węgierskiego premiera stali się politycy innej niż PO opcji (z PiS-u - przyp. red.), zaczęły się kpiny. Akurat w dziedzinie sportu bezzasadne" - podkreślił "Listek" w swoim felietonie.
Były szef PZPN dodał, że za rządów Tuska odwiedził Węgry w towarzystwie ówczesnej minister sportu Joanny Muchy. Listkiewicz pojechał tam w roli tłumacza. "Niestety, przywiozła tylko przepis na leczo i bogracz" - podsumował felietonista.
Zobacz:
Listkiewicz zareagował na spór Kucharskiego z Lewandowskim. "Zostałem zbesztany"
Michał Listkiewicz: Maradona dał mi niezwykły prezent, jest jak relikwia
ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"