36 pozytywnych wyników dały testy 2593 osób, przeprowadzone między 4 a 10 stycznia. To niewielki spadek w stosunku do poprzedniej, rekordowej tury. Wtedy stwierdzono 40 infekcji na 2295 przebadanych próbek.
Dyrektor naczelny Premier League napisał do klubów list, w którym - jak cytuje "BBC" - podkreślił "krytyczne znaczenie przestrzegania protokołów związanych z COVID-19". Odniósł się także do konkretnych przypadków łamania tych zasad.
- To uzasadnia dodatkową kontrolę, liga musi prowadzić w dawaniu pozytywnego przykładu - zaznaczył. Chodzi o unikanie uścisków dłoni, przybijania piątek i tzw. miśków. Zawodnicy mają ograniczyć wszelkie niepotrzebne kontakty, zwłaszcza z rywalami. Obejmuje to również zakaz wymieniania się koszulkami, a takie sytuacje zdarzały się podczas ostatnich spotkań Pucharu Anglii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bez koszulki. A w tle pada... śnieg!
Największe kontrowersje wzbudza jednak inna sprawa. Masters zasugerował, że kluby powinny się nastawić na częste zmiany w terminarzu związane z przekładaniem spotkań drużyn, które będą miały kłopoty z zakażeniami.
Taka sytuacja ma miejsce w trwającym tygodniu. W 16. kolejce nie odbył się mecz Tottenhamu z Fulham, bo beniaminek miał zbyt dużo dodatnich wyników testów. "The Cottagers" mieli wrócić do gry piątkowym starciem z Chelsea u siebie, ale ostatecznie przełożono je na sobotę - tak, by już w środę rozegrana została zaległa potyczka z "Kogutami".
Roszady w kalendarzu - dokonywane niemal na ostatnią chwilę - menedżer beniaminka Scott Parker nazwał skandalem. Musi się jednak dostosować do nowej sytuacji i wbrew wcześniejszym planom, jego zespół rozegra w tym tygodniu dwa spotkania zamiast jednego.
Czytaj także:
Oficjalnie: mecz Polska - Islandia ostatnim sprawdzianem przed Euro 2020
Wieczysta Kraków nie przestaje szokować. Kolejny piłkarz z przeszłością w ekstraklasie zagra w okręgówce