Ze względu na wiek Andrzej Strejlau (urodzony 19 lutego 1940 roku) jest w grupie już uprawnionej do przyjęcia szczepionki. O północy z czwartku na piątek ruszyły zapisy na szczepienia dla ludzi z rocznika 1941 i starszych. - A moja żona, która jest kilka lat młodsza ode mnie, musi jeszcze poczekać. No, ale tłumaczę jej, że taki jest przywilej młodości - mówi z uśmiechem legendarny trener w rozmowie z WP SportoweFakty.
Strejlau do szczepienia przeciwko koronawirusowi zarejestrował się w piątek rano. - Swoje odczekałem, kiedy połączyłem się z odpowiednią placówką, byłem trzydziesty w kolejce. Spokojnie wykonywałem inne czynności, nasłuchując jak się kolejka przesuwa. Ostatecznie zostałem połączony i zarejestrowany. W przyszłym tygodniu mają do mnie oddzwonić, gdzie i kiedy mam się stawić. To wszystko zajęło ponad dwie godziny, ale ja to rozumiem, bo przecież ta sprawa dotyczy wielu osób.
Trzeba się bronić, a bronią jest szczepionka
Były trener między innymi Legii Warszawa nie miał żadnych wątpliwości, czy się zaszczepić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tiki-taka Barcelony w... Arabii Saudyjskiej. Ręce same składają się do oklasków
- Szczepionkę wymyślili ludzie nauki, którzy w tej kwestii są mądrzejsi od nas. A zatem ufam fachowcom i nie miałem żadnych wątpliwości. Świat jest w niebezpieczeństwie i musi zareagować. Bez tego nie wygramy tej walki. Czytam już przecież o różnych mutacjach, ta najnowsza pochodzi z Brazylii. Trzeba się przed zarazą bronić, a naszą bronią jest właśnie szczepionka – przekonuje Strejlau.
Były selekcjoner nie tylko sam się zaszczepi, ale namawia do tego innych. – Moim zdaniem to nie powinno być na zasadzie "chcę albo nie chcę". Szedłbym nawet dalej: powinien być duży nacisk, aby ludzie się szczepili. I wy, przedstawiciele mediów, macie tu swoją rolę do odegrania, aby promować tę akcję. Bo innej drogi według mnie nie ma.
Patrzy na Chiny i widzi światełko w tunelu
A czy Strejlau widzi dla świata światełko w tunelu? - Oglądam reportaże z Chin i wygląda na to, że tam sytuacja jest względnie opanowana. Czyli, można... Potrzebna nam jest jednak dyscyplina w działaniach, a wiadomo, że Chińczycy z tym akurat problemu nie mają. Nawet w Wuhan, które wszyscy kojarzą z początkiem epidemii, z tego, co widzę, życie funkcjonuje w miarę normalnie.
Chińczyków polski trener zna bardzo dobrze, bo pracował w tamtejszej lidze, w latach 1997/98, prowadząc drużynę z Szanghaju. - Oni już wtedy chodzili w maseczkach. Oczywiście, powód był zupełnie inny - zanieczyszczenie powietrza, ale, jak mówię, żeby wygrać tę walkę, potrzebujemy właśnie czegoś na kształt dyscypliny, mobilizacji, wspólnego podejścia. Jeśli świat znów ma ruszyć do przodu, to trzeba mówić tu jednym głosem.
Codziennie bada temperaturę
Strejlau wciąż pracuje, jest komentatorem wydarzeń piłkarskich. - Jako współpracownik telewizji codziennie mierzę temperaturę, to samo przy wejściu do siedziby TVP. A co do piłki... Mam nadzieję, że wszystko wróci kiedyś do normalności, a kibice na trybuny. Tylko że wciąż jest mnóstwo wątpliwości, tak naprawdę nie wiemy nawet, czy EURO się odbędzie. Trudne czasy, ale, podkreślam raz jeszcze, tym bardziej nasza mobilizacja jest potrzebna. Apeluję więc: szczepmy się! - kończy zdecydowanym głosem legendarny szkoleniowiec.