Pandemia koronawirusa spowodowała, że ogromna rzesza sportowców amatorów uprawiających sport w klubach została odciętych od możliwości trenowania. W samej piłce nożnej grupa piłkarzy, którzy są zrzeszeni w klubach, ale nie mogą obecnie przygotowywać się do sezonu to według naszych obliczeń między 70 a 80 tysięcy. Do tego dochodzą też inne sporty. Oczywiście sportowcy amatorzy zapisują się masowo do różnych związków sportowych, np. Polskiego Związku Przeciągania Liny, co daje im automatycznie powołanie do kadry narodowej i możliwość treningu. Ale to wciąż mniejszość.
Jak informuje nas ministerstwo sportu: "Zgodnie z obowiązującymi przepisami, dorośli sportowcy amatorzy, grający przykładowo w zespole z A klasy w rozgrywkach organizowanych przez polski związek sportowy, nie mogą obecnie grać ani trenować. Wyłączenie dotyczące wskazanego zapisu z rozporządzenia (lub dzieci i młodzieży uczestniczącej we współzawodnictwie sportowym prowadzonym przez odpowiedni polski związek sportowy) dotyczący wyłącznie dzieci i młodzieży".
Dla wielu klubów jest to poważny problem, tworzy wiele nierówności. - Prosty przykład: w jednej grupie grają dwa zespoły. Jeden jest amatorski lub półamatorski, drugi to rezerwy klubu grającego w wyższej lidze, a więc profesjonalnego. Ci pierwsi mają znacznie mniejsze szanse na odpowiednie przygotowanie się do sezonu -zauważa Artur Kolator ze Stowarzyszenia Trenerów Piłki Nożnej.
ZOBACZ WIDEO: Założyciel Polskiej Federacji Fitness ostro o działaniach rządu. "Dlaczego my mamy ponosić największą cenę?"
Zresztą podobnie jest w piłce młodzieżowe. - Jeśli przykładowo w lidze okręgowej mamy zawodnika 17-letniego, który jest wpisany tylko do drużyny seniorów, to on nie może trenować. Ale jego kolega, który występuje na co dzień w drużynie młodzieżowej, już może - zauważa Kolator.
Przewagę zyskały kluby mające wsparcie samorządów. - Są kluby, jak nasz, gdzie jest wsparcie miasta i zawodnicy dostają stypendia, ale to nie jest norma. Inna sprawa jest taka, że kluby w 4. lidze nie mogą testować zawodników - mówi Jacek Kacprzak, były piłkarz Legii Warszawa a obecnie prezes Pilicy Białobrzegi.
Podobnego zdania jest Sławomir Pietrzyk, prezes Radomskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej: - O ile jeszcze w 4. lidze część zawodników otrzymuje stypendia, to od ligi okręgowej w dół jest to sytuacja niezwykle rzadka. Obecna sytuacja bardzo utrudnia klubom przygotowania do sezonu w kluczowym momencie. Brak możliwości rozgrywania sparingów, brak możliwości testowania zawodników. To paraliżuje sezon - mówi Pietrzyk.
Czy ten przepis można zmienić? Ministerstwo sportu: "Co do zasady, dokonywanie wszelkich zmian w przepisach w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, pozostaje w wyłącznych kompetencjach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Proces decyzyjny w tym zakresie prowadzony jest w ścisłej współpracy z Ministerstwem Zdrowia, Głównym Inspektoratem Sanitarnym oraz Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego - Państwowym Zakładem Higieny".
Ministerstwo sportu zaznacza, że ograniczenie jest wprowadzone dla dobra ogółu: "W oparciu o aktualne dane (tj. liczbę zachorowań i zgonów), oraz założenia działań logistycznych narodowego programu szczepień, podjęto decyzje o zaostrzeniu przepisów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Maksymalnie ograniczono możliwość zgromadzeń dotyczących działalności związanej ze sportem, rozrywkowej i rekreacyjnej, pozostawiając ją de facto dla "sportu zawodowego" (w tym również dzieci i młodzieży uczestniczącej we współzawodnictwie sportowym prowadzonym przez odpowiedni polski związek sportowy)".
Jednocześnie ministerstwo zaznacza, że sportowcy mogą przygotowywać się do sezonu indywidualnie lub w grupach do 5 osób. To jednak tylko poza obiektami sportowymi. To oznacza, że będąc amatorem można biegać czy jeździć na rowerze, ale trening grupowy w jakimkolwiek sporcie drużynowym jest wykluczony.
- Oczywiście wiele klubów szuka wyjścia z sytuacji, ale nie zawsze jest to możliwe. Trzeba pamiętać, że kluby bardzo często korzystają z obiektów miejskich, a w obecnym czasie wiele z nich jest po prostu zamkniętych - mówi Pietrzyk
- Jeśli obostrzenia potrwają do końca stycznia to nie będzie tu wielkiej straty, jeśli jednak się przedłużą, sparaliżuje to przygotowania do sezonu. Dlatego związki regionalne oraz PZPN powinny tę sprawę monitorować i lobbować na rzecz piłkarzy amatorów, to ogromna społeczność - zaznacza Artur Kolator ze Stowarzyszenia Trenerów Piłki Nożnej.