Po dwóch miesiącach przerwy Sergi Roberto w końcu wrócił do gry. W miniony weekend zawodnik Barcelony wystąpił w wygranym spotkaniu z Athletikiem Bilbao (2:1). Wcześniej jednak przeżywał koszmar i to nie tylko z powodu kontuzji.
28-latek w trakcie przerwy od treningów zakaził się koronawirusem. Informacja o pozytywnym wyniku testu pojawiła się na początku grudnia ubiegłego roku. Minęło jednak dużo czasu, zanim został ozdrowieńcem.
W programie "Onze" w TV3 ujawniono, że Sergi Roberto czekał aż 29 dni na negatywny wynik. W międzyczasie miał 26 pozytywnych testów, co sprawiło, że długo musiał leczyć kontuzję w domu.
Do rekordzisty jednak i tak mu daleko. Paulo Dybala na kwarantannie spędził 47 dni, co prawdopodobnie jest piłkarskim rekordem. Na szczęście Hiszpan miał lekkie objawy, więc mógł cierpliwie czekać na wyzdrowienie.
Klub oczywiście zadbał o to, aby 28-latek w oczekiwaniu na wynik negatywny, powoli budował formę. Sergi Roberto miał zapewnioną współpracę z trenerami i kiedy tylko mógł, to zaczął trenować we własnym domu.
Obostrzenia mogą storpedować Ligę Mistrzów. Jeden mecz zagrożony przez zakaz lotów >>
Piłkarze szczepieni poza kolejnością? Infantino zabrał głos >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski został aktorem
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)