Górnik zdobył twierdzę Płock - relacja ze spotkania Wisła Płock - Górnik Zabrze

Drugie z rzędu zwycięstwo w I-ligowych rozgrywkach odnieśli w poniedziałkowy wieczór zawodnicy Górnika Zabrze. Tym razem zabrzanie po bardzo dobrym w swoim wykonaniu spotkaniu pokonali w Płocku miejscową Wisłę 2:1. Spotkanie to stało na bardzo przyzwoitym poziomie. Widać było, że obie drużyny będą w tym sezonie aspirować do walki o awans do ekstraklasy. Ostatecznie z tarczą z Płocka wyjechała drużyna 14-krotnych mistrzów Polski, która miała w poniedziałkowy wieczór zdecydowanie lepiej nastawione celowniki.

Spotkanie Wisły Płock z Górnikiem Zabrze wzbudzało wielkie zainteresowanie kibiców. Szczególnie dobrze pod tym względem spisali się fani drużyny z Górnego Śląska, którzy w liczbie bliskiej tysiąca specjalnie wynajętym pociągiem przyjechała na spotkanie ligowe z Nafciarzami. Sympatycy Trójkolorowych nie zawiedli się. Górnik w spotkaniu z Wisłą zaprezentował się bardzo dobrze i zdobył zasłużone trzy punkty. Pierwszą groźną akcję meczu przeprowadzili jednak płocczanie. W 12. minucie spotkania Rafał Grzelak prostopadłym podaniem obsłużył Krzysztofa Zarembę i snajper Wisły znalazł się w sytuacji sam na sam z Sebastianem Nowakiem. Golkiper zabrzan odczytał jednak w porę zamiary podającego i skutecznym wyjściem do piłki uniemożliwił napastnikowi gospodarzy oddanie strzału.

W 20. minucie spotkania bliski zdobycia bramki był Górnik. Na niczym nie sygnalizowany strzał z dystansu zdecydował się Paweł Strąk i piłka o kilkanaście centymetrów minęła lewy słupek bramki gospodarzy. To co nie udało się Strąkowi, pięć minut później udało się w pełni Przemysławowi Pitremu. Po niedokładnym wybiciu obrońców piłkę przejął na lewym skrzydle Robert Szczot i zagrał wprost na głowę Pitrego, który skierował futbolówkę w okienko bramki gospodarzy. Po stracie bramki płocczanie chcieli szybko się zrewanżować, lecz w poniedziałkowy wieczór mieli fatalnie nastawione celowniki. Widać to było po strzale z dystansu Adama Majewskiego, który przez nikogo nie atakowany po dograniu piłki przez Daniela Koczona posłał piłkę Panu Bogu w okno.

W 37. minucie Górnik był bliski podwyższenia prowadzenia. Piłkę ze środka otrzymał wychodzący na czystą pozycję Grzegorz Bonin, wbiegł z futbolówką w pole karne i próbował lobować Przemysława Mierzwę. Bramkarz gospodarzy zachował jednak w tej sytuacji zimną krew i nie dał się przechytrzyć pomocnikowi Górnika, który przy próbie strzału nie przyłożył się do niego zbytnio w znacznym stopniu ułatwiając bramkarzowi Wisły interwencję. Płocczan było stać jedynie na uderzenie głową Grzelaka, którego strzał bez problemów złapał pewnie broniący Nowak. Do szatni zabrzanie schodzili z jednobramkowym prowadzeniem i najwidoczniej był to dla nich wynik zadowalający. Przez pierwsze minuty drugiej odsłony spotkania cofnęli się bowiem do obrony dając większe pole do popisu Nafciarzom. Ci jednak swojej szansy nie wykorzystali pudłując raz za razem, nawet w najprostszych sytuacjach.

O włos do wyrównania płocczanie byli w 69. minucie gry, kiedy po dograniu ze skrzydła nożycami z najbliższej odległości próbował uderzać Koczon, ale piłka zamiast w bramce zatrzymała się na bucie jednego z defensorów Górnika. Podobnie było w 83. minucie gry kiedy na strzał z dystansu zdecydował się debiutujący w barwach Wisły Łukasz Masłowski, jednak piłkę po uderzeniu pomocnika gospodarzy kapitalną paradą nad poprzeczką bramki przeniósł Nowak. Na tym łaskawość podopiecznych trenera Ryszarda Komornickiego się skończyła i w 84. minucie gry Górnik zdobył drugą bramkę. Lewym skrzydłem z piłką urwał się Mariusz Magiera i dograł po ziemi w pole karne do przyczajonego Szczota. Ten zwodem zwiódł obrońcę i silnym strzałem pokonał golkipera gospodarzy.

Wydawało się, że drugie trafienie dla Górnika całkowicie rozstrzygnęło rezultat tej rywalizacji i kibice mogą iść do domu. Nic takiego się jednak nie stało, gdyż minutę po drugim trafieniu dla zabrzan z bramki mogli cieszyć się Wiślacy. Dobre podanie ze środka otrzymał wychodzący na czystą pozycję Bartosz Wiśniewski, a wychodzący z bramki Nowak wybił piłkę spod nóg zawodnika Wisły, powodując zarazem jego upadek. Sędzia dał się jednak nabrać na pokaz aktorstwa zawodnika płocczan i wskazał na wapno. Rzut karny na bramkę zamienił Mateusz Żytko i ostatnie minuty spotkania były bardzo zacięte. Głęboko cofnięci do defensywy zabrzanie bronili się całym zespołem, lecz mimo to Wisła nie zdołała ani razu poważnie zagrozić bramce gości. Piłka po strzałach płocczan lądowała albo na górnej siatce bramki Górnika, albo o dobrych kilka metrów mijała słupek. Zwarte szyki obronne zabrzan przyniosły efekty, gdyż płocczanie ich nie sforsowali i Górnik mógł się cieszyć z trzech punktów wywiezionych z terenu bezpośredniego rywala.

Wisła Płock - Górnik Zabrze 1:2 (0:1)

0:1 - Pitry 25'

0:2 - Szczot 84'

1:2 - Żytko (k.) 86'

Składy:

Wisła Płock: Mierzwa - Żytko, Jarczyk, Pacan, Grzelak, Grudzień, Sielewski (51' Masłowski), Majewski, Chwastek (68' Wyszogrodzki), Zaremba, Koczon (70' Wiśniewski).

Górnik Zabrze: Nowak - Danch, Karwan, Pazdan, Magiera, Bonin (79' Kizys), Przybylski, Strąk, Szczot, Madejski (61' Kołodziej), Pitry (90' Jarka).

Żółte kartki: Pacan, Grzelak (Wisła) oraz Pitry, Nowak, Szczot (Górnik).

Sędzia: Michał Mularczyk (Łódź).

Widzów: 2500.

Najlepszy zawodnik Wisły: Rafał Grzelak.

Najlepszy zawodnik Górnika: Robert Szczot.

Najlepszy zawodnik spotkania: Robert Szczot (Górnik).

Źródło artykułu: