Bardzo głośno mówiło się wtedy, że to Leo Beenhakker wyrzucił polskiego golkipera. Teraz i wtedy Holender głośno temu zaprzeczał. - Różne bzdury ludzie wygadują. Mówiono, że wykopałem Boruca ze zgrupowania, kiedy naprawdę nic takiego się nie zdarzyło. Po spotkaniu w Belfaście rozmawialiśmy przez kilka godzin, próbując znaleźć najlepsze rozwiązanie i dla Artura, i dla całej drużyny przed kolejnym meczem eliminacyjnym z San Marino. Doszliśmy wspólnie z nim - podkreślam: wspólnie - do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli wyjedzie - przypomniał szkoleniowiec w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
- Nigdy go jednak nie wykopałem. Dlaczego miałbym to zrobić? Że popełnił jeden, czy drugi błąd? Nic podobnego, błędy zdarzają się każdemu, ale nie rujnują tak nagle reputacji - powiedział.
Boruc nie dostał jednak powołania na zgrupowanie w Republice Południowej Afryki, ale Beenhakker zapewnia, że tę decyzję również podjął po rozmowie z bramkarzem. - Przed wylotem do Afryki miałem długą i bardzo pozytywną rozmowę z Arturem. Potem spotkałem się z nim w Polsce i obaj doszliśmy do wniosku, że odpuści sobie ten wyjazd, ale że będzie on do dyspozycji w pozostałych tegorocznych spotkaniach - wyjaśnił na łamach Przeglądu Sportowego.