Był cieniem samego siebie, w oczach nie było widać ognia, a mowa jego ciała wyrażała więcej niż tysiąc słów. Lionel Messi pod koniec poprzedniego sezonu stracił wiarę, że dalsza gra w jego ukochanym klubie ma jakikolwiek sens. Był przekonany, że zmiana otoczenia to jedyna właściwa decyzja. Podjął ją mimo apelu dzieci, które nie wyobrażają sobie życia w innym miejscu niż Barcelona.
- Trudno było mi podjąć decyzję o odejściu z klubu mojego życia, ale czułem, że pewien cykl dobiegł końca. Potrzebowałem zmiany - mówił w rozmowie z "La Sexta". Kapitana Barcelony pchnęły do tego m.in. fatalne relacje z poprzednim prezydentem klubu, Josepem Bartomeu.
- Przez wiele miesięcy powtarzałem prezydentowi Bartomeu, że pragnę odejść. On mnie olewał i nie traktował poważnie. Po burofaksie zaczął, ale od tego momentu zaczął wypuszczać do mediów informacje, które miały mnie oczerniać - mówił rozgoryczony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt
Bartomeu zablokował odejście Messiego i z perspektywy czasu... może być to jedyna jego dobra decyzja w trakcie kilkuletniej prezydentury.
Jest nadzieja
Messi musiał pozbierać się po fatalnym sezonie. Długo analizował swoją sytuację, wyjechał z rodziną na krótkie wakacje, aby poukładać sobie wszystko na nowo. Najnowsza rzeczywistość była dla niego zupełnie inna - rewolucja w zespole i brak najlepszego przyjaciela Luisa Suareza, którego wypchnięto do Atletico Madryt. Urugwajczyk niedługo może zapewnić mistrzostwo "Atleti", ale to już temat na inną historię.
Początek sezonu w wykonaniu Messiego nie zwiastował niczego dobrego, jednak po kilku tygodniach wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Na boisku znów widać głodnego gry Argentyńczyka, który czaruje swoją grą. - Messi jest magikiem, jest Harrym Potterem piłki nożnej - przyznał Christian Vieri w rozmowie z CBS Sports.
Messi odmienił i nadal odmienia oblicze futbolu. Jest największą legendą w historii Barcelony, jej najskuteczniejszym i najbardziej utytułowanym piłkarzem. Gdy wydawało się, że kibice muszą żegnać się ze swoim ulubieńcem, ostatnie tygodnie dają promyk nadziei, że Messi jednak zakończy karierę w stolicy Katalonii.
- Zrobię to, co będzie najlepsze dla mnie i dla Barcelony, która jest klubem mojego życia - zapewnia 33-latek.
Projekt Barcelony w końcu idzie we właściwym kierunku. Barcelona wróciła na właściwe tory, wygrywa większość meczów i w tabeli LaLigi ustępuje jedynie rewelacyjnemu Atletico.
W końcu ogłoszono także datę nowych wyborów prezydenckich, w których zdecydowanym faworytem jest Joan Laporta. Wybór Laporty może być także kluczowy dla przyszłości Messiego w stolicy Katalonii. Argentyńczyk miał dość poprzedniego zarządu, dlatego w sierpniu domagał się odejścia z klubu.
Czy zostanie? Wszystko zależy od planu nowego prezydenta na kolejne lata. Nie jest tajemnicą, że otoczenie Messiego przychylniejszym okiem patrzy na Joana Laportę.
- Nie da się ukryć, że to Laporta jest tym, który zna go najlepiej. Ponadto, katalońskie media donosiły, że rodzina Messiego, która również należy do grona socios, złożyła podpisy popierające jego kandydaturę. Argentyńczyk ewidentnie czeka z ostateczną decyzją na poznanie osoby nowego prezydenta i jego projektu - mówił nam Michał Gajdek, socio Barcelony.
PSG na tropie Messiego
Od początku roku Messi strzelił już 8 goli (drugi wynik w Europie), a we wtorek na jego drodze stanie Paris Saint-Germain. Jeszcze niedawno paryżanie uchodzili za wielkiego faworyta, ale teraz szanse obu ekip wynoszą 50 na 50.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że to właśnie PSG... może być przyszłym pracodawcą Messiego. Jeżeli projekt sportowy Barcelony pójdzie w niewłaściwym kierunku, Argentyńczyk pochyli się nad ofertami innych klubów. W stolicy Francji może zagrać z Neymarem, z którym w 2015 sięgnęli po potrójną koronę.
- To, czego najbardziej pragnę, to ponowna gra razem z Leo Messim. Jeśli zechce, pozwolę mu nawet występować na mojej pozycji. Na pewno w przyszłym roku musimy grać razem - przyznał z uśmiechem na ustach Neymar.
Przyszłość Messiego w dużym stopniu zależy właśnie od wyniku dwumeczu z PSG. Dobrą informacją dla Barcelony jest fakt, że paryżanie jeszcze nigdy w historii nie wygrali na Camp Nou (więcej TUTAJ). A Argentyńczyk łaknie triumfu w Lidze Mistrzów, bo jeszcze nigdy nie czekał na niego tak długo. Ma w CV cztery zwycięstwa w Champions League, ale do sześciu lat posuchy na tym polu nie przywykł.
Spotkanie Barcelony z PSG rozpocznie się 16 lutego o godz. 21:00. Rewanż odbędzie się trzy tygodnie później na Parc des Princes.
Zobacz także: Oni zarabiają miliony w polskim futbolu. Zbigniew Boniek ujawnił sekret branży
Zobacz także: Jest nowy trener Borussii Dortmund! To już oficjalne