Gdy Zbigniew Boniek ogłaszał decyzję o zmianie selekcjonera, było to szokiem dla opinii publicznej. Prezes PZPN wcześniej wielokrotnie wspierał Jerzego Brzęczka i deklarował, że nie zwolni go, ale ostatecznie zdecydował się na przeprowadzenie rewolucji w reprezentacji Polski kilka miesięcy przed Euro 2020.
Nowym selekcjonerem został Paulo Sousa, który cieszy się gigantycznym zaufaniem prezesa polskiej federacji. Ze słów Bońka wynika, że nie będzie tęsknił za Brzęczkiem w roli szkoleniowca reprezentacji. Nie zmienią tego nawet wyniki osiągane przez Sousę na nowym stanowisku.
- Z całą odpowiedzialnością mówię, że nawet jeśli Polska przegra jakiś mecz, nie będzie ani jednego takiego momentu, w którym pomyślę: "Gdyby był Jurek, to byśmy wygrali". Nie będzie takiego dnia ani meczu, po którym powiem: "Gdyby nie zmiana selekcjonera, wynik byłby lepszy" - powiedział Boniek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność. Piękny gol Roberta Lewandowskiego na treningu
Prezes PZPN dodał, że nie jest to afront wobec Brzęczka. Jego opinia wynika z dwuletniej obserwacji gry reprezentacji. Dlatego właśnie Boniek podjął decyzję o zmianie selekcjonera. Pod wodzą Brzęczka kadra była krytykowana za styl niezależnie od odniesionego wyniku. Teraz ma być inaczej.
Sousa jako selekcjoner reprezentacji Polski zadebiutuje 25 marca wyjazdowym meczem z Węgrami. Trzy dni później Biało-Czerwoni zmierzą się z Andorą, a 31 marca rywalizować będą z Anglią. Wszystkie te spotkania rozegrane zostaną w ramach eliminacji MŚ 2022.
Czytaj także:
Jest decyzja ws. Arkadiusza Milika. Polaka ominie kolejny mecz
Liga Mistrzów. "Sprowadzeni na ziemię i sterroryzowani". Hiszpańskie media płaczą po blamażu Barcelony