Jako pierwszy tę informację podał Maciej Słomiński z Interii. Jest to transfer bardzo zastanawiający, wręcz nieoczywisty. Nie od dziś wiadomo, że Raków Częstochowa potrzebuje bramkostrzelnego napastnika, ale czy pozyskanie Jakuba Araka z Lechii Gdańsk rozwiązuje problemy Marka Papszuna? Jeśli spojrzymy wyłącznie na liczby, to niekoniecznie.
Arak swojego ostatniego gola w PKO Ekstraklasie strzelił bowiem... 10 sierpnia 2018 roku. Od tamtego czasu rozegrał czterdzieści spotkań w lidze oraz Fortuna Pucharze Polski i ani razu nie udało mu się trafić do siatki przeciwnika.
Żeby być sprawiedliwym, trzeba zaznaczyć, że w obecnym sezonie Arak zagrał łącznie przez 107 minut, w poprzednim było jeszcze gorzej, bo 89 minut. Okazji do strzelania goli nie miał więc zbyt wielu. A trzeba przy tym dodać, że stracił też parę miesięcy ze względu na zerwane więzadła krzyżowe.
I choć Arak był w Lechii od ponad trzech lat, to jedynie sezon 2018/19 był dla niego względnie udany, ale tylko pod kątem rozegranych minut, choć i tak liczba 788 nie robi na nikim wrażenia. Strzelił jednego gola w meczu z Miedzią Legnica, do tego dołożył trzy asysty. Jak na napastnika jest to wynik szokująco słaby.
Jeszcze we wtorek wydawało się, że Arak przeniesie się do Fortuna I ligi (zdaniem Weszlo.com zainteresowanie przejawiały Chrobry Głogów i GKS Bełchatów). Jednak w momencie, gdy pojawiła się opcja pozostania na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce, wszystkie inne oferty poszły w zapomnienie.
CZYTAJ TAKŻE:
Nowe informacje ws. Pawła Cibickiego. Szokujące informacje szwedzkiej prasy
Peszko zaskoczony nagrodą. "Mogłem wygrać w wielu kategoriach, ale nie w tej"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt