Maciej Scherfchen: Z Gdyni chyba mnie nie wyrzucą

Znany z twardej gry i zadziorności Maciej Scherfchen latem powrócił do Chorzowa z wypożyczenia do Arki Gdynia, gdzie świata jednak nie zawojował. Doświadczony pomocnik w piątek ma szansę zagrać przeciwko byłym kolegom.

Piłkarz Niebieskich bez większych emocji przygotowuje się do pojedynku z Arką Gdynia. - Gdybym miał 18 lat, to może bym pomylił bramki. Nie podniecam się tym spotkaniem, chociaż znam tam kilku kolegów i niektórych cenię oraz szanuję - mówi były gracz zespołu znad morza. - Na pewno wygrana w piątek byłaby dla mnie czymś miłym. Mam nadzieję, że wszyscy w naszym zespole tak do tego spotkania podejdą - wyraża nadzieję zawodnik.

W pierwszych dwóch kolejkach Maciej Scherfchen nie znalazł się w meczowej kadrze. - Grałem w zespole Młodej Ekstraklasy. Tak zadecydowaliśmy z trenerem. Jednak czy teraz znajdę się w meczowej kadrze, to się okaże po czwartkowym treningu. Jeśli dostanę szansę w obojętnie jakim wymiarze czasowym, to będę starał się jak najlepiej zaprezentować i pokazać, że ten czas, który spędziłem w Gdyni wykorzystałem dobrze i że wszystko idzie w dobrym kierunku - zapewnia zawodnik, który grał we wiosennym meczu obu drużyn. W trakcie spotkania "Szeryf" bardzo ostro potraktował Słowaka w barwach Ruchu Pavola Balaża, za co został ukarany żółtą kartką. Gdyby jednak otrzymał czerwoną, to większych pretensji do sędziego mieć by nie mógł. - Zdarzyły mi się w minionej rundzie dwa dość ostre wejścia, ale już taki jestem (w drugim przypadku Scherfchen bezpardonowo potraktował Bartosza Bosackiego - dop. Red.), - wraca myślami do majowego spotkania piłkarz. - Po meczu pogratulowałem chłopakom, bo był to ciekawy pojedynek i trudny dla obu drużyn. Dla Arki było to spotkanie ostatniej szansy. Oczywiście przeprosiłem Pavola, chociaż nawet dzisiaj mi pokazywał, że ma bliznę na kostce. Myślę, że między nami nie ma żadnej zadry. Po prostu taka jest piłka i czasami jedna ze stron "przegnie pałę". Zostałem ukarany żółtą kartką i… po sprawie. Ruch zdobył wtedy trzy punkty i myślę, że nikt po meczu już o tym nie myślał - wspomina wydarzenia sprzed niespełna trzech miesięcy Scherfchen.

Pomocnik Niebieskich spędził w Gdyni całą rundę wiosenną. Mimo sporych trudności Arka ostatecznie utrzymała się w ekstraklasie. - Ostatnio zastanawiałem się jaki to był czas dla mnie. Patrząc na skład jakim dysponowaliśmy, to zastanawialiśmy się ile meczów wygramy. Widać było podczas każdego treningu, że mamy dobrą drużynę. Nie wiem gdzie popełniono błąd. Czy to była nasza wina, czy sztabu szkoleniowego, nie mnie roztrząsać - mówi "Szeryf". - Ta drużyna nie pokazała w stu procentach tego co mogła i wszystko się fatalnie dla nas układało przez całą rundę. Chociaż na końcu słoneczko dla Arki zaświeciło, bo wygrywając jeden mecz w rundzie rewanżowej ten zespół się utrzymał. Być może to da wszystkim ludziom pracującym w Gdyni bodziec żeby stworzyć mocny zespół, bo fani Arki na to zasługują. Życzę im jak najlepiej mimo, że sportowo niezbyt dobrze mi tam się wiodło. Mile będę wspominał ten okres i zawsze, gdy tylko będę miał chwilę wolnego, udam się do Gdyni. Myślę, że mnie z tego miasta nie wyrzucą - dodał Maciej Scherfchen, któremu po jednym z meczów zarzucono brak zaangażowania w grę. Zawodnik nie zgadza się jednak z taką opinią. -Jeśli ktoś mówi, że ja jestem za mało zaangażowany w spotkanie to albo jest na innym meczu, albo… pijany. Nie będę w takie rzeczy wnikał. Zawsze oddaję serce drużynie. Obojętnie czy jestem dobrze przygotowany, czy mam siły na dziewięćdziesiąt minut, czy nie. Walczę do wtedy, do kiedy mogę. Jeśli nie nadaję się do gry, to należy mnie zmienić. Trenerzy tego nie robili, więc myślę, że dobrze wywiązywałem się z powierzonych mi zadań. Po żadnym meczu ani trener Chojnacki, a wcześniej Michniewicz nie mieli do mnie pretensji. I to jest dla mnie wykładnikiem czy ja swoją rolę na boisku wypełniam dobrze, a nie to czy ktoś z lewej lub prawej strony wykrzykuje różne bzdury - kończy były zawodnik Arki, który w piątek będzie miał szansę przypomnieć się kibicom swojego byłego klubu.

Trener Waldemar Fornalik o formie Macieja Scherfchena i jego szansach na występ w piątkowym meczu: -Jaką dysponuje formą to zweryfikuje boisko, jeśli oczywiście Maciek wyjdzie od pierwszej minuty na plac gry. Patrząc na jego dyspozycję to widać, że z każdym dniem wszystko idzie do przodu. Na teraz jego dyspozycja jest niezła. Natomiast to czy w ogóle zagra oraz w jakim wymiarze czasowym zadecydujemy w dniu meczu.

Komentarze (0)