W ostatnich dniach media społecznościowe w Hiszpanii obiegło nagranie z płaczącym piłkarzem FC Barcelona, Clementem Lengletem. Środkowy obrońca klubu w niedzielę popełnił błąd w końcówce meczu i sprokurował rzut karny, po którym ekipie Cadiz CF udało się zremisować z utytułowanym rywalem (więcej o sytuacji TUTAJ).
Były piłkarz Barcy, Jeremy Mathieu, uważa, że krytykowanie jego rodaka jest niesprawiedliwie, ale wcale nie jest dla niego zaskakujące. Francuz grał na Camp Nou w latach 2014-2017 i ujawnił, że w ostatnim sezonie sam nie miał wsparcia, ani od kolegów z drużyny, ani od trenera.
- Osobiście czułem się trochę samotny w szatni Barcy. Nikogo ze mną nie było, a to dla mnie nie jest klubowa piłka nożna. W ostatnim roku miałem trudny okres. Czułem, że przeze mnie przegraliśmy w Turynie (0:3 w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów w 2017 r.), zabili mnie, a przecież w drużynie jest jedenastu zawodników - przyznał Mathieu na antenie RMC Radio.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
Francuz uważa, że teraz taka sama sytuacja spotyka Lengleta. - Sam potrzebowałem wsparcia. Na przykład, gdy popełniałem poważny błąd. Ale następnego dnia nikt się do mnie nie odzywał, nawet Luis Enrique (ówczesny trener - przyp. red.) - dodał Mathieu.
- Wszyscy teraz zabijają Lengleta. Wiem, jak to jest. Musi postarać się myśleć pozytywnie, odwrócić to i dać z siebie wszystko - dodał 37-latek, który w zeszłym roku zakończył piłkarską karierę.
Czytaj też: Wielkie gwiazdy trafią do Barcelony? "To wszystko jest możliwe"