Arka Gdynia przypomina o sobie w Fortuna Pucharze Polski. Marcus Vinicius wskazał kluczowy element

PAP/EPA / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: piłkarze Arki Gdynia
PAP/EPA / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: piłkarze Arki Gdynia

Arka Gdynia jest w półfinale Fortuna Pucharu Polski. Tym razem dostała się do niego jako pierwszoligowiec. - Wszyscy byli świadomi stawki, a najważniejsza była koncentracja - mówi Marcus Vinicius da Silva po zwycięstwie 5:2 z Puszczą Niepołomice.

Arka Gdynia nawiązuje do sukcesów z drugiej części poprzedniej dekady, w której dwa razy wystąpiła w finale Fortuna Pucharu Polski, a raz podniosła trofeum. W tym sezonie potrafi pomóc szczęściu, które ma w losowaniach, i po wyeliminowaniu Górnika Polkowice, Korony Kielce, Górnika Łęczna oraz Puszczy Niepołomice awansowała do półfinału. W konfrontacji z zespołem z Małopolski pokazała wyższość wynikiem 5:2.

- Wszyscy byli świadomi stawki i pracowaliśmy na zwycięstwo jak drużyna. Straciliśmy głupiego gola przed przerwą, a trener przekazał nam mocne i motywujące słowa w szatni. Powiedział, że wyglądamy dobrze na boisku. Najważniejsza była koncentracja, żeby nie stracić jej, ponieważ wiedzieliśmy, że z przodu na pewno coś wykreujemy i strzelimy gola - mówi Marcus Vinicius da Silva w rozmowie z klubową telewizją Arki. Doświadczony zawodnik pomógł w pokonaniu Puszczy dwoma golami i przesunął się na drugie miejsce w klubowej klasyfikacji strzelców wszech czasów.

Arka pod wodzą trenera Dariusza Marca odniosła trzy zwycięstwa z rzędu po zimowym okresie przygotowań. Poza wspomnianymi meczami pucharowymi z Górnikiem i Puszczą, wygrała na początek rundy wiosennej Fortuna I ligi 1:0 z GKS-em 1962 Jastrzębie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kamil Glik wyglądał jak RoboCop

- Przyjechaliśmy do Niepołomic z drugiego końca Polski zdeterminowani, żeby po ostatnim występie ligowym pokazać, że umiemy grać z piłkę i poprzednie zwycięstwo nie było przypadkiem. Zadanie, które postawiliśmy sobie, wykonaliśmy w stu procentach. Drużyna walczyła, była zdeterminowana i zaangażowana - ocenia Marzec na konferencji prasowej.

Najładniejszego gola w Niepołomicach strzelił Mateusz Żebrowski. Pomocnik elegancko przymierzył zza pola karnego. Wypracował sobie miejsce, ułożył piłkę na lewej stopie i pokonał technicznym uderzeniem Gabriela Kobylaka. Trafienie Żebrowskiego rozpoczęło kanonadę gdynian.

- Mieliśmy ten mecz pod kontrolą, graliśmy fajnie i stwarzaliśmy sytuacje podbramkowe. Szkoda, że straciliśmy gola przed przerwą, ale wiedzieliśmy, jak ten mecz wygląda. Dlatego podnieśliśmy rękawice raz jeszcze i zdominowaliśmy drugą połowę - mówi Żebrowski.

Czytaj także: Bruk-Bet Termalica Nieciecza już stracił punkty. Wstydliwa porażka była o krok

Czytaj także: Widzew Łódź zapunktował na przekór przeciwnościom. Radomiak ma czego żałować

Komentarze (0)