Bartosz Białkowski trafił do Millwall w lipcu 2019 roku. Początkowo Polak przebywał w stołecznej drużynie na zasadzie wypożyczenia z Ipswich Town. Niespełna pół roku później wszystkie szczegóły związane z transferem definitywnym zostały jednak dopięte.
Kto wie, czy ta historia potoczyłaby się w dokładnie taki sam sposób, gdyby nie splot losowych wydarzeń. Tymczasem dziś Białkowski wyróżnia się na tle wymagających rozgrywek The Championship.
Kontuzja - dwie strony medalu
Pierwszy mecz w nowych barwach Białkowski rozpoczął na ławce rezerwowych. Trudno mówić tu o niemiłej niespodziance. Klub z The New Dean zdecydował się na sprowadzenie Polaka z myślą o niewdzięcznej roli zmiennika. Piłka ma jednak to do siebie, że potrafi zaskoczyć. [b]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w polu karnym. Przyjrzyj się sędziemu
[/b]
Tuż przed przerwą spotkania 1. kolejki Championship w sezonie 2019/20 kontuzji nabawił się bramkarz Millwall, Frank Fielding. Uraz okazał się na tyle poważny, że Anglik musiał opuścić boisko. W jego miejsce na placu gry pojawił się Białkowski. Czas pokazał, że był to momenty zwrotny, zarówno jeśli chodzi o hierarchię golkiperów w szeregach The Lions, jak i karierę polskiego golkipera.
- Białkowski przewyższył wszystkie oczekiwania. Zawitał do klubu jako rezerwowy, ale za sprawą kontuzji Fieldinga szybko wskoczył do bramki i nie miał zamiaru oglądać się za siebie. Do dziś nie opuścił choćby minuty w Championship, a jakby tego było mało, w sezonie 19/20 zgarnął złotą rękawicę i tytuł najlepszego zawodnika Millwall. Jest po prostu fenomenalny - chwali Białkowskiego w rozmowie z WP SportoweFakty brytyjski freelancer, Jake Sanders.
Ścisła czołówka Championship
Nagrody, o których wspomniał Sanders, to nic innego, jak wypadkowa znakomitych liczb Białkowskiego w minionych miesiącach. Od początku poprzedniego sezonu 33-latek rozegrał w Championship 82 spotkań. W tym czasie wpuścił tylko 84 bramki i 30 razy zachował czyste konto.
Duży podziw budzi również stosunek strzałów obronionych przez Białkowskiego do tych oddanych na bramkę Millwall. W trwającym sezonie Polak poradził sobie z niespełna 74 procentami uderzeń, które zmierzały w jego kierunku. To czwarty najlepszy wynik w całej lidze spośród bramkarzy, którzy wystąpili w co najmniej 30 meczach. Co sprawia, że Białkowski tak dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków?
- Dysponuje niesamowitym refleksem. Jeśli chodzi o samo bronienie strzałów, nie ulega wątpliwości, że potrafi bronić na poziomie angielskiej ekstraklasy - twierdzi Sanders.
Championship - więzienie pełne szczęścia
Co zatem stoi na przeszkodzie, żeby Białkowski w końcu zawitał do Premier League? Jak wynika z wyżej przywołanych faktów, mało kto może równać się z nim na poziomie Championship. Nie wszystko jest jednak takie proste. Choć doświadczenie wciąż zdaje się przemawiać na jego korzyść, wiek oraz pewne niedoskonałości Białkowskiego mogą w bezpardonowy sposób odstraszyć potencjalnych kupców z najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii.
- Bartek nie radzi sobie zbyt dobrze z grą nogami. W obecnych czasach to spory problem - argumentuje Sanders. - Będę zaskoczony, jeśli na tym etapie kariery, pozyska go jakikolwiek klub Premier League. Ewentualnie jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś zaproponuje mu rolę zmiennika - dodaje po chwili dziennikarz, którego artykuły są dostępne m.in. na portalu Football FanCast.
Brak perspektyw na grę w Premier League nie jest rzecz jasna powodem do dumy. Z drugiej jednak strony pod adresem Białkowskiego i tak można skierować wiązkę ciepłych słów. Nie ulega bowiem wątpliwości, że 33-latek jest jednym z najważniejszych zawodników Millwall. Jego postawa ma rzeczywiste przełożenie na dorobek punktowy The Lions, a to, co oczywiste, idzie w parze nie tylko z dobrymi relacjami w obrębie drużyny. Białkowski może pochwalić się także wręcz wzorowymi stosunkami z fanami Millwall.
- Bartosz sprawia wrażenie bardzo szczęśliwego w Millwall. Jest niekwestionowanym numerem "1" i to na pewno nie zmieni się w najbliższej przyszłość. - prognozuje Sanders. - Mimo to, że w związku z pandemią mecze rozgrywane są za zamkniętymi drzwiami, fani Millwall uwielbiają Białkowskiego. Polak regularnie daje o sobie znać za pośrednictwem Twittera i utrzymuje z kibicami znakomite relacje - zwraca uwagę Brytyjczyk.
Nigdy nie mówi nigdy
Od 2006 roku, a więc do swojego transferu z Górnika Zabrze do Southampton, Bartosz Białkowski rozegrał na zapleczu Premier League ponad 250 spotkań. Polaka ceni każdy, kto w Anglii wychyla nos poza starcia z udziałem najbardziej rozpoznawalnych zespołów.
Jedyny, choć zasadniczy problem to całkowite uziemienie Białkowskiego w Championship. Na ten moment Polak zdaje się skazany właśnie na te rozgrywki. Jednocześnie nie można zapominać, że przez długi czas podobnie miała się sprawa z grą w reprezentacji Polski. Ostatecznie Białkowski doczekał się jednak debiutu z orłem na piersi. 23 marca 2018 roku urodzony w Braniewie bramkarz zanotował 45 minut w przegranym 0:1 meczu z Nigerią, a następnie - kilka tygodni później - został powołany na mistrzostwa świata w Rosji. Kto wie, może i tym razem historia zechce zatoczyć koło.
Fajerwerki poza zasięgiem Millwall
Nawet jeśli Białkowski rzeczywiście dobije się do Premier League, mało prawdopodobne, że uda mu się dokonać tej sztuki ramię w ramię ze swoim obecnym pracodawcą. Millwall nie jest klubem, którego pozycja pozwala dyktować warunki w Championship. Przeciwnie, w rozgrywkach nie brakuje silniejszych podmiotów, zwłaszcza, gdy największe znaczenie w dyskusji mają aspekty stricte ekonomiczne. To sprawia, że według ekspertów środek tabeli idealnie oddaje fatyczny potencjał ekipy z The New Den.
- W poprzednich dwóch sezonach Millwall walczyło o miejsce w play-offach. Trzeba uczciwie przyznać, że był to wynik ponad stan. Klub ma zdecydowanie mniejszy budżet niż Norwich City, Brentford, czy Watford. Z tego powodu obecne realia Championship wskazują Millwall miejsce w środku tabeli - kończy Sanders.
Po 36 kolejkach Championship w sezonie 2020/21 Millwall plasuje się na 10. pozycji z 49 punktami na koncie. Strata podopiecznych Gary'ego Rowetta do 6. Barnsley wynosi 12 punktów. Kolejne spotkanie The Lions rozegrają w środę 17 marca. Ich rywalem będzie Queens Park Rangers.
Czytaj także: Bardzo dobry mecz Bayernu w lidze. Lewandowski z historycznym golem, ale powinien mieć ich więcej
Czytaj także: PKO Ekstraklasa: ambitny pościg Rakowa Częstochowa. Wisła Płock ma czego żałować